Dla Wojciecha Kilara, obchodzącego dziś 80 urodziny życzenia „100 lat” wydają się minimalistyczne. Dzięki swojej muzyce będzie żył wiecznie.
17.07.2012 13:20 GOSC.PL
Zapisał się w historii „Krzesanym”, „Angelusem”, „Mszą dla pokoju”. Tytuły Jego dzieł z zakresu muzyki poważnej, czy jak woli sam Jubilat - „absolutnej”, można by mnożyć. Ale jest też cały katalog kompozycji filmowych Kilara. Oprócz tych najbardziej znanych do „Pana Tadeusza” Wajdy, „Draculi” Coppoli, ścieżki dźwiękowe do , „Życia rodzinnego” Zanussiego, „Trędowatej” Hoffmana czy „Rejsu” Piwowskiego. Kompozytor nie raz powtarzał, że muzyka filmowa jest dziełem podrzędnym do zamiaru reżyserskiego. Że to reżyser lepi film z gliny scenariusza, zdjęć i dźwięków. Ale muzyka twórcy „Koncertu fortepianowego” nie raz stanowiła dzieło równorzędne do obrazów, którym towarzyszyła. Te walczyki, które Kilar komponował do dziesiątków filmów, sam przy tym bawiąc się i ciesząc, nucimy i my, właśnie bawiąc się i ciesząc.
Dzisiejszy Jubilat jest postacią wyjątkową na tle współczesnych sław prezentowanych przez media. Bo niewątpliwie jest sławą nie tylko dlatego, że komponował dla twórców hollywoodzkich - Coppoli, Campion, Polańskiego. Każde Jego nowe dzieło odnotowuje nie tylko prasa muzyczna. A w kolejce z zamówieniami na utwory czekają chętni z całego świata. A On siedzi w swoich ukochanych Katowicach, robiąc z nich pępek świata, i kiedy coś od Niego chcą, każe tym wszystkim „wielkim” przyjeżdżać do swojego domu. Często odmawia – pisania utworów do filmów, które mu nie odpowiadają, uczestnictwa w imprezach z udziałem celebrytów, udzielania wywiadów.
Za to mówi o swojej wierze w Boga, o miłości do ukochanej, nieżyjącej już żony Barbary, o wierności zasadom i patriotyzmie. Nie wstydzi się przypominać, że miłość jest najważniejsza, sztuka odsłania najwięcej prawdy o człowieku, a także swoim pięknem pozwala cieszyć się z życia. „Piękno zawsze było pocieszeniem dla żyjących na tym świecie. To Norwid napisał: Cóż wiesz o pięknie? Kształtem jest miłości. A miłość jest najważniejszym ze słów” – powiedział mi podczas ostatniej rozmowy dla „GN”.
Wybitny kompozytor przyznaje się do codziennego czytania Brewiarza, noszenia różańca w kieszeni każdej marynarki i kurtki. Podkreśla jakie znaczenie miała dla niego Jasna Góra. „Przedtem moje poszukiwania przypominały chodzenie po mieście podobnym do Rzymu. Idę, myślę: tam jest Kapitol, łatwo trafię. A tu uliczka, która prowadzi w upatrzonym przeze mnie kierunku skręca i nagle wyprowadza mnie poza miasto. Miałem wyjść na Kapitol, a wyszedłem na podmiejskie śmietnisko... Jasna Góra uchroniła mnie przed wejściem w ślepą uliczkę.” – opowiadał mi w jednej z rozmów. Nawet obojętni religijnie słysząc to muszą się zastanowić co jest w życiu najważniejsze.
Wojciech Kilar oprócz tego, że stworzył muzykę uświetniającą „nasze czasy”, nieustannie daje świadectwo życia – pokory, nawrócenia, wiary. Nie raz w rozmowach powracaliśmy do wątku, że za wszystko trzeba płacić. Nie wiadomo ile za to płaci, siedząc w swojej katowickiej samotni. Wielka muzyka ma swoją cenę. Tak jak Francesco Petrarka, do którego sonetów skomponował swoje „Sonety do Laury”, wierzy, że wszystko wyjaśni się i zyska odpowiednie proporcje dopiero po „drugiej stronie”.
„Dobrze, kiedy artysta do końca życia zachowuje duszę dziecka, wtedy jubileusze urodzin są jakby mniej bolesne. My nie mamy wieku” – powiedział mi kiedyś. Mam nadzieję, że w dniu urodzin nie czuje lat. I planuje kolejny utwór!
Barbara Gruszka-Zych