Córka Bogdana po tym, gdy szkolne koleżanki nabijały się z jej pijanego do nieprzytomności ojca, rozpłakała się: „Już nigdy nie pójdę do szkoły”. Córka Krysi podbiegła do dzielnicowego i zaczęła się skarżyć: „Mama nie wraca na noc i kompletnie o nas nie dba”. Dziś są dumne ze swych rodziców. Dlaczego?
Spotkałem ich przed tygodniem. „Rwałam karteczkę z moimi grzechami na strzępy. Przechodziłam koło kosza i wszystkie te drobne strzępy wyrzuciłam do niego. I wówczas niemal fizycznie poczułam, że kamień spada mi z serca” – opowiadała Krysia Małachowska. A Ewa i Bogdan Zychowie godzinami przekonywali o tym, jak ogromną moc ma Boże miłosierdzie. Zresztą posłuchajcie sami…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz