W bułgarskim mieście Pazardżik w środę wznowiono proces 13 muzułmanów oskarżonych o propagowanie radykalnego islamu. Przed sądem w ich obronie demonstrowało kilkuset współwyznawców, w tym kobiety ubrane w nietypowe dla bułgarskich muzułmanek czarne burki.
Demonstrujący przynieśli plakaty z cytatami z Koranu. Część kobiet biorących udział w proteście ubrana była w burki. Rozprawa rozpoczęła się z pięciogodzinnym opóźnieniem.
Na poprzedniej rozprawie przed tygodniem prokuratura przedstawiła zarzuty 12 mężczyznom, głównie imamom, i jednej kobiecie. Grupę oskarżono o przynależność do niezarejestrowanej w Bułgarii organizacji Al-Wakf al-Islami, propagowanie antydemokratycznej radykalnej islamskiej ideologii oraz próbę ustanowienia państwa opartego na szariacie. W 2010 roku podczas rewizji w domach i biurach oskarżonych skonfiskowano komputery i literaturę religijną, zawierającą według kontrwywiadu radykalne treści.
Oskarżeni nie przyznają się do winy. W przededniu rozprawy urząd głównego muftiego Bułgarii opublikował oświadczenie, w którym stwierdził, że oskarżenia wobec 13 obywateli bułgarskich wyznających islam "są niezgodne z prawdą, a stwierdzenia prokuratury są zmanipulowane".
Media krajowe odnotowują, że proces obudził wśród muzułmańskiej mniejszości w Bułgarii, stanowiącej ponad 10 procent ludności, wspomnienia działań władz komunistycznych, które w latach 1984-89 zmuszały muzułmanów do asymilacji i emigracji. Według niezależnych ekspertów ds. etnicznych i religijnych pojawiły się obawy przed represjami na tle religijnym.
Arabista, były dyplomata Kiriak Conew oświadczył, że biorąc pod uwagę napięcia w krajach arabskich wywołane amerykańskim filmem "Niewinność muzułmanów", "nie jest to pora na taki proces". Może on doprowadzić do komplikacji stosunków Bułgarii z państwami muzułmańskimi - przestrzegł Conew.
Podobnie jak inni eksperci Conew podkreśla również, że sprawa jest trudna. "Sąd powinien wydać ocenę, czy chodzi o radykalny islam, tymczasem sędziowie nawet nie czytali Koranu" - zauważył arabista.