Nawet niewinne z pozoru wizyty u wróżek czy wróżów mogą skończyć się opętaniem – ostrzegają egzorcyści. W naszym kraju działa około 100 tysięcy osób świadczących usługi wróżbiarskie. Korzysta z nich około 3 milionów klientów. Coraz większą popularnością cieszą się świadczące usługi w tej dziedzinie: kanały telewizyjne, serwisy internetowe oraz linie telefoniczne. Okazuje się, że rynek ezoteryczny w Polsce wart jest około 2 miliardów złotych. („Gazeta Polska Codziennie”, z dnia 20 września 2012 r.)
Do dziś pamiętam, jak kiedyś, jeden z tzw. „oświeconych mędrców” reprezentujących „świat” naszej polityki wypowiedział, w jakimś wywiadzie telewizyjnym wybitnie lewacką tezę, że „źródłem ciemnogrodu i zacofania w Polsce jest nie kto inny, jak KOŚCIÓŁ KATOLICKI”, mamiący prostych ludzi baśniami i legendami o jakimś niebie, piekle czy zbawieniu.
Swoją drogą kiedyś, tak samo twierdzili Marks i Engels, a potem sam „Wielki” Lenin, ale tego chyba ów mędrzec nie doczytał, albowiem z twarzy nie wyglądał na takiego, który coś mądrego czyta, jeśli w ogóle czyta.
Urzekające jednak w tym wszystkim było, że ów człowiek wypowiadając te słowa jednocześnie dumnie dzierżył na swej szyi jakiś przedziwny wisior, który okazał się być kamieniem naładowanym „pozytywną energią”. Krótko mówiąc ezoteryką – rodem z barwnych opowieści o wiedźmach łatających na miotłach oraz krasnalach i Calineczkach, czy czarnoksiężnikach, bawiących się zamianą piasku w złoto i podobnych innych harcach.
Telewizyjny „kiermasz” ludzkiej głupoty – czyli wszystko się sprzeda!
Przyznam się szczerze, (wiem, że dla niektórych to może niewyobrażalne), ale od niedawna dopiero jestem posiadaczem dostępu do telewizji satelitarnej. Do tej pory jakoś nie widziałem specjalnie potrzeby jej posiadania, a i teraz nie jest ona dla mnie czymś, bez czego wielu z nas nie wyobraża sobie już dziś chyba życia. Ale nie o tym chcę napisać.
Otóż dołączając do grupy tych, którzy przeglądają świat satelitarnych telewizji nie przypuszczałem, że stanę się mimowolnym świadkiem jednego największych „Festiwali Ludzkiej Głupoty” w tej szerokości geograficznej – jakim jest TELEWIZJA EZOTERYCZNA.
Szybko się okazało, że w moim najskromniejszym z możliwych pakiecie telewizyjnym (za jedyne 10 zł, za miesiąc) znajduje się aż pięć kanałów ezoterycznych, w tym dwa lub trzy (EZO TV i KOSMICA TV) nadające swój interaktywny program bez ustanku – a więc całą dobę. Swoją drogą – jeśli przypomnimy sobie tendencyjne pseudozarzuty Krajowej Rady Radiofonii wobec religijnej TV TRWAM, że m.in. nie jest ona w stanie się utrzymać finansowo na rynku cyfrowych mediów w Polsce (tzw. Platforma Cyfrowa) – to powstaje uzasadnione pytanie, jak może się tam utrzymać, aż pięć takich kanałów, oferujących ludziom XXI wieku usługi, rodem z pamiętnych filmów science fiction (np. Trylogii George’a Lucasa „Gwiezdne wojny” – czyli opowieści o Rycerzach Jedi, o tajemniczej Ciemnej stronie MOCY, czy o czytającym w ludzkich myślach albo przesuwającym siłą woli rozmaite przedmioty, kosmicznym „skrzacie” – Mistrzu Jodzie).
„Żadna praca nie hańbi” – wiec czemu nie zarabiać na ludzkiej głupocie?
Ponoć Polska to kraj w znakomitej większości chrześcijański, a statystyki mówią nawet o 91% ochrzczonych, czyli odruchowo chciałoby się rozumieć, że wierzących. Ci zaś, zgodnie z wyznawaną wiarą winni uznawać wszelkiej maści ezoterykę, wróżby, magię czy astrologię za pogaństwo, gusła i zwyczajne bałwochwalstwo. Wszak – jak pisze w jednym ze swoich Listów św. Paweł Apostoł: „Niesprawiedliwi nie posiądą Królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego” (1 Kor 6, 9-10). Oraz w innym miejscu „Jest rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary (…) Ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą!” (Ga 5, 19-20).
Ale na miły Bóg! Kto by się tam dziś przejmował Biblią i jakimś św. Pawłem! «Toć wolność Tomku w swoim domku!». I wszystkim od tego wara! Dlatego moje przypuszczenia, co do katolicyzmu i rzekomo kwitnącego chrześcijaństwa w Polsce okazały się mocno przesadzone i przedwczesne. To bowiem, co zobaczyłem przerosło moją wyobraźnię – a wydawało mi się dotąd, że wyobrazić sobie potrafię naprawdę wiele.
Na jedynym z kanałów, a potem się okazało, że jednocześnie nawet na dwóch, zobaczyłem faceta po czterdziestce, we wściekło różowej koszuli (od razu powiem, że „różu” dosłownie nie cierpię) i błyszczącej, czerwonej kamizelce. Wyglądał zatem niczym klaun. Miał na imię Maciej – „Wróż Maciej”!
Z czasem poznałem również słodkiego „Wróża Dawida”, „Szandora”; Wróżkę – Tarocistkę Anastazję, dalej tajemniczą „Amandę”, „Walentynę” i „Beatris” oraz kilka innych, „kosmicznych” postaci – o równie egzotycznych imionach. Okazało się szybko, że byli to TELEWIZYJNI UZDROWICIELE. Niestety do dziś nie wiem, czy byli to tylko tzw. „nawiedzeni”, czy też zwyczajni hochsztaplerzy i wygadani naciągacze.
Wszyscy oni oferowali i zachwalili swoje ezoteryczne „usługi” za jedyne 3, 92 gr. z VAT, namawiając pół Polski do dzwonienia. Jeśli ktoś tego cyrku nie widział – koniecznie musi to zobaczyć! Wszelkie znane mi dotąd programy rozrywkowe – ba! nawet cała „Opolska Noc Kabaretowa” przy tym, co zobaczyłem – to przysłowiowy „pikuś”! Co tam się nie działo…!
Wszyscy ci „Telewizyjni Mesjasze” – specjaliści od jakichś tajemniczych RUN; EZOTERYCZNYCH KAMIENI; SZKLANYCH KUL; KART CYGAŃSKICH, ANIELSKICH; KART MIŁOŚCI i LOSU; KART LENORMAND – „twoja droga do szczęścia”, NUMEROLOGII czy TAROTA, robili z dzwoniącym do nich, naiwnym towarzystwem z Polski, co tylko chcieli.
Mój „ulubiony” obecnie „Dawid” – „bożyszcze” kobiet w średnim wieku – np. każdemu dzwoniącemu słodko mówił: „Serduszko” czy „Słoneczko” wymachując przy tym, jakimś zapchlonym strusim piórem, które miał zgubić jakiś bliżej nieokreślony anioł. Ale jazda!!! – ANIOŁ i pióra! (Widział kto, kiedy anioła z piórami?)
A wszystko dlatego, że „mój” Dawid (wcześniej byłem fanem „Wróża Macieja”, ale gdzieś mi się ulotnił na wakacje) oferował w pakiecie swych cudownych usług, m.in. „uzdrowienia anielskie”, „odcinanie złych mocy”, odcinanie jakichś „podczepień” i klasyczne wypędzanie duchów – a to wszystko nawet do 11 pokolenia wstecz – tak ze strony ojca, jak i strony matki.
„Woda z mózgu”
Najgorsze jest to, że ile razy oglądam ten „telewizyjny show” oderwać od tej głupoty wzroku nie mogę! Dawid, Maciej, Szandor, Beatris czy Walentyna – działają zawsze tak samo. Nienaturalnie uśmiechnięci, używający hermetycznego, niezrozumiałego dla zwyczajnego śmiertelnika języka, który ma uwiarygadniać ich rzekomo nadludzką moc i siłę – oraz zwyczajnie nachalni, niemal wchodzący z ekranów telewizyjnych do naszych mieszkań i domów.
No i nie dziwota że naiwni ludzie dzwonią! Młodsi, starsi i w średnim wieku – choć przyznam szczerze, że najczęściej panie, i to te po „pięćdziesiątce”. Ale i nastolatka nierzadko się także zdarzy. Dzwonią najpierw otwarcie, „spowiadając” i „obnażając” się publicznie ze swej prywatności, z kłopotów, z chorób i osobistych problemów, a potem anonimowo – wybranemu wróżowi czy wróżce „na ucho” – bo oferta i cena wciąż jest ta sama (3, 92 gr. z VAT), a skuteczność, jak zapewnia uśmiechnięty od ucha do ucha Wróż Maciej – stuprocentowa! Ważne tylko, aby w czasie kilkudziesięciosekundowego „seansu” i uzdrowienia, pod żadnym pozorem „nie krzyżować nóg” i dzwoniąc podać poprawnie datę swoich urodzin oraz imię.
