Aleksander Głowacki w Nałęczowie. Nie zamieszkał tu na stałe, nie wybudował domu, jednak spędził w tym miejscu dwadzieścia osiem sezonów, od 1882 do 1910 roku. Mieszkańcy zżyli się z nim, polubili go i zapamiętali jego prace, życie i obyczaje.
Padało. Nałęczów nie roztaczał akurat wtedy swoich blasków. Przechodnie chowali się pod parasolami, a turyści, których nawet w tamtych czasach tu nie brakowało, zostawali w domach. Jedynie kuracjusze, przyjeżdżający do Nałęczowa dla ratowania zdrowia, nie zważali na deszcz, czerpiąc z dobrodziejstw klimatu uzdrowiska. Bolesław Prus, czy raczej Aleksander Głowacki, bo tak brzmiało jego prawdziwe nazwisko, też przyjechał tu na kurację. Miał się wybrać do Zakopanego, by tam spędzić urlop i odpocząć. Jednak jego specyficzna dolegliwość dokuczała mu coraz bardziej. Agorafobia, czyli lęk przestrzeni,dopadała Prusa w różnych miejscach. Czasami, widząc przed sobą pusty plac, który miał przejść, wpadał w panikę, podobnie było na mostach, łąkach i innych otwartych przestrzeniach. Ogarniający go lęk paraliżował ruchy tak, że bez pomocy nie mógł zrobić kroku.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka Gieroba