Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Mk 12,30
Pobożne życzenia. Owszem, moje serce potrafi jakoś tam nieudolnie kochać bliskich, moja „artystyczna dusza” lgnie do dobrej muzyki, wciąż rozmyślam o tym, jak osiągnąć sukces na tym świecie i wkładam całą swą moc, by ten sukces stał się faktem. A gdzie w tym wszystkim Bóg? Formalizm w przestrzeganiu Dekalogu nazywam miłością do Niego. A przecież kochać to oszaleć na punkcie drugiej osoby i o sobie zapomnieć. Rodzi się pytanie: czemu Bóg nie da się poznać na tyle, by móc Go pokochać? A może moje serce, dusza i umysł tak pełne są różnych obcych bogów, że już nie ma miejsca i sił, by kochać tego prawdziwego? Wszak dwóm Panom służyć nie można. Trwa post. Wyrzućmy ze swego wnętrza trochę tego i owego (nie tylko jedzenia), a może najważniejsze przykazanie stanie się dla nas mniej abstrakcyjne. Czemu Bóg nie da się poznać na tyle, by móc Go pokochać?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Adam Szewczyk