Media donoszą, że rzeźba z brązu cenionej przez krytyków Barbary Hepworth została skradziona z parku w Dulwich w południowo-wschodniej części Wielkiego Londynu. Prawdopodobnie spieniężyli ją złodzieje złomu. No i dobrze!
29.12.2011 14:39 GOSC.PL
Dziennikarze spekulują, że ci, którzy zadali sobie trud odpiłowania pomnika od cokołu mogą dostać za niego w skupie 750 funtów. Podczas gdy cenę ubezpieczenia „Dwóch form (podzielonego kręgu”) – bo taką nazwę nosi wspominane dzieło, oszacowano na pół miliona funtów! Sama zaś rzeźba ma wartość o wiele większą. I tu muszę napisać, że dla mnie nie ma żadnej wartości i wcale się nie przejmuję tym, że przez wielu zostanę okrzyknięta jako obojętna na kulturę i co gorsza - pochwalająca działalność złodziei. A ja się nawet cieszę, że postawili sobie za cel oczyszczenie tegoż parku z nieestetycznego obiektu zaburzającego harmonię natury. Obejrzałam sobie rzekome arcydzieło, co prawda na zdjęciu, a nie w realu, ale ani mnie nie zachwyciło, ani nie zaintrygowało, ani, bynajmniej, nie zbulwersowało, co, wydaje się być naczelną ideą współczesnych twórców sztuk nie tylko wizualnych.
Oczywiście, zaraz usłyszę, że to przykład sztuki tzw. nieprzedstawiającej i można by mi tłumaczyć, co się kryje pod owymi „dwiema formami” i tak dalej. Ale ja nie chcę. Chcę za to apelować do Państwa twórców, zwłaszcza sztuk plastycznych, żeby się uczyli rzemiosła i poznawali historię sztuki. Tylko wtedy może doczekamy się czasów, w których znów przyjdzie nam obcować ze sztuką coś przedstawiającą. Jakieś idee, przesłania, a może i zamysły twórców. Bo nie wątpię, że takie mają. I najważniejsze, żeby te przedstawienia były czytelne dla przeciętnego odbiorcy, takiego jak ja. Jak czytelny wydaje mi się Caravaggio, Rembrandt czy Gauguin.
Dziś wmawia się nam, że musimy kupować produkty sztuki, które nie budzą naszego zachwytu, no i tym samym nie są piękne. A ja tego nie chcę! I bezwzględnie popieram złodziei, w ten sposób protestując przeciwko takiemu traktowaniu odbiorcy, który zostaje przez jakieś władze gminy, jakichś krytyków sztuki skazany na mijanie w parku takiego denerwującego rzeźbiarskiego ciała obcego. Złomiarze zrobią sobie za te pieniądze ucztę i pewnie wypiją za zdrowie kolejnych nieudacznych twórców, którzy dostarczą im podobnych łupów.
A tak na marginesie, albo poincie - sama pani rzeźbiarka powinna być dumna, że jej sztuka po norwidowsku „sięgnęła bruku”. Bo w ten sposób „Dwie formy (podzielony krąg”) znalazły mocno zainteresowanych admiratorów.
Barbara Gruszka-Zych