Polscy górale nie chcą słyszeć o oddaniu kolejki linowej na Kasprowy Wierch w obce ręce - donosi "Rzeczpospolita".
Zakopiańscy radni zdecydują o powołaniu spółki, która ma kupić prywatyzowane Polskie Koleje Linowe. Aby zdobyć pieniądze na transakcje, Polskie Koleje Górskie - tak nazywać się ma nowa spółka - zamierzają wyemitować obligacje. Oprócz Zakopanego inwestycją zainteresowane są gminy: Poronin, Kościelisko i Bukowina Tatrzańska.
Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego, przygotował uchwałę w sprawie powołania Polskich Kolei Górskich SA, a rada miasta będzie nad nią głosować podczas sesji. "Poparcie większości jest przesądzone, bo w tej sprawie mamy jedno zdanie. Trzeba się przygotować do prywatyzacji PKL, choć jesteśmy jej przeciwni" - mówi Jerzy Zacharko, przewodniczący rady miasta.
Górale najbardziej się obawiają, że koleje, w tym tę na Kasprowy Wierch i Gubałówkę, kupią Słowacy. Tamtejsza spółka Tatra Mountains Resort zadeklarowała już chęć kupna PKL. W październiku 2011 r. porozumiały się z nią gminy: Szczawnica, Krynica-Zdrój, Czernichów i Zawoja, na terenie których także koleje linowe działają. Chcą powołać konsorcjum, które kupi PKL.
"Cieszyłbym się, gdyby to góralom udało się kupić koleje, jeśli to przedsięwzięcie będzie mądrze przygotowane" - mówi prezes PKL Andrzej Laszczyk. I przypomina, że nie ma wiążących decyzji w sprawie prywatyzacji. W ciągu roku ze wszystkich kolejek PKL korzysta ok. 6 mln turystów. Firma przynosi rocznie ok. 10 mln zł zysku.