Dzięki Bogu nasz Kościół w zdecydowanej większości utrzymywany jest z dobrowolnych ofiar wiernych. Tak będzie również w przyszłości.
Jasno deklaruje to kard. Kazimierz Nycz w dołączonym do tego numeru „Gościa” dodatku „Kościół – Państwo – Finanse”. Mówi: „Kościół w Polsce ma wyraźną wolę pozostania na utrzymaniu wiernych. To zawsze będzie główne źródło finansowania” (s. 3). Będzie tak niezależnie od tego, na ile polski rząd wyceni Kościół – na 0,3 proc. podatku dochodowego czy więcej. Bo odpis też będzie dobrowolny. Przypomnę, że od początku kwietnia pracuje rządowo-kościelny zespół mający doprowadzić do likwidacji Funduszu Kościelnego i wypracowania nowych relacji finansowych między Kościołem i państwem. Na razie minister Boni obstaje przy wartości 0,3 proc. Może po kolejnym spotkaniu, zaplanowanym na 11 maja, propozycja rządowa ulegnie zmianie. Niezależnie jednak od ostatecznych ustaleń, warto sobie uświadomić, że 0,3 proc. podatku obliczonego od przeciętnego wynagrodzenia, które w lutym tego roku wyniosło 3568,32 zł brutto, dałoby roczny odpis w kwocie 8,97 zł. Tak, nie pomyliłem się!
Dla większości wiernych będzie to niecałe 9 zł w skali roku. Tankując do pełna bak w swoim samochodzie, jednorazowo przekazujemy państwu większą daninę (akcyza wliczona w cenę paliwa de facto jest podatkiem). Odpis podatkowy dla zamożniejszych będzie oczywiście większy, ale nadal są to niewielkie pieniądze. Aż trudno powstrzymać się od pytania: o co tyle hałasu. O 8,97 zł rocznie, które zamiast do kasy państwowej może trafić do Kościoła? Biorąc pod uwagę rządowe propozycje, możemy dojść do wniosku, że władza wyżej ceni stowarzyszenie hodowców jamników, przy całym szacunku i dla hodowców, i dla jamników, niż Kościół. Jeżeli bowiem rzeczone stowarzyszenie wielbicieli jamników zyska status organizacji pożytku publicznego, co nie jest aż tak trudne, może zabiegać o odpis podatkowy w wysokości 1 proc. Kościołowi proponuje się zabieganie o 0,3 proc. Czy nie jest to upokarzające? Oczywiście Kościół poradzi sobie bez pomocy państwa, czego uczy dwutysiącletnia historia i o czym świadczy ofiarność wiernych. Pytanie tylko, czy państwo poradzi sobie bez zdrowej duchowości. Kościół jest jedną z ostatnich instytucji, która do życia publicznego wnosi powagę, stawia wymagania, uczy odpowiedzialności. Dla dobrego funkcjonowania państwa są to cnoty bezcenne. Samo prawo wszystkiego nie załatwi. Tylko czy wie o tym minister Boni, który w imieniu rządu rozmawia z przedstawicielami Episkopatu?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk