W czasie Mszy w Rwandzie miało się wrażenie, że Jezus szedł przez ten poorany cierpieniem tłum. Szedł przez środek.
I błogosławił. Dla mnie był to namacalny dowód na to, że kapłan nie trzyma w ręku jedynie mąki z wodą. Opętani ludzie po zetknięciu z Hostią uspokajali się, łagodnieli.
Bohaterowie filmu opowiadają o swych najgłębszych doświadczeniach. Chcielibyśmy, by to było spektakularne, by lewitowali albo wygrywali w milion w totolotka, a oni opowiadają o spotkaniu żywego Boga w Eucharystii. A to doświadczenie niezwykle osobiste, tajemnicze, indywidualne, kruche.
Jezus chce być Bogiem z nami, a nie zamkniętym więźniem tabernakulum