Biskupi milczą, a rząd tworzy fakty dokonane.
Wynika to z odpowiedzi, jaką wiceminister administracji i cyfryzacji Piotr Kołodziejczyk, udzielił na zapytanie poselskie Marii Nowak (PiS) m.in. w sprawie dalszych losów Funduszu Kościelnego. Minister napisał, że zmiana ustawy regulującej zasady działania Funduszu Kościelnego może się dokonać „bez zastosowania trybu przewidzianego w art. 25 ust. 5 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej”.
Dodał również, że nie zachodzi potrzeba przywoływania do tej kwestii ustaleń zawartych w Konkordacie. Strona rządząca po raz pierwszy oficjalnie więc przyznała, iż likwidacja Funduszu Kościelnego może się odbyć bez zawarcia umowy z Kościołem. Strona kościelna była dotychczas przekonana, że likwidacja Funduszu Kościelnego, lub jego modernizacja, będzie poprzedzona wynegocjowaniem nowego modelu, co miało zostać zapisane w odpowiedniej umowie.
Z pisma min. Kołodziejczyka jasno jednak wynika, że rząd uznał, że taka umowa do zmiany prawa na tym obszarze nie jest potrzebna. Wprawdzie rzecznik Paweł Graś zapewniał później, że rząd w tej sprawie chce rozmawiać z przedstawicielami Kościoła, ale w gruncie rzeczy ta deklaracja nie ma większego znaczenia. Kościół w czasie rozmów będzie mógł wprawdzie wyrazić swoją opinię, ale strona rządowa nie będzie zobowiązana, aby ją uwzględnić w przygotowywanym dokumencie. Tylko dwustronna umowa, dawała stronie kościelnej realny wpływ na kształt proponowanych rozwiązań, ale jej nie będzie.
Po raz pierwszy od 1989 r. mamy więc do czynienia z próbą jednostronnego narzucenia przez państwo rozwiązań w materii, która zgodnie z Konkordatem oraz Konstytucją, powinna być regulowana wspólnie. Sprawa jest poważna. Fundusz Kościelny to nie tylko kwestia ubezpieczeń osób duchownych, ale także dofinansowywania działalności charytatywnej oraz ochrony zabytków sakralnych. Jeszcze niedawno przedstawiciele Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, w gestii którego znajdują się sprawy wyznaniowe zapewniali, że nic w tej kwestii nie jest przesądzone, gdyż trwa studiowanie różnych wariantów.
Po kilku dniach okazało się jednak, że pewien zasadniczy wybór, co do metody postępowania, został już dokonany i to bez konsultacji z Kościołem. To przejaw arogancji, który powinien spotkać się z twardą oceną Episkopatu. Pora skończyć z niemocą i brakiem jasnego stanowiska całego Episkopatu w tej kwestii. Katolickie społeczeństwo ma prawo wiedzieć, że nie chodzi tylko o jedną, niewielką pozycję w budżecie państwa, ale podstawowe zasady, regulujące relacje między Kościołem a państwem.
Andrzej Grajewski