Jeden z pacjentów co tydzień wysyłał totolotka. Przez 40 lat to robił, więc dlaczego miałby teraz zaprzestać?
Umieralnia. To najczęstsze skojarzenie z hospicjum. A to nieprawda: tu się żyje do końca.
Jest szansa na przełamanie stereotypu, za którym, niestety, idzie fatalne prawo zagrażające istnieniu takich placówek (piszemy o tym w nowym numerze GN). Przy chorzowskim hospicjum powstaje Centrum Afirmacji Życia. Jak to – w miejscu, gdzie życie przegrywa, ktoś będzie głosił jego pochwałę? Prowokacja? Prowokacja.
Po pierwsze dlatego, że w hospicjum, w przeciwieństwie do „umieralni”, dzieje się jeszcze wiele rzeczy: czasem ludzie nawet na „łożu śmierci” przyjmują chrzest, spowiadają się po 20 latach, zdarza się że wychodzą za mąż i żenią się. Wolontariusz idzie w piątek wysłać totolotka dla jednego z chorych. Bo on przez 40 lat wysyłał, więc dlaczego dzisiaj ma nie wysłać?
Po drugie, CAŻ będzie przeznaczone dla tych, którzy zostają, gdy ich bliscy już odejdą. Nie chodzi o rozpamiętywanie i ciągłą celebrację śmierci. Przeciwnie – CAŻ będzie przestrzenią, która ma pomóc wrócić do życia pogrążonym w żałobie. – Nie używam słowa „przezwyciężać”, bo nie można przezwyciężyć żałoby. Trzeba ją przeżyć i znaleźć w sobie, w otoczeniu, wszystko to, co pomaga powrócić do życia – mówił mi parę dni temu dr Jacek Kurek, współtwórca Centrum Afirmacji Życia.
Cel CAŻ jest prosty: pomóc w oswojeniu śmierci w sobie i zrozumieniu tego, co się stało. – Dla każdego, kto opiekował się bliską chorą osobą, życie diametralnie się zmieniło – ciągnie Jacek Kurek. – Wszystko się zmienia: od struktury wydatków domowych po organizację czasu. I kiedy jedno życie odchodzi, nasze życie zaczyna się poniekąd na nowo. I dlatego potrzebujemy miejsca, w którym pozwolimy życiu zyskać nowe horyzonty. Afirmować życie w miejscu, gdzie śmierć jest największym zagrożeniem! Śmierć jest zagrożeniem także dla zdrowego. Bo co z tego, że on nie ma raka, jeśli nigdy już nie odzyska radości – czy to nie jest również rodzaj śmierci? Z żałoby można nigdy się nie przebudzić do życia – dodaje Kurek. – Dla każdego oferta będzie inna. Jeśli ktoś będzie potrzebował kontaktu z psychologiem, to powinien to otrzymać. Jeśli ktoś będzie potrzebował kontaktu ze sztuką, z czymś, co zawsze kochał, to wtedy też powinien mieć szansę to otrzymać. Jeśli dla kogoś śmierć bliskich wiąże się z utratą wiary, to powinien mieć możliwość kontaktu z kapłanem, który go poprowadzi dalej do jakiejś parafii, wspólnoty, przed tabernakulum. – wylicza Kurek.
W CAŻ będą i wykłady o malarstwie Rembrandta, i muzyka Barclay James Harvest, i konkursy dla dzieci – bez epatowania śmiercią, ale też bez żadnego tabu wokół niej. I seria wykładów. Pierwszy z nich nosi również prowokacyjny tytuł: „Powołani do utraty”. Jak to – świat się bawi, a tu ktoś mówi: wszystko stracisz? – Moje i twoje życie ma sens i jest piękne, do samego końca. Ale nie czarujmy się: to nie znaczy, że śmierci nie ma, że moja i twoja babcia, matka… będą żyły tutaj na ziemi wiecznie – ciągnie Jacek Kurek. – Chodzi o uznanie, że nie wtedy będę szczęśliwszy, kiedy czegoś nie utracę, tylko kiedy zrozumiem, że moje życie wraz z tą utratą jest nadal tak samo ważne. Ba, nawet otwiera się cała gama nowych perspektyw. Są rzeczy, które widzisz tylko wtedy, gdy jesteś chory. Są rzeczy, które widzisz tylko, widząc chorobę i śmierć bliskiego; rzeczy, których nigdy nie zrozumiesz, nie dotykając jakiejś przestrzeni bólu.
(cała rozmowa za tydzień w „Gościu Niedzielnym”).
Inauguracja działalności Centrum Afirmacji Życia nastąpi w dniu 22 marca o godz. 17 w Domu Kultury „Batory”. Z wykładami wystąpią ks. dr hab. Antoni Bartoszek oraz dr Jacek Kurek. W programie również koncert poezji śpiewanej i drobny poczęstunek. WSTĘP WOLNY.
Jacek Dziedzina