„Taśmy Serafina” pokazują rzeczy paskudne. Normalnie jak w życiu!
19.07.2012 11:59 GOSC.PL
W ostatnim „Uważam Rze” Łukasz Warzecha w parodii rozmowy Donalda Tuska ze swoim współpracownikiem wkłada w usta premiera wściekłe słowa o buntujących się w sprawie in vitro politykach PO. Dostaje się Hannie Gronkiewicz-Waltz i posłowi Godsonowi za upór przy głosowaniu zgodnie z sumieniem. Na to rozmówca: „No i co zrobimy? Koncepcja nam się wali. In vitro miało nam przykryć deficyt jesienią...”.
Premier każe podać teczkę ze stołu, bo tam jest „lista Igora”. Zapytany jaka to lista, mówi: „Jak to jaka? Lista przykrywek, jakieś 15 punktów. Zobacz, co jest następne po in vitro”.
Rozmowa wymyślona, ale prorocza, bo oto już po wydrukowaniu tego tekstu wybucha afera z „taśmami Serafina”. Nagranie sprzed pół roku teraz nagle, ni z tego, ni z i owego, wycieka do mediów. I już uwaga narodu skupia się na PSL, tak jak wcześniej na in vitro, a wcześniej na marszu Rosjan w Warszawie, a wcześniej na dopalaczach, a wcześniej…
Oczywiście to, co odsłania nagranie, to rzeczy paskudne. Ale raczej nie dziwi, lecz jedynie kolejny raz potwierdza, jak sprzedajną za stołki strukturą jest PSL. Jakoś jednak nie sądzę, żeby rozmowy większości polityków innych partii szczególnie różniły się od tej, którą w styczniu przeprowadził Łukasik z Serafinem. I nie sądzę, żeby ktoś ich nie zarejestrował. Już po aferze Rywina mówiło się, że w Warszawie prywatne rozmowy z udziałem polityków zaczynają się od formuły: „Raz dwa, raz dwa, próba mikrofonu”.
Z pewnością takich „taśm” (a i dużo ciekawszych) jest mnóstwo, ale ich nie poznamy. One stanowią zabezpieczenie na wypadek wpadki i ujawnia się tylko te, które służą macherom całego interesu. Lista liczy przecież „jakieś 15 punktów”.
Szary człowiek, gdy czasami zda sobie sprawę, że jest obiektem manipulacji, staje się czujny. Zastanawia się przy każdej okazji, czy znów go ktoś nie okłamuje. Na takich ludzi z kolei są działania ośmieszające. Trzeba ich podejrzliwość rozpalić do czerwoności, podsyłając im na przykład historie o szczepionkach, którymi „oni” chcą wytruć większość narodu, albo filmy zrobione po katastrofie pod Smoleńskiem z napisami w rodzaju „Strileaj!”, „On ubieżał!”.
W efekcie poważne zarzuty zostają wykpione, bo zestawia się je z groteskowymi. Potem we „Wprostweeku” wydrukuje się Macierewicza w turbanie – i gotowe. No bo czy można poważnie tratować takich fanatyków i oszołomów?
Metod manipulacji społeczeństwem jest mnóstwo. To wszystko może owego szarego człowieka doprowadzić do wniosku, że w takim razie czego się nie chwyci, i tak zostanie ograny, rozegrany i zrobiony na różowo. Bo prawdy i tak się nie dojdzie, wszyscy kłamią i w ogóle. I obraziwszy się, nie pójdzie taki na wybory. I o to też chodzi tym, co go rozgrywają.
Więc co robić? Jak nie dać zrobić z siebie pajaca i dojść do prawdy?
Myślę, że nigdy nie można ograć tylko takiego, którego zawsze można – bez wstydu dla niego – nagrać. Bo te wszystkie afery „taśmowe” potwierdzają tylko, jak powszechną rzeczą jest odrębność życia oficjalnego i prywatnego. I to przecież cecha nie tylko polityków. Co innego mówi Kowalski, gdy widzi kamerę, a co innego, gdy kamera (bez wzajemności) widzi Kowalskiego. Jeśli ktoś mówi coś prywatnie, czego wstydziłby się, gdyby to puszczono publicznie, to znaczy że sam sobą manipuluje.
Pan Jezus precyzyjnie wskazał, gdzie jest prawda: On jest Prawdą. Kto zbliża się do Niego, zbliża się do prawdy. A kto żyje w Jezusie, żyje w prawdzie. Prawda zaś jest taka, że wszystko jest nagrane. Odtworzą nam to najpóźniej na sądzie ostatecznym.
Franciszek Kucharczak