Wakacyjna przygoda na Małej Panwi okazała się trafioną propozycją diecezjalnego duszpasterstwa młodzieży.
Spływ Małą Panwią rozpoczęli w Krupskim Młynie. – Pierwszy odcinek był bardzo wymagający ze względu na liczne przeszkody, które czekały na nas w wodzie – opowiada ks. Jarosław Staniszewski, diecezjalny duszpasterz młodzieży, a Magdalena Snela i Katarzyna Kras dodają, że przez to w grupie zdarzyła się niejedna wywrotka czy zawieszenie na jakimś wystającym konarze. – Ale każdy szybko wdrapywał się z powrotem i płynął dalej – zapewniają z uśmiechem. Na wodzie spędzali kilka godzin dziennie. Potem był czas i na Eucharystię sprawowaną w plenerowych warunkach, i na wspólne przygotowywanie posiłku, a nawet na nocne gry w lesie, czyli tajemniczy świetlik po północy. – Goniliśmy się po lesie. Jedni mieli latarki, a inni nie – wyjaśnia Grzegorz Kozieł, dodając, że bardzo mu się podobało. A gdy uczestników spływu, gotowych do wypłynięcia na ostatni etap drogi z Ozimka do Turawy, pytam, czy taki obóz jest ciekawą formą spędzenia wakacji, młodzi jednogłośnie krzyczą, że tak.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Anna Kwaśnicka