Nowy numer 17/2024 Archiwum

Nie idźmy w tę stronę

MEN przeprowadziło prekonsultacje, których celem są zmiany w podstