Palikot, marihuana, aborcja, eutanazja

Poseł Janusz Palikot nie zapalił na terenie Sejmu RP - jak buńczucznie wcześniej zapowiadał - kupionego „na mieście” narkotykowego jointa, ale kadzidełko o zapachu marihuany, legalnie nabyte w sklepie.

Dobrze, iż bardziej znany jako nie przebierający w środkach happener niż poważny polityk parlamentarzysta z Biłgoraja nie spełnił swojej obietnicy, bo strach pomyśleć, co mógłby zrobić, gdyby realizacja tego zamysłu nie spotkała się ze zdecydowanym przeciwdziałaniem marszałek Sejmu Ewy Kopacz, która powiadomiła o zamiarze popełnienia przestępstwa Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta.
Zważywszy na postulowaną publicznie przez Palikota potrzebę dokonania znaczących zmian w prawie, mających ułatwić powszechny dostęp obywateli Rzeczypospolitej do aborcji i do eutanazji, moglibyśmy spodziewać się znacznie bardziej radykalnych działań z jego strony niż puszczenie z dymem niewielkiej ilości narkotyku.
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jerzy Bukowski