Nowy numer 17/2024 Archiwum

Rojst, czyli bagno

Trzeci sezon serialu „Rojst” (Netflix) ma bardzo dobrą prasę, podobnie jak dwa poprzednie.

Ponury w klimacie, wulgarny w dialogach, brutalny i depresyjny – czyli spełniający wszelkie kryteria nowoczesnego serialu kryminalnego w skandynawskim stylu. To się podoba w świecie, powinno się podobać i w Polsce. Zwłaszcza że reżyser z dorobkiem i nazwiskiem (Jan Holoubek), aktorzy zaś dobrani z najwyższej półki (Różdżka, Ogrodnik, Seweryn). A w najnowszym sezonie jako bonus mamy jeszcze zabawy sztuczną inteligencją, która Filipa Pławiaka obdarza głosem młodego Piotra Fronczewskiego. Serial nadąża zatem za trendami, także w kwestiach politycznych, utwierdzając widzów w przekonaniu, że Polacy fałszują swoją historię, pełną białych plam i ciemnych, wstydliwych faktów.

Reżyser w wywiadach prasowych poprzedzających premierę ostatniego „Rojsta” zadbał, by ten właśnie wymiar serialu został właściwie odczytany. Mówił, że tak naprawdę zrobił serial o współczesnej Polsce, która wypiera swoje traumy, w której jesteśmy świadkami „panicznej próby nieodkrycia przeszłości, wybielania jej i siebie w niej”. O co dokładnie chodzi, Jan Holoubek nie wyjaśnia, choć wszystkich wokół oskarża o to, że żyją w „klimacie zbudowanym z przemilczeń i bagnie starych grzechów” (jak bohaterowie serialu), że ciąży nam przeszłość, dręczą nas wyrzuty sumienia.

W „Rojście” pojawia się postać prokuratora, który próbuje obciążyć Niemców zbrodniami, jakie popełniano w Polsce po wojnie. Wzywa na pomoc IPN i na wspólnej konferencji prasowej wykrzykuje: „Dość szkalowania Polaków, nowe milenium będzie już tylko biało-czerwone!”. Dodajmy, że akcja rozgrywa się w 1999 roku, pod rządami pogrążonej w kryzysie AWS, a pierwszy prezes IPN zostanie wybrany dopiero latem 2000 roku. Kto pamięta tamten „klimat”, wie, że panowała wówczas pedagogika wstydu za polską historię, SLD było na fali, która miała przynieść mu samodzielne rządy, a Polsce prezydenta, co „wybierze przyszłość”. Mamy zatem do czynienia z bardzo swobodnym dysponowaniem prawdą o całkiem przecież niedawnej przeszłości. Ale skoro to de facto serial o współczesnej Polsce, nie ma się co czepiać. Dziś znów „odkłamywanie” historii ma polegać na szukaniu w niej głównie przykładów polskiej podłości, zdrady i kolaboracji. Tyle że oglądając „Rojsta”, ma się wrażenie, może i wbrew intencjom twórców, że owe podłości dotyczą nie całej wspólnoty, ale konkretnych ludzi odpowiedzialnych za bagno, w jakim tkwiliśmy przez pół wieku po wojnie. Faktycznie nigdy nierozliczone.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy