Z mikrofonem w rzeźni

Brytyjskie publiczne BBC Radio 5 Live planuje nadanie audycji na żywo z kliniki aborcyjnej.

- Chcemy porozmawiać  ze wszystkimi osobami pracującymi w klinice: recepcjonistkami, lekarzami, konsultantami, pracownikami poradni, a także pacjentkami, jeśli się na to zgodzą. Zyskamy w ten sposób wgląd w tę sferę życia, która jest tematem tabu – powiedziała „Independentowi” Victoria Derbyshire, dziennikarka, która ma poprowadzić tę audycję.

Organizacje pro-life protestują, zwracając uwagę, że będzie to bezpłatna reklama organizacji, oferującej aborcję.

Obawiam się, że jest to jednak coś więcej. Zanalizujemy cytowaną wypowiedź Derbyshire.

Po pierwsze, dziennikarka twierdzi, że chce przełamać tabu. A po co nam, u licha, przełamanie kolejnego tabu? Ludzie podobni do Derbyshire i tak już za daleko wleźli z buciorami w ludzką intymność. „Tajemnica jest potrzebna; to, co tajemnicze, jest piękne” - napisała niedawno w szkolnym wypracowaniu moja 11-letnia córka. Ale brytyjska dziennikarka zdaje się nie dostrzegać tego, co jest oczywiste nawet dla uczennicy IV klasy szkoły podstawowej. A może po prostu dziecko zachowało pierwotny instynkt, który w dziennikarce został zagłuszony. Przez pieniądze? Sławę? Chęć wykazania się przed przełożonymi? Tak czy inaczej, Derbyshire uważa najwyraźniej, że w świecie emocji wymachiwanie toporem/mikrofonem samo w sobie - czyli bez dodatkowych warunków - jest uprawione, a nawet potrzebne. Ciekawe, czy równie dużo zrozumienia ma wobec drwali karczujących lasy deszczowe.

Po drugie, dziennikarka deklaruje, że nie chce powtarzać dobrze znanych argumentów zwolenników i przeciwników aborcji. Co więc usłyszą radiosłuchacze? Jako dziennikarz mogę sobie to wyobrazić. Okaże się, że konsultant czy lekarz mają ciepły, kojący głos. Recepcjonistka będzie się np. skarżyć na zawieszający się komputer. Ot, rzec by można, szarość dnia. Jest jednak lepsze określenie, które cały świat powtarza za Hannah Arendt: „banalność zła”. Tak, to prawda: zło jest banalne. Dlatego można przedstawić klinikę aborcyjną jak zwykłą placówkę medyczną. Równie dobrze gabinet opisywanego przez Arendt Eichmanna można by opisać jak zwykłe biuro. Bo cóż takiego strasznego robił Eichmann? Pilnował tylko, żeby pociągi chodziły punktualnie. Żeby firma działała sprawnie. Tylko, że ta firma prowadziła obozy koncentracyjne, a pociągi woziły ludzi na śmierć.

Czy Derbyshire pokaże klinikę aborcyjną prawdziwe? Czy pokaże, że za kojącym głosem lekarza i utyskiwaniem recepcjonistki kryją się regularnie, metodycznie popełniane mordy na tych, którzy sami nie potrafią się bronić? Bez tego program BBC będzie służył jedynie banalizacji zła, znieczulaniu sumień, a w końcu akceptacji dla zbrodni.
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Jarosław Dudała