Największym walorem ostatniej premiery jest grająca tytułową rolę Barbara Krafftówna. Ta ciepła, nobliwa pani, której do szczęścia wystarczą rozmowy ze zmarłym mężem i ukochaną papugą, swoją wiarą w ludzi wydaje się zdolna zmienić świat na lepszy.
Tymczasem nieszczęśliwym trafem wynajmuje pokój szajce złodziei, podających się za muzyków amatorów. Jako miłośniczka muzyki nie posiada się z radości obcowania z tak utalentowanymi dżentelmenami. Odtąd akcja toczy się wartko. „Artyści” – oczywiście w swoim fachu – dwoją się i troją, by jak najdłużej zachowywać pozory, co im się do pewnego czasu udaje. Pomysł zderzenia staroświeckiej uczciwości z gangsterską – nazwijmy to umownie „filozofią” – zaowocował aż dwoma hitami kinowymi i odwrotnie, niż to na ogół bywa, ze scenariuszy filmowych urodziła się adaptacja sceniczna sztuki „The Lady Killers”, której prapremiera miała miejsce w Londynie w 2011 r., a której polską prapremierę, zaty- tułowaną „Trzeba zabić starszą panią”, oglądamy właśnie na scenie Och-Teatru. Filigranowej, pełnej uroku damie, która z wdziękiem serwuje swoim lokatorom nie tylko herbatę w kruchych i wytwornych jak ona sama filiżankach, ale też wyrazy pełnego sympatii podziwu, udaje się powoli zmieniać gburowatych z racji profesji „podopiecznych”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Hanna Karolak