Tłumy Syryjczyków wyszły w piątek na ulice, by - po raz pierwszy publicznie - obchodzić 30. rocznicę masakry w Hamie, gdzie w 1982 r. krwawo stłumiono bunt Braci Muzułmańskich przeciwko rządom prezydenta Hafeza el-Asada. Siły reżimu strzelały w piątek do tłumów.
Syryjczycy wyszli na ulice miast w całym kraju, m.in. Damaszku.
"Hafez el-Asad nie żyje, Hama nie zginęła, Baszar umrze, a Syria będzie żyć" - głosiły transparenty niesione przez manifestantów w Damaszku, odnoszące się do Hafeza el-Asada (ojca obecnego prezydenta), którego wojska stłumiły bunt w Hamie, poważnie niszcząc miasto. Relacjonując przebieg manifestacji, AFP powołuje się na nagranie wideo udostępnione przez powstańców.
Wielu manifestujących ubranych było na czarno na znak żałoby. Tłum tańczył, śpiewał i krzyczał na cześć Wolnej Armii Syryjskiej, w której skład wchodzą dezerterzy z wojsk Baszara el-Asada.
Siły bezpieczeństwa strzelały do demonstrantów. W różnych regionach kraju zginęło osiem osób, w tym dwoje dzieci.
AFP podkreśla, że były to pierwsze publiczne obchody rocznicy masakry w Hamie.
Represje reżimu wobec syryjskich demonstrantów pochłonęły już co najmniej 6 tys. ofiar, a wspólnota międzynarodowa nie potrafi się zjednoczyć, by położyć kres krwawemu tłumieniu protestów - pisze AFP.
Najpoważniejszą przeszkodą jest stanowisko Rosji, sojuszniczki Damaszku, która blokuje od miesiąca próby przyjęcia przez Radę Bezpieczeństwa ONZ rezolucji w sprawie rozwiązania kryzysu syryjskiego.
RB modyfikuje projekt rezolucji ws. Syrii, licząc na zmianę stanowiska Rosji.
W czwartek opracowano nową wersję tego dokumentu i poczyniono ustępstwa na rzecz Rosji, licząc, że Moskwa zrezygnuje z blokowania rezolucji.
Nowy projekt rezolucji, omawiany w czwartek przez ambasadorów państw członkowskich RB przy drzwiach zamkniętych, wciąż wspiera plan pokojowy Ligi Arabskiej, ale nie zawiera wyrażanych wcześniej explicite wezwań, by Asad zrezygnował z władzy oraz by utworzono rząd jedności narodowej i przeprowadzono wolne wybory.