Kto gardzi mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swojego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono będzie go sądzić w dniu ostatecznym. J 12,44-50
Żyjemy w czasie nieprawdopodobnej dewaluacji słowa; dzisiaj słów wybrzmiewa i drukuje się na świecie tak wiele, że – rzec by można, a nawet trzeba – o wiele za wiele. Jedne słowa zagłuszają drugie, słowa walczą ze słowami. Słowo traci na powadze; „dać komuś słowo”, „słowo honoru” – niewiele współcześnie znaczy. Także słowo i prawda tworzą dzisiaj mocno skomplikowany związek – słowo tyleż służy prawdy poszukiwaniu, co od prawdy odwodzeniu. Częściej bywa też dziś słowo błyskotką, intelektualnym bilonem niż ścieżką kierującą ku mądrości. Dodajmy do tego świat wirtualny z jego językiem, mocno co prawda niezróżnicowanym, ale lejącym przecież słowa nieprzerwanym strumieniem. Ale jest też inne rozumienie słowa. Tego, które było na początku i słowa wypowiedzianego przez Chrystusa. Słowa, które będzie sądzić w dniu ostatecznym.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Łęcki