Bez litości

Michael Haneke nie ma litości ani dla bohaterów swoich filmów, ani dla widza, który po wyjściu z kina zadaje sobie pytanie, ile jest miłości w „Miłości”.

Michael Haneke podejmuje w swojej twórczości tematy ważne. Ważne dla niego i ważne dla każdego widza. Idzie pod prąd popkulturowemu nurtowi współczesnego świata, nie stosuje taryfy ulgowej, wystawiając wrażliwość widza na doświadczenia często ekstremalne. Myślę, że podczas oglądania jego najnowszego filmu, okrzykniętego przez wielu arcydziełem, niejeden z widzów odczuwał dyskomfort. I zadawał sobie pytanie, kiedy seans się skończy. Nie dlatego, że brakowało mu tak nieodzownej w dzisiejszych filmach akcji. Raczej dlatego, że cierpienie i śmierć zostały przedstawione w sposób wyjątkowo drastyczny. Nie w warstwie obrazowej, bo na ekranie, wnikając w intymność swoich bohaterów, reżyser pokazuje tylko to, co konieczne, ale emocjonalnej i duchowej, egzystencjalnej. Miejscami mamy wrażenie, że twórca zamienił się w entomologa dokonującego bezlitosnej wiwisekcji na przedmiocie swoich badań. Tyle że w tym wypadku zajął się ludźmi.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Edward Kabiesz