Podróżni udający się do Warszawy czy Łodzi nie dość, że narażeni są na ciągłe zmiany rozkładów jazdy, to jeszcze muszą wiedzieć, z jakim przewoźnikiem zamierzają osiągnąć cel podróży. Nic więc dziwnego, że często puszczają im nerwy.
Pomiędzy 4.00 a 5.00 rano ulice Łowicza, Skierniewic czy Żyrardowa nie świecą pustkami. Największy ruch panuje w okolicach dworców kolejowych. Na peronach tłum mieszkańców czeka na pociągi, którymi punktualnie próbuje dotrzeć do pracy. Problem w tym, że – z powodu ciągłych zmian na kolei – staje się to coraz trudniejsze i droższe.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Kowalik