Miejscowość swoją nazwę zawdzięcza cukrowni i choć ta już od kilku lat nie istnieje, wciąż jest obecna w świadomości mieszkańców.
To nie była byle jaka cukrownia. To był zakład, który do Garbowa II, jak dawniej nazywano miejscowość, przyciągnął ludzi do pracy, dał im mieszkania i specjalistyczne wykształcenie. Pod koniec lat 80., kiedy cukrowni powodziło się całkiem dobrze, jej ówczesny prezes zdecydował, że trzeba zbudować ludziom mieszkania. Tak się stało. W Garbowie II zaczęły powstawać bloki, w których lokale dostawali pracownicy zakładu. – Zamieszkało w nich około 200 rodzin. Trzeba było więc pomyśleć o jakiejś opiece duchowej. Najpierw powstał punkt katechetyczny z kaplicą dojazdową. To jednak nie wystarczało tak dużej społeczności. W 1993 roku zapadła decyzja o stworzeniu w Garbowie-Cukrowni parafii i budowie kościoła – mówi ks. Marian Szuba, proboszcz i budowniczy świątyni. Ludzie bardzo się zaangażowali w tworzenie parafii. Wielu z nich przepracowało na budowie kościoła 40–50 bezpłatnych dniówek. To ludzi jednoczyło. Znali się nie tylko z pracy, ale i z kościoła. Niestety, z końcem 2003 r. zapadła decyzja o zamknięciu cukrowni, a 18 września 2006 r. sprzedano nieruchomości po tym zakładzie. W pierwszej chwili był to dla ludzi szok. – Większość moich parafian tam pracowała, nierzadko razem zatrudnieni byli mąż i żona, więc po likwidacji zakładu oboje tracili pracę. Na szczęście zamykając cukrownię, dla ludzi zrobiono dwie rzeczy. Po pierwsze wręczono im pieniężne odprawy, które pozwalały spokojnie przeżyć przez jakiś czas, po drugie sprzedano im zakładowe mieszkania za symboliczną złotówkę. Ludzie trochę odetchnęli – opowiada ksiądz proboszcz. Likwidacja cukrowni bardzo zmieniła oblicze parafii. Niektórzy sprzedali otrzymane mieszkania i wyprowadzili się w inne strony, inni znaleźli pracę w Puławach czy Lublinie i zaczęli dojeżdżać, jeszcze inni musieli szukać nowego pomysłu na życie. Przy likwidacji zakładu sprzedano także ziemię należącą do cukrowni, którą podzielono na działki budowlane. – Oferowano je po bardzo korzystnych cenach, więc chętnych na nie nie brakowało. Teraz na tych terenach powstaje osiedle domków jednorodzinnych, zatem parafian mi przybędzie. Mam nadzieję, że uda się nam szybko zintegrować nowych mieszkańców z tymi, którzy są tu od dawna – mówi ks. Marian. Ksiądz proboszcz ma sprawdzony sposób na integrację parafii. Trzeba ludzi poznać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka Gieroba