O nic, zatem nie musisz się martwić! Wróż sam wypyta Cię, kto i z czego ma być uzdrowiony (bo możesz także zadzwonić w sprawie uzdrowienia kogoś bliskiego, a nawet całej rodziny) po czym zabierze się do pracy. Rozłoży cztery karty – a czasem, aż trzy razy po cztery – zacznie machać wahadełkiem albo rękoma, wykonując „obrzęd odcinania złych emocji”, potem oznajmi, Ci, że „wypala świętą pochodnią ognia i sprawiedliwości wszelkie złe emocje”, „wypełniając twoje serce kolorem białym i fioletowym” (zawsze wtedy zastanawiam się dlaczego akurat tylko tymi dwoma – lubię bowiem także i inne kolory np. zielony).
Telewizyjne czary kończy pomachanie strusim piórem i pytanie, za którym razem się dodzwoniłeś do studia? Czasem pojawia się także w „trudniejszych przypadkach” „wezwanie jakiejś królowej aniołów” do życia uzdrawianej osoby, no i oczywiście to, na co wszyscy dzwoniący – tzn. trwoniący swoje ciężko zapracowane pieniądze, z wypiekami czekają – a więc podanie z absolutnym przekonaniem bezdyskusyjnej daty, kiedy owo uzdrowienie nastąpi np. „17 kwiecień przyszłego roku”.
Ale dzwoniący proszą nie tylko o zdrowie. Wróż bowiem powie Ci także, kiedy masz zagrać w TOTKA, albo ZDRAPKĘ i jakie skreślić liczby. Powie Ci także, którego dokładnie dnia masz to uczynić, a nawet między którymi godzinami wygrasz … 72 tysiące złotych!!! Zdarza się jednak, że niektórzy dzwoniący mają „pecha”, bo karty nie są dla nich już tak łaskawe, a wróżone im wgrane nie są tak duże. Ci – chcąc nie chcąc – muszą się zadowolić czasem lichymi, kilkoma tysiącami. Ale jednak zawsze to coś – wszak cała inwestycja to tylko owe 3, 92 gr. z VAT.
A w ogóle to pytać i prosić można o wszystko. „Telewizyjny prorok” i nadładowny kosmiczną energią „Uzdrowiciel” uleczy twoją duszę, rodzinę i sytuację finansową, wywróży Ci miłość, szczęśliwe zakończenie sprawy rozwodowej – a nawet sprawny remont łazienki.
Jeśli go zapytasz wprost, to od razu – bez owijania w bawełnę – powie Ci, czy twoja żona faktycznie Cię kocha i czy przypadkiem Cię nie zdradza! Oznajmi czy dziecko zda egzamin maturalny oraz ten na prawo jazdy. Powie, co karty mówią o twoim małżeństwie, o tym, czy się poddać czy nie poddać operacji, a nawet czy w danym miesiącu – według gwiazd – dobrze byłoby „postarać się” o dziecko, aby kiedyś miało zapewnione w życiu szczęście oraz doskonałe „błogosławieństwo konstelacji astralnych”. Słowem ludzka naiwność i głupota – podobnie jak Boskie Miłosierdzie – naprawdę nie zna granic!
Zupełnie już smutny „Epilog”
Ludzie, a zwłaszcza dzwoniący tam chrześcijanie – katolicy – zapewne w części również i ci, chodzący regularnie w niedziele na mszę świętą – wiedza jednak, co to „ewangeliczna” wdzięczność. Starsze panie często bowiem, wysłuchawszy „telewizyjnego proroctwa” na najbliższy czas i otrzymawszy „uzdrowienie swej bolącej, lewej nogi” albo nawet „dwóch zwyrodnionych kręgów lędźwiowych”, potrafią z łamiącym się ze wzruszenia głosem zawołać do swego uzdrowiciela i dobroczyńczy – Wróża: „Niech Pana – Panie Dawidku, Macieju…itd. – Bóg błogosławi”. (…) „Pan taki kochany… i tyle dobra Pan ludziom daje…”. Bo często właśnie takie mamy to – pożal się Boże – „Polskie chrześcijaństwo”, kiedy ci sami co, „palą w niedzielę, na mszy św. Panu Bogu świeczkę” – tego samego dnia wieczorem, dzwoniąc do telewizyjnych wróżów, wróżek i wszelkiej maści innych szarlatanów – „samemu diabłu zapałają ogarek”.
A tak, już na koniec – na poważnie – to oglądając ten nieustający, bo przecież, co dzień emitowany „na żywo” – i co dzień nowy „Festiwal Ludzkiej Głupoty” – już sam nie wiem, czy jako wierzący chrześcijanin i prosty ksiądz – mam tych biednych ludzi żałować, czy może machnąć ręką i powiedzieć, że sami są sobie winni – winni bo naiwni i winni, bo po prostu zwyczajnie głupi!
Ks. Piotr Mrzygłód - Wrocław