Ach, zmierzamy do Europy wielkimi krokami. Już we wrześniu parlament ma zająć się legalizacją związków partnerskich (co jest pierwszym krokiem w stronę homo „małżeństw”). Zaraz potem Sejm planuje w końcu uregulować (czytaj „zezwolić z błogosławieństwem prawa”) kwestie zapłodnienia na szkle. Oj, gonimy Europę, gonimy. I to w szybkim tempie.
31.08.2012 15:00 GOSC.PL
Jednak tymi sprawami Polacy żyją już od miesięcy. Tymczasem na niebie obyczajowej rozpusty wzeszły w ostatnich dniach nowe gwiazdy. Zjawiły się niespodziewanie, a pierwsi dostrzegli ją astronomowie z „Wyborczej”. Roboczo można nazwać je Konstelacją Trójkąta.
Pierwotnie dostrzeżono jedynie niewielkie, migające obiekty, zresztą gdzieś hen daleko. Konkretnie w Brazylii, gdzie zalegalizowano związek mężczyzny i dwóch kobiet. Odkrycie okazało się na tyle wartościowe, że redakcja poczytnego dziennika od razu przeniosła temat na polski grunt. Zapytano prof. Środę i prof. Hartmana oraz Konrada Sawickiego czy i kiedy dostrzeżone gwiazdy powinny zaistnieć na naszym, polskim niebie. To samo pytanie dziennikarze portalu natemat.pl zadali seksuologowi prof. Lwu-Starowiczowi. Poza Sawickim wszyscy eksperci z wielką radością przyjęli wspomniane obserwacje.
Konkretnie: Hartman stwierdza, że „zarejestrowanie związku trzech osób to etyczna szansa, że nie wygra autorytaryzm czy jedna ideologia”. Serce mi podpowiada, że pod terminami autorytaryzm i ideologia profesor ma na myśli Kościół katolicki i politykę ochrony rodziny. Środa o legalizacji poligamii mówi tak: „Powiem przewrotnie: ludzie w małżeństwie potrafią zadać sobie tak dużo upokorzenia, cierpienia, zastosować tyle przemocy, że kto wie, czy nie byłoby jednym czy drugim lepiej żyć w trójkę czy czwórkę?” Tyle, że ludzie poza małżeństwem również to potrafią.
Starowicz uważa, że uprawomocnienie trójkątów to w Polsce kwestia kilku lat.
Trzeba to podkreślić raz jeszcze: idziemy do Europy wielkimi krokami. Być może nawet chcemy być bardziej europejscy, niż Europejczycy. Jak mówią cytowani profesorowie, to kwestia postępu. Więc może pójdziemy jeszcze krok do przodu i za jednym zamachem zalegalizujemy związki ze zwierzętami? Przecież to tylko kwestia postępu. A potem np. z kuchenką mikrofalową? Dlaczego nie? Dziecko się w tym związku nie urodzi, ale zawsze można adoptować. Zresztą, pewnie i takie prawo ktoś nam w końcu zafunduje. W końcu czego się nie robi dla własnej satysfakcji?
Wojciech Teister