Z roku na rok Polacy czytają coraz mniej książek. Kryzys czytelnictwa idzie w parze z ekonomicznym i nie omija także literatury religijnej. Jak w tej sytuacji radzą sobie księgarze? Czy książki dla katolików znajdują jeszcze odbiorców?
Coraz mniej ludzi kupuje u nas książki – skarży się Wiesława Nużyńska, właścicielka gdańskiej księgarni „Betlejem”. – Wprawdzie nie jest jeszcze dramatycznie, ale spadek obrotów w porównaniu z latami ubiegłymi jest zauważalny. Podobną opinię słyszymy w księgarni „Ichtis”. Tam klientami są głównie ludzie starsi i raczej niezamożni. – Młodzież zagląda do nas rzadziej – mówi ekspedientka. – Największe obroty odnotowujemy przed Komuniami i w okresie świątecznym. Trudno utrzymać się tylko ze sprzedaży książek. Gdyby nie rozszerzenie oferty o inne artykuły religijne, musielibyśmy zamknąć nasz sklep. Te fatalistyczne opinie podziela Krzysztof Siedlikowski, szef hurtowni książek i dewocjonaliów „Święty Paweł”. Zgadza się również z jeszcze jednym spostrzeżeniem Wiesławy Nużyńskiej. – Rzeczywiście, książki o tematyce religijnej lepiej sprzedają się na południu Polski, w pobliżu takich ośrodków jak Jasna Góra w Częstochowie, ale i w Krakowie. Moim zdaniem, wynika to z innej – nie chcę powiedzieć, że większej – religijności i przywiązania do tradycji mieszkańców tych regionów. Gdańsk to przede wszystkim ludność napływowa. Za to poziom zainteresowania literaturą religijną na Kaszubach jest już porównywalny z tym w Krakowie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Dariusz Olejniczak