Powstanie standardowego języka śląskiego może skutecznie przeciwdziałać dalszej marginalizacji mowy śląskiej, a w konsekwencji – może też chronić śląską różnorodność gwarową.
Pod presją polszczyzny
Jego dominacja nie podlega dyskusji także w mediach elektronicznych funkcjonujących na Śląsku, w śląskich teatrach, śląskich kinach i innych lokalnych placówkach kulturalnych. Standardowa polszczyzna to język dominujący w dostępnej na Śląsku prasie, w odbieranej na Śląsku telewizji, w słuchanych na Śląsku rozgłośniach radiowych, to ostatecznie język używany w śląskich świątyniach. Co ważne, standardowa polszczyzna wdziera się stopniowo nawet do tych sfer życia Ślązaków, które od wieków zarezerwowane były dla wyłącznie dla „śląskiej godki” – mowa o codziennej, potocznej komunikacji pomiędzy członkami rodziny. Jasne jest więc, że to nie plany kodyfikacji stanowią zagrożenie dla śląskiego żywiołu językowego, ale ekspansywny, uprzywilejowany w swoim użyciu polski standard językowy, który stopniowo wypiera z użycia inne, słabsze odmianki językowe – w tym śląskie gwary.
Norma jak ogrodnik
Trzeba w tym miejscu szczególnie zaakcentować, że wbrew temu co pisze M. Pańczyk-Pozdziej, to właśnie powstanie standardowego języka śląskiego może skutecznie przeciwdziałać dalszej marginalizacji mowy śląskiej, a w konsekwencji – może też chronić śląską różnorodność gwarową. Jasne jest bowiem, że powołanie do życia regionalnego języka śląskiego pozwoli na instytucjonalną (a więc i prawną) ochronę śląskiej mowy, w tym wszystkich jej odmian i gwar. Nie ulega też wątpliwości, że skodyfikowanie języka śląskiego pozwoli na pełny i nieskrępowany rozwój całości śląskiego żywiołu językowego. Norma językowa zawsze bowiem stanowi pozytywny czynnik, który usprawnia komunikację, porządkuje językową rzeczywistość i pozwala oddzielić w języku to co potrzebne i właściwe, od tego co niewłaściwe i zbyteczne. Pozwalając sobie na mało wyszukane porównanie, można by rzec, że językowa norma to sumienny ogrodnik, który dba o to, aby w językowym ogrodzie panował ład, aby wszystkie rośliny – niezależnie od swojej wielkości – miały dostęp do światła i wody, aby nie przeszkadzały sobie we wzroście, nie dziczały i nie usychały. Trzeba też dodać, że wykształcenie się językowego standardu to zwieńczenie i ukoronowanie jednego z najważniejszych etapów w rozwoju każdego języka. Odmawianie mowie Ślązaków możliwości standaryzacji jest więc dla mnie zupełnie niezrozumiałą próbą powstrzymania naturalnego toku rozwojowego śląszczyzny. Gdybym miał znowu posłużyć się obrazowym porównaniem, to przyrównałbym takie działanie do zamykania młodego ptaka w klatce, po to, żeby nigdy nie rozwinął skrzydeł i nigdy nie nauczył się latać.
Po co komu kodyfikacja?
Jestem więc głęboko przekonany, że najlepszy sposobem na zachowanie językowego bogactwa Śląska dla przyszłych pokoleń będzie właśnie kodyfikacja mowy Ślązaków. Dzięki temu uda się zachować jeden ze składników kulturowego bogactwa Śląska – a pośrednio – także całego kraju. Za sprawą kodyfikacji także ci, którzy z różnych powodów zatracili znajomość tej mowy, będą mogli znowu ją sobie przypomnieć. Na marginesie chciałbym jeszcze zauważyć, że gdyby kodyfikacja języka nie miała pozytywnych skutków i była zbyteczna, język polski do dzisiaj stanowiłby chaotyczny, nieustandaryzowany zbiór dialektów i gwar. Oczywiste jest więc dla mnie, że każdy kto w świadomy sposób kocha śląską mowę, jej różnorodność i bogactwo, i komu zależy na jej rozwoju nie może być przeciwnikiem kodyfikacji śląszczyzny.
Więcej niż wołanie na puszczy
Ze względu na formalne ramy niniejszej polemiki nie sposób odnieść się do wszystkich poglądów wyrażonych przez M. Pańczyk-Pozdziej, a spora ich część również budzi poważne zastrzeżenia. Na końcu tej polemiki chciałbym zwrócić uwagę tylko na dwie kwestie. Po pierwsze, wbrew temu co twierdzi bohaterka wywiadu, idea standaryzacji języka śląskiego posiada coraz szersze wsparcie w polskich kręgach naukowych, a działający na tym polu prof. Bogusław Wyderka wcale nie jest osamotniony w swoich poglądach. Działania na rzecz kodyfikacji języka śląskiego podejmują, lub też przychylnie do nich się odnoszą liczni językoznawcy z różnych polskich ośrodków uniwersyteckich – Katowic, Opola, Krakowa, Poznania, Wrocławia itd. Można tu wymienić takie nazwiska jak: prof. Władysław Lubaś, prof. Jolanta Tambor, dr Tomasz Wicherkiewicz, dr Artur Czesak, czy też w końcu moją skromną osobę. Po drugie, chciałbym dobitnie podkreślić, że idea kodyfikacji języka śląskiego ma charakter działań obronnych, defensywnych. Jej celem jest jedynie ocalenie zagrożonego w swoim istnieniu językowego żywiołu Ślązaków, nie zaś narzucenie komukolwiek obowiązku posługiwania się skodyfikowanym językiem śląskim. Standardowy, regionalny język śląski nikogo z niczego nie ograbi, nikomu niczego nie zabierze, a wszystkich nas może ubogacić.
Czytaj też Śląska pisownia z „ó” sen. Marii Pańczyk-Pozdziej
Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji gosc.pl
dr Henryk Jaroszewicz, Uniwersytet Wrocławski, Tôwarzistwo Piastowaniô Ślónskij Môwy DANGA