Kiedy słyszymy hasło „I Synod Archidiecezji Warmińskiej”, wielu z nas wyobraża sobie wielką salę, na której siedzą warmińscy biskupi otoczeni duchowieństwem. Panuje cisza, ktoś głośno przemawia, inny notuje, wzniosła atmosfera onieśmiela. Prawda jest inna.
Osoby świeckie, zaangażowane w prace w swoich parafiach, stały się współtwórcami synodalnego dzieła, spotykając się w salach katechetycznych i omawiając zagadnienia formułowane przez obradujące w kurii komisje. Wszystko po to, aby odkryć znaki czasu, które widać na ulicach naszych miast, ale także w parafialnych kościołach i wspólnotach, które starzeją się wraz z ich członkami. – Istotną cechą synodu jest to, iż działa oddolnie. Bo ważne jest, co myśli zwykły katolik, jakie są jego codzienne bolączki, czy dostrzega Boga we własnym życiu. Tylko wspólne działanie może dopomóc nam, jako wspólnocie Kościoła katolickiego, mądrze odpowiedzieć na znaki czasu – mówi ks. Paweł Rabczyński, sekretarz pomocniczy synodu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Kozłowski