Premier Rumunii Emil Boc ogłosił w poniedziałek dymisję swojego rządu, tłumacząc, że w ten sposób chce zachować stabilność w kraju. Dodał, że rezygnuje, aby " złagodzić społeczną sytuację" po tygodniach protestów przeciwko ostrym cięciom budżetowym.
"Jest to właściwy moment na poważne decyzje polityczne. Z tego punktu widzenia podjąłem decyzję o złożeniu mandatu rządowego" - powiedział Boc na posiedzeniu gabinetu transmitowanym przez telewizję. Zaapelował do polityków, aby szybko powołali nowy rząd.
"Wiem, że podejmowałem trudne decyzje, ale ich owoce wkrótce się pojawią. Najważniejszą rzeczą jest gospodarcza stabilizacja kraju. W czasach kryzysu rząd nie bierze udziału w konkursie popularności, lecz ratuje państwo" - oznajmił premier.
Mianowanie nowego premiera należy do sojusznika Boca, prezydenta Traiana Basescu.
W Rumunii od prawie czterech tygodni trwają protesty przeciwko rządowemu programowi oszczędności, organizowane m.in. przez opozycyjną Unię Socjalliberalną (USL). Rządowa polityka radykalnych cięć spowodowała obniżenie standardu życia Rumunów. Do pogorszenia nastrojów w społeczeństwie przyczyniła się także powszechna korupcja.
Rządząca centrowa Partia Demokratyczno-Liberalna (PD-L) ma obecnie jedynie 20-procentowe poparcie, a lewicowa USL - ponad 50 procent. W ubiegłym tygodniu szef USL Victor Ponta opowiedział się za wcześniejszymi wyborami parlamentarnymi i zobowiązał się do współpracy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym (MFW).
W 2009 roku pogrążona w recesji Rumunia pożyczyła 20 mld euro od MFW, Unii Europejskiej i Banku Światowego, aby móc wypłacać wynagrodzenia w sektorze publicznym i emerytury. W zamian Bukareszt zobowiązał się do realizacji programu oszczędnościowego. W 2010 roku rząd podniósł podatek od sprzedaży z 19 do 24 procent i obciął płace w sektorze publicznym o jedna czwartą, żeby zredukować deficyt budżetowy.