Mniej katolickich ośrodków adopcyjnych?

Założenia wchodzącej w życie 1 stycznia ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej, w której zapisano m.in. nowe przepisy adopcyjne, są dobre. Problemem jest brak odpowiednich środków finansowych do jej wdrożenia oraz zbyt duże wymagania dla placówek niepublicznych - mówią KAI pracownicy katolickich ośrodków opiekuńczo-adopcyjnych z mniejszych miast

Ustawy broni jej sprawozdawczyni po okresie prac w komisjach sejmowych, posłanka Magdalena Kochan (PO). Jej zdaniem, ustawodawcy chcieli raz na zawsze uporać się z odziedziczonym po socjalizmie przeświadczeniu, że instytucje państwowe umieją skutecznie zastępować rodzinę w opiece nad dziećmi. – Często uważano, że wyłącznie pomoc społeczna rozwiąże problemy. A przecież nie jest to tylko kwestia zasiłków, ale wsparcia rodziny i to bardzo często w momencie, gdy kłopoty dopiero się zaczynają i można je jeszcze rozwiązać – tłumaczy posłanka.

Na argumenty posłów PiS o braku zaplecza finansowego dla ustawy, odpowiada: „Łatwo nie będzie, ale kryzys finansów publicznych dotyka w takich samym stopniu budżet państwa, jaki budżety samorządów”. - Jak mamy wytłumaczyć dzieciom i rodzinom, że w związku z kryzysem zajmiemy się inwestycjami w infrastrukturę, a nimi nie? To jest czas przejściowy, wszyscy musimy zacisnąć zęby i środki finansowe kierować tam, gdzie są niezbędne – mówi Kochan.

Nowych wymogów liczbowych nie spełnił m.in. Katolicki Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy Diecezji Ełckiej. Będzie działać tylko do 31 grudnia br. W 2010 r. placówka przeprowadziła 5 adopcji, tyle samo będzie ich w tym roku. Aby przetrwać, niepubliczne ośrodki musiały ich przeprowadzić 20.

Zdaniem Anny Sawickiej, dyrektor ełckiego ośrodka, to kryterium jest dla ośrodków niepublicznych niesprawiedliwe. – Założenie od początku było takie, że postawi się tak wysokie wymaganie, aby placówki niepublicznie go nie spełniły – uważa.

Ośrodek działa w strukturach Caritas Diecezji Ełckiej, dzięki temu zatrudnione w placówce na etat dwie osoby po 1 stycznia podejmą pracę w Caritas. Z kolei współpracujący z ośrodkiem na umowę-zlecenie są zatrudnieni w innych miejscach.

Ełcki ośrodek prowadził adopcje z całej diecezji, ale jego działania ograniczały się do powiatu ełckiego, którego władze podpisywały z placówką umowę w tym zakresie. Ośrodki adopcyjne działają bowiem także w leżących na terenie tej samej diecezji Giżycku, Olecku i Suwałkach.

Jak podkreśla Sawicka, staraniem rodzin katolickich z terenu diecezji w Ełku powstanie jednak filia Publicznego Warmińsko-Mazurskiego Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego w Olsztynie, który po 1 stycznia ma przejąć procedury adopcyjne nie zakończone w okolicznych ośrodkach niepublicznych. – Nie jest więc tak, że rodziny z naszego terenu zostaną bez pomocy, choć informacje z ostatniej chwili są takie, że nie zostanie zachowana płynność w prowadzeniu adopcji w pozostałych ośrodkach diecezji – informuje.

Zlikwidowany zostanie także Katolicki Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy w Kwidzynie. W ub. roku przeprowadził 8 adopcji. Do 31 grudnia w placówce na etat zatrudnione są dwie osoby, na umowę-zlecenie trzy. Po 1 stycznia stracą pracę. - Mamy żal o tyle, że kandydaci na rodziców zgłaszali się do nas właśnie dlatego, że jesteśmy ośrodkiem katolickim, a oni wyznają takie a nie inne wartości. To było dla nich ważne – mówi KAI Aleksandra Pawłowska, pedagog z kwidzyńskiego ośrodka.

Środki na utrzymanie, ok. 90 tys. zł rocznie, ośrodek w Kwidzynie otrzymywał z dotacji starostwa, które co roku rozpisywało wśród organizacji pozarządowych konkurs na realizację zadań adopcyjnych. – Jak na ilość powierzonych nam zadań nie są to środki, które przyprawiają o zawrót głowy – przyznaje Pawłowska. Jak dodaje, całą dokumentację nie zakończonych adopcji ośrodek przekaże urzędowi marszałka województwa pomorskiego w Gdańsku. Zastrzega jednak, że w tej kwestii nie zapadły jeszcze żadne ostateczne decyzje.

O swój byt walczy także Katolicki Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy w Warszawie, choć w 2010 r. przeprowadził aż 154 adopcje, w tym 62 krajowe i 92 zagraniczne, do czego ma prawo jako jedna z trzech placówek w całym kraju. - Kryterium z nowej ustawy przekraczamy prawie ośmiokrotnie. Jest już grudzień i mimo gwarancji ustawowych na kontynuowanie działalności nadal nie wiemy czy i na jakich zasadach zostanie zlecone nam zadanie prowadzenia ośrodka adopcyjnego. Stan ten wynika z braku wiedzy, jakimi środkami na to zadanie będzie dysponował marszałek województwa mazowieckiego czy Mazowieckie Centrum Polityki Społecznej, które z jego ramienia zajmuje się kwestiami adopcyjnymi – tłumaczy KAI Monika Redziak, zastępca dyrektora Katolickiego Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego w Warszawie.

W opinii posłanki Kochan, liczba ośrodków adopcyjnych w Polsce jest zbyt duża i lepiej, gdyby było ich mniej, ale działających sprawniej. – Znam takie publiczne ośrodki, które służyły wyłącznie jako miejsce zatrudnienia, a nie przeprowadziły przez trzy lata żadnej adopcji – mówi.

„Ośrodki niepubliczne na Mazowszu są efektywniejsze i wydajniejsze” – odpowiada Monika Redziak i dodaje, że konsekwencją nowej ustawy będzie wygaszanie działania właśnie ośrodków niepublicznych. - A przecież według danych z MCPS w województwie mazowieckim w 2010 r. to niepubliczne ośrodki przeprowadziły więcej adopcji niż publiczne, bo 60 proc. ogółu. Zaangażowanych było przy tym mniej pracowników, gdyż jest o 10 mniej etatów w ośrodkach niepublicznych w stosunku do publicznych. W 2011 r. niepubliczne ośrodki adopcyjno-opiekuńcze wykorzystają tylko 42 proc. ogółu środków publicznych przeznaczonych na cele adopcyjne (z 58 proc. tych środków skorzystają ośrodki publiczne) – podkreśla Redziak.

« 1 2 3 »