W Arabii Saudyjskiej ostatnie grupy muzułmańskich pątników przybyłych na doroczną pielgrzymkę do Mekki - hadżdż - w poniedziałek kończą rytuały. Władze saudyjskie podkreślają, że hadżdż z udziałem 3,1 mln pielgrzymów przeszedł bez większych incydentów.
Ostatni pielgrzymi kończą w poniedziałek obrzęd symbolicznego kamienowania szatana w dolinie Mina pod Mekką. Większość uczestników hadżdżu już przeprowadziła ten rytuał i opuściła Mekkę w niedzielę.
Władze saudyjskie ogłosiły, że w tegorocznym hadżdżu wzięło udział 3,1 mln ludzi. Było ich jednak więcej, bo do Mekki przybyły setki tysięcy pielgrzymów bez zezwoleń - zauważa anglojęzyczny portal telewizji Al-Dżazira.
By zapewnić bezpieczeństwo, władze Arabii Saudyjskiej zmobilizowały ponad 120 tys. funkcjonariuszy policji i sił bezpieczeństwa. Mimo wielkiego napływu ludzi, nie doszło do większych incydentów. "Wszystko przeszło dobrze, to najbardziej udany sezon pielgrzymkowy" - oświadczył w niedzielę wieczorem gubernator Mekki książę Chaled Al-Fajsal.
Hadżdż jest jednym z pięciu filarów islamu - obok wyznania wiary, modlitwy pięć razy dziennie, jałmużny i postu w ramadanie. Jest obowiązkiem, który przynajmniej raz w życiu powinien spełnić każdy muzułmanin, zdolny do tego fizycznie i finansowo. Hadżdż upamiętnia postać Mahometa, twórcy islamu, który urodził się w Mekce, a w 622 roku prześladowany uciekł wraz z uczniami do Medyny; wydarzenie to teologia muzułmańska określa mianem "hidżry" - wywędrowania. Do swojego rodzinnego miasta powrócił po ośmiu latach już jako wódz zwycięskiej armii muzułmanów.
Dla muzułmanów hadżdż to także pielgrzymka duchowa, która oczyszcza duszę z grzechów i zapewnia jej uczestnikom darowanie win. Ci, którzy wrócą do domów, będą nosić do końca życia zaszczytny tytuł "hadżiego" - człowieka, który był w Mekce. Ludzie tacy cieszą się w konserwatywnych społeczeństwach muzułmańskich powszechnym szacunkiem.