Fidel Castro to człowiek osamotniony i wewnętrznie skomplikowany. Miał dobre intencje, kiedy chciał pomóc swemu narodowi, ale nie zdaje sobie sprawy z przerażających ograniczeń systemu, który ustanowił. Tak o kubańskim dyktatorze opowiada Joaquín Navarro-Valls. W wywiadzie dla rzymskiego dziennika Messaggero wspomina on swoje pierwsze spotkanie z Castro tuż przed wizytą Jana Pawła II na Kubie w 1998 r.
Został wówczas zaproszony do pałacu prezydenckiego na osobistą kolację i rozmowę. Trwała ona ponad 6 godzin, od godz. 20:00 do 2:30.
Rozmawialiśmy o różnych rzeczach, przede wszystkim o przebiegu wizyty, ale też o wierze – wspomina były rzecznik. Zastrzega on, że prywatne elementy rozmowy muszą pozostać objęte dyskrecją. Tym niemniej po tym spotkaniu przekonałem się, że religijny rozdział w życiu Castro nie został jednak zamknięty – zaznaczył Navarro Valls. W jego przekonaniu ta długa rozmowa w cztery oczy pozwoliła wyjaśnić wiele rzeczy i skłoniła komunistycznego przywódcę do pewnych ustępstw, na przykład w kwestii medialnej obsługi papieskiej wizyty. Kubański dyktator chciał wiedzieć, kim jest Jan Paweł II jako człowiek. Odniosłem też wrażenie, że już wtedy stracił kontrolę nad tym, co zrobił, widząc, że sam nie może już zdekonstruować porządku rzeczy, który wcześniej ustanowił – wspomina po 14 latach Joaquín Navarro-Valls.