Rozmowy o likwidacji Funduszu Kościelnego nie przyniosły rezultatów. Ostateczna decyzja należy do premiera Tuska.
11.05.2012 18:40 GOSC.PL
Kolejne spotkanie Zespołu Roboczego do spraw Finansów Rządowej Komisji Konkordatowej, którym kieruje minister Michał Boni, oraz Zespołu Roboczego Kościelnej Komisji Konkordatowej, któremu przewodniczy kard. Kazimierz Nycz nie przyniosło rezultatu. Strony nie porozumiały się w dwóch kwestiach: wysokości odpisu podatkowego, który miałby zastąpić Fundusz Kościelny oraz czasu trwania okresu przejściowego. Taki rezultat zapowiadały już wczorajsze rozmowy ekspertów, które w gruncie rzeczy zakończyły się fiaskiem.
Z tego, co ustaliłem, strona kościelna gotowa byłaby zaakceptować kwotę 0.5 proc. oraz nieco dłuższy okres przejściowy, ale nie znalazła zrozumienia dla swych racji po drugiej stronie. Trudno przy tym nie zauważyć, że propozycja strony rządowej w wysokości 0,3% jest znacząco niższa niż dla Organizacji Pożytku Publicznego, które mają prawo do odpisu w wysokości 1 proc. To niezrozumiałe, skoro aktywność Kościoła w sferze charytatywnej, edukacyjnej oraz ochrony dóbr kultury narodowej jest większa niż organizacji pożytku publicznego, nic nie ujmując – rzecz jasna – ich szlachetnemu zaangażowaniu.
W trakcie rozmów na pewnych obszarach udało się jednak dojść do wspólnych ustaleń. Postulaty strony kościelnej zostały uwzględnione w następujących kwestiach: jeśli dojdzie do porozumienia w sprawie likwidacji Funduszu Kościelnego, ustalenia zostaną zapisane w postaci umowy pomiędzy rządem a Episkopatem. Jest także zgoda, co do potrzeby rozliczenia Funduszu Kościelnego oraz likwidacji ustawy z 1950 roku o przejęciu przez państwo dóbr martwej ręki, poręczeniu proboszczom posiadania gospodarstw rolnych i utworzeniu Funduszu Kościelnego. W kwestii najważniejszej – likwidacji Funduszu Kościelnego widać, że min. Boni otrzymał twarde wytyczne od premiera Tuska i tego mandatu nie mógł przekroczyć. Teraz zapis rozbieżności otrzyma Rada Ministrów i będzie podejmować dalsze decyzje. W praktyce więc premier Tusk, będzie musiał rozstrzygnąć, czy chce załatwić sprawę polubownie, tzn. uwzględnić argumenty Kościoła katolickiego, a także innych Kościołów i związków wyznaniowych, czy będzie chciał generować kolejny konflikt, grając na antyklerykalnych nastrojach części społeczeństwa.
Argumenty strony rządowej upierającej się przy stawce 0.3 proc., że w czasach kryzysu finansów publicznych należy oszczędzać, biorąc pod uwagę że rozmawiamy o kwotach, które stanowią śladową część budżetu, trudno traktować poważnie. Sam min. Boni podkreślał zresztą wielokrotnie, że nie chodzi o kwoty, ale o to, aby duchowni sami płacili swoją składkę na ZUS. Zdecydowana większość z nich płaci, a Fundusz Kościelny dopłaca jedynie niewielkiej grupie duchownych, głównie z zakonów klauzurowych oraz misjonarzy. Powstaje wobec tego pytanie, czy celem rozmów była chęć likwidacji Funduszu Kościelnego, czy bardziej chodziło o demonstrację polityczną, pokazanie, że nie „klękamy przed księdzem”, jak w swej niefortunnej wypowiedzi przedwyborczej wyraził się kiedyś premier Tusk. Jedno jest pewne, jeśli nie będzie porozumienia, Fundusz Kościelny będzie istniał dalej i nie jest to dobra wiadomość. Lepiej byłoby, aby stworzone zostały warunki do ograniczenia subwencjonowania Kościoła przez państwo, ale na warunkach wspólnie zaakceptowanych.
Andrzej Grajewski