W Sądzie Najwyższym Ukrainy odbyła się w czwartek odraczana wcześniej trzykrotnie rozprawa kasacyjna w sprawie wyroku siedmiu lat więzienia dla byłej premier Julii Tymoszenko, skazanej za nadużycia przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 roku.
Rozprawa miała miejsce, choć Tymoszenko nie była na niej obecna. Po wysłuchaniu argumentów obrony i oskarżenia Sąd Najwyższy wyznaczył kolejne posiedzenie w tej sprawie na wtorek.
"Mamy nadzieję, że 21 sierpnia otrzymamy decyzję sądu, co otworzy nam drogę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka" - oświadczył po zakończonej w godzinach wieczornych rozprawie adwokat byłej premier Serhij Własenko.
Inny obrońca Tymoszenko Mykoła Siry występując wcześniej przed sądem mówił, iż jeśli wyrok pozostanie niezmieniony, będzie to oznaczało, że "Ukraina przekreśliła normy prawa".
"Tymoszenko podejmowała decyzje polityczne i (zgadzając się na warunki Rosjan w rozmowach o kontraktach gazowych) nie miała alternatywy" - podkreślił.
Tymoszenko usłyszała wyrok siedmiu lat więzienia w zeszłym roku. Była premier uważa, że za jej skazaniem stoi prezydent Wiktor Janukowycz, z którym przegrała wybory prezydenckie w 2010 roku.
Wyrok Tymoszenko wywołał niezadowolenie Unii Europejskiej, która ocenia, iż sprawa ta ma podłoże polityczne, a władze w Kijowie wybiórczo stosują prawo w procesach byłej premier i kilku jej współpracowników.
Choć Bruksela chce, by Tymoszenko i inni więzieni politycy ukraińskiej opozycji mogli wziąć udział w zaplanowanych na koniec października wyborach parlamentarnych, Centralna Komisja Wyborcza w Kijowie wykreśliła w ubiegłym tygodniu nazwisko byłej szefowej rządu z listy wyborczej opozycyjnej partii Batkiwszczyna (Ojczyzna).
Czwartkowa rozprawa kasacyjna w sprawie Tymoszenko rozpoczęła się od sprzeczki między sędzią Stanisławem Miszczenką, a deputowanymi opozycji, którzy przyszli na salę sądową z reprodukcją płótna renesansowego malarza Gerarda Davida - "Sąd Kambyzesa". Obraz ten przedstawia scenę obdzierania ze skóry skorumpowanego sędziego.