Intencją rządu nie jest zmienianie przepisów dotyczących internetu - mówił w Sejmie minister Michał Boni podczas posiedzenia komisji innowacyjności, kultury i ds. europejskich. Komisje nie przyjęły dezyderatu wzywającego premiera do odłożenia podpisania przez Polskę umowy ACTA.
Minister administracji i cyfryzacji Michał Boni przekonywał, że intencją rządu polskiego nie jest zmienianie czegokolwiek w przepisach prawnych dotyczących funkcjonowania internetu i internautów. Zapewnił, że intencje polskiego rządu wychodzą naprzeciw oczekiwaniom internautów, dotyczących wolności i szerszego stosowania technik cyfrowych do różnego rodzaju konsultacji, działania społecznego, stanowienia prawa i organizowania publicznej dyskusji.
W jego ocenie trzeba dokonać przeglądu prawa związanego z wolnością w internecie. "Najbliższe tygodnie powinniśmy poświęcić na ruch do przodu, przegląd prawa, m.in. prawa telekomunikacyjnego i innych przepisów prawnych, np. związanych z prawem karnym" - powiedział Boni. Jak mówił minister, w ciągu tygodnia rząd powinien wskazać obszary, "nad którymi warto się zastanawiać, aby toczyć dalszą dyskusję dotyczącą utrzymania, a nawet wzmocnienia swobód w internecie".
Minister kultury Bogdan Zdrojewski zdecydowanie zaprzeczył zarzutom, że polski rząd pracował nad umową ACTA w trybie niejawnym. "Rząd polski - jako jeden z grupy państw - od samego początku domagał się jawnego procedowania nad tym dokumentem" - podkreślił. "Stanowisko rządu w tej materii zostało sformułowane 25 listopada 2009 roku i brzmiało następująco: rząd domaga się jawności w procedurze negocjacji porozumienia ACTA" - zaznaczył minister kultury.
Jak poinformował, w maju 2010 roku napisał pismo do 27 podmiotów w Polsce z informacją o pracy nad umową ACTA w trybie jawnym i prośbą o uwagi, a 24 czerwca 2011 roku dokument znalazł się na stronie internetowej sejmowej komisji ds. Unii Europejskiej.
Zdrojewski podkreślił, że lista prawie 30 organizacji i instytucji z maja 2010 r. nie jest jedynym wykazem podmiotów, które zostały o ACTA poinformowane. "Informowaliśmy o niej i korespondowaliśmy z wieloma innymi podmiotami, ale też osobami fizycznymi, które się do nas w tej sprawie zwracały" - powiedział.
Posłowie PiS Anna Fotyga i Marek Suski apelowali o przyjęcie przez połączone komisje dezyderatu wzywającego premiera do niepodpisywania ACTA. Wcześniej sejmowa komisja ds. innowacyjności i nowoczesnych technologii na środowym posiedzeniu przyjęła dezyderat, w którym wzywa premiera Donalda Tuska do odłożenia podpisania przez Polskę umowy ACTA.
Suski uznał, że umowa jest "lekiem na zło (...), ale ten lek zabije pacjenta razem z chorobą". Dodał, że rząd nie dopełnił pełnej staranności przy procedowaniu ACTA. "Ponieważ (...) są wątpliwości, ja również dołączam do głosów, aby nasze komisje zakończyły posiedzenie stosownym dezyderatem obligującym premiera do niepodpisywania tej umowy, dopóki nie zbadamy skutków tej regulacji. Nie wiąże się to z tym, że ktokolwiek jest przeciwko ochronie praw autorskich i własności intelektualnej. Ale nie może być tak, że te wartości będą stały ponad wartością wolności" - przekonywał Suski.
W głosowaniu projekt dezyderatu został odrzucony.
Dyrektor Departamentu Prawnego w ministerstwie kultury Dominik Skoczek odpowiadał na pytania dotyczące m.in. jednego z najbardziej kontrowersyjnych przepisów ACTA - nr 27 ust.4. Przewiduje on "możliwość wydania przez swoje właściwe organy dostawcy usług internetowych nakazu niezwłocznego ujawnienia posiadaczowi praw informacji wystarczających do zidentyfikowania abonenta, co do którego istnieje podejrzenie, że jego konto zostało użyte do naruszenia" praw związanych ze znakami towarowymi, praw autorskich i pokrewnych.
"Ten przepis jest (...) wyrazem pewnej ewolucji ACTA" - mówił Skoczek. "W tym miejscu we wcześniejszych wersjach ACTA negocjowanych jeszcze w sposób niejawny, rzeczywiście znajdowały się zapisy, które mogły prowadzić do interpretacji zmierzającej do blokowania stron internetowych czy monitorowania sieci. Dzisiaj takich zapisów nie zawiera. W toku negocjacji zostały złagodzone" - tłumaczył.
Skoczek podkreślił, że nie jest zamknięta dyskusja o tym, w jakim stopniu pośrednicy internetowi powinni ponosić odpowiedzialność za to, co się dzieje w sieci. "Ta debata została przeniesiona na inne pole na wniosek KE - na forum Unii" - zauważył. W jego ocenie jest to fakt pozytywny, że dyskusja toczyć się będzie na forum unijnym, a nie tylko - w państwach negocjujących ACTA.
ACTA (Anti-counterfeiting trade agreement) to układ między Australią, Kanadą, Japonią, Koreą Południową, Meksykiem, Maroko, Nową Zelandią, Singapurem, Szwajcarią i USA, do którego ma dołączyć UE. Jest to umowa handlowa zobowiązująca jej sygnatariuszy do walki z łamaniem prawa własności intelektualnej oraz handlem podrabianymi towarami. Zdaniem obrońców swobód w internecie może prowadzić to do blokowania różnych treści i cenzury w imię walki z piractwem.