Na szczycie G20 w Los Cabos w Meksyku państwa strefy euro zobowiązały się do pracy na rzecz "bardziej zintegrowanego systemu finansowego" - powiedział meksykański prezydent Felipe Calderon, odczytując we wtorek komunikat końcowy.
Waszyngton utrzymuje, że system obrony przeciwrakietowej, który ma zostać rozmieszczony w czterech etapach do mniej więcej roku 2020, ma odpowiadać na ewentualne zagrożenie ze strony Iranu i nie stanowi żadnego zagrożenia dla Rosji.
Budowa systemu obrony przeciwrakietowej w Europie jest jednym z głównych punktów spornych w relacjach między Rosją a USA i NATO. Moskwa uważa ten projekt za zagrożenie dla swego bezpieczeństwa i żąda od Waszyngtonu gwarancji prawnych, że amerykański system nie będzie skierowany przeciwko Federacji Rosyjskiej. Stany Zjednoczone odmawiają takich gwarancji, ale Sojusz Północnoatlantycki zapewnia, że tarcza nie jest wymierzona w Rosję.
W listopadzie 2011 roku prezydent Dmitrij Miedwiediew zagroził, że w wypadku niekorzystnego dla Rosji rozwoju sytuacji z budową tarczy antyrakietowej w Europie, Moskwa odstąpi od dalszych kroków w sferze rozbrojenia i kontroli zbrojeń, a także zastosuje kontrposunięcia. Sprecyzował, iż jednym z takich kroków będzie ulokowanie rakiet Iskander w obwodzie kaliningradzkim.
Prezydent USA Barack Obama na zakończenie szczytu G20 w Meksyku, wyraził przekonanie, że Europa we własnym zakresie rozwiąże trapiący ją kryzys zadłużenia. Wskazał, że USA nie zaoferują finansowego wsparcia międzynarodowym partnerom.
Powiedział, że jego zdaniem w czasie dwóch dni rozmów w meksykańskim kurorcie Los Cabos europejscy przywódcy wykazali się "podwyższoną gotowością" do działania.
"Nawet jeśli nie osiągną wszystkiego za jednym razem, to sądzę, że jeśli wiedzą, dokąd zmierzają, mogą wzmocnić zaufanie i zwalczyć chorobę" - oświadczył amerykański prezydent na konferencji prasowej.
Obama przyznał, że "wszystkie te kwestie ekonomiczne mogą mieć wpływ na wybory" w USA, w listopadzie, ale Stany Zjednoczone, które w dalszym ciągu zmagają się ze skutkami recesji, nie będą oferować pomocy.
"Najlepsze, co mogą zrobić Stany Zjednoczone, to tworzyć miejsca pracy i wspierać wzrost, a w dalszej perspektywie staramy się uporządkować system fiskalny" - dodał.
Choć większa część szczytu przywódców najbardziej rozwiniętych krajów świata i Unii Europejskiej poświęcona była europejskiemu kryzysowi, to Obama wiele uwagi poświęcił sytuacji międzynarodowej, ze szczególnym uwzględnieniem niesłabnącej przemocy w Syrii - odnotowuje agencja AP. Amerykański prezydent określił rozmowy z przywódcami Rosji i Chin, dwóch krajów, które sprzeciwiają się podjęciu działań przeciwko Damaszkowi na forum ONZ, jako produktywne, ale "rozbieżne" z USA.
Dodał, że zarówno Rosja, jak i Chiny "zdają sobie sprawę z poważnych zagrożeń" wynikających z wojny domowej.
Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka w walkach w Syrii między siłami prezydenta Baszara el-Asada a opozycją zginęło ponad 14 tys. ludzi.
Rosyjski prezydent Władimir Putin oświadczył na konferencji G20, że "nikt nie ma prawa decydować za innych ludzi, kto powinien być u władzy, a kto ustąpić". (PAP)