Moja olimpiada. Niewielu wie, że istnieją dwa rodzaje łuków. – Mój trener Ryszard Bukański powtarza, że łuki klasyczne to te, z których strzelał Robin Hood. Z łuku bloczkowego strzelał Rambo. Ja strzelam z łuku Robin Hooda – śmieje się Milena Olszewska, która wystartuje w Igrzyskach Paraolimpijskich w Londynie.
Milena Olszewska z Czarnkowa k. Piły jest niepełnosprawna od urodzenia. – Początkowo miałam obie nogi, ale prawa nie była prawidłowo wykształcona i często się łamała. Jej fragment nie rozwinął się jeszcze przed porodem – tłumaczy Milena. – Przez moją niepełnosprawność nie czułam się jednak nigdy gorzej. Mam wspaniałą rodzinę, która nie stosowała wobec mnie żadnych ochronek. Rodzice zawsze stawiali mi takie same wymagania jak rodzeństwu. Normalnie traktowana byłam także przez rówieśników. Często się słyszy, że niepełnosprawne dzieci są wyśmiewane, ale w Czarnkowie nie spotkałam się z czymś takim – kontynuuje. – Po wielu latach leczenia lekarze podjęli decyzję, że najlepszym rozwiązaniem w mojej sytuacji jest amputacja. Przed operacją byłam przerażona, w końcu miałam stracić część mojego ciała. Miałam wtedy 15 lat. Mimo obaw zgodziłam się, bo miało mi to ułatwić życie – wyjaśnia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
tekst Krzysztof Król krzysztof.krol@gosc.pl