Szczególnie w Adwencie fajnie mieć dzieci: potrafią cudnie zadbać o to, co najważniejsze.
Roraty dzieciństwa pamięta się jak dziecko. Zapachem: zimnego powietrza, świec, nadpalonego kolorowego papieru od lampionów
i, nie daj Bóg, czyjegoś kosmyka włosów, szybciutko gaszonego przez czujne babcie czy matki. Kolorem: grafitowego nieba, jasnych okien budzącego się miasta, ciemnej kruchty, która mrugała setką lampionowych ogników. Pamięta się też dźwiękiem: starych pieśni roratnich – pełnych powagi i odświętnego wyczekiwania.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska