„Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał tak wielkie miłosierdzie nad nią, cieszyli się z nią razem”. Przypominają się słowa św. Pawła: „Cieszcie się z tymi, którzy się cieszą. Płaczcie z tymi, którzy płaczą” (Rz 12,15).
1Dzielenie uczuć z bliźnimi, dostrajanie swojego serca do serca drugiego – to niełatwa umiejętność. A jest ona bezcenna dla budowania głębokich więzi między ludźmi. To naturalne, że cieszymy się, gdy spotyka nas coś dobrego, ale czy potrafimy cieszyć się szczęściem bliźniego? Pomyśl, kiedy ostatnio ucieszyłeś się sukcesem, radością, łaską drugiego? 2 „Ma otrzymać imię Jan”. Elżbieta wie, że dziecko, które urodziła, jest wyjątkowym darem Boga. Razem z mężem byli już w podeszłym wieku, dawno stracili nadzieję na potomstwo. Zachariasz nawet po Bożej obietnicy nie dowierzał, że będzie miał syna. Ale dla Boga nie ma nic niemożliwego. Teraz rodzice zgodnie chcą nadać dziecku imię Jan, wbrew rodzinnej tradycji. To imię oznacza „Bóg jest łaskawy”. Kiedy spotyka nas jakaś wyjątkowa łaska, trzeba ją jakoś upamiętnić, zapisać. Warto postawić sobie przed oczami jakiś czytelny znak, który będzie przypominał w chwilach ciemności, że Bóg jest łaskawy. 3 „Kimże będzie to dziecię?”, czyli inaczej: „co z niego wyrośnie?”. Podobnie pytają rodzice, krewni, sąsiedzi, pochylając się nad kołyską. Bóg miał konkretny plan dla Jana Chrzciciela. Ale Boże plany nie rozstrzygają automatycznie o życiu człowieka. Bóg nie posługuje się człowiekiem wbrew jego woli. Zawsze są dwa wyjścia: można posłuchać Boga albo słuchać tylko siebie lub świata. Jedno jest pewne: każdy z nas, tak jak Jan Chrzciciel, jest do czegoś potrzebny Bogu. Masz swoje miejsce w historii zbawienia, masz misję do wypełnienia. W pewnym sensie przyjście na świat każdego z nas jest cudem. Dotyczy to zarówno dzieci kochanych, wyczekanych, wymodlonych przez rodziców, jak i tych poczętych w grzechu, „z przypadku”, niechcianych. Nad każdym z nas jest ręka Boga. Ta ręka chroni i pokazuje drogę. Modne jest dziś podejście do życia, w którym są tylko roszczenia, prawa i walka o własne szczęście. Ewangelia uczy, że życie jest nie tylko przygodą, ale i zadaniem do wypełnienia. Na ile zrealizowałem nadzieje, które pokłada we mnie Bóg? Nigdy nie jest za późno, by dać się poprowadzić Bogu. 4 „Chłopiec zaś rósł i wzmacniał się duchem; a żył na pustkowiu aż do dnia ukazania się przed Izraelem”. Jan Chrzciciel kojarzy się nam z pustynią, z umartwieniem. Nie musimy dosłownie naśladować Jana, ale każdy z nas powołany jest do tego, aby „rosnąć i wzmacniać się duchem”. Nie ma wzrostu duchowego bez pustyni, czyli jakiejś formy ogołocenia, próby, ubóstwa, samotności, ciszy. Nie chodzi o to, by pozostać na pustyni ma zawsze, ale jest ona niezbędna, aby hartować ducha. Tam, gdzie piękne, zdrowe, młode ciało staje się bogiem, duch karłowacieje. •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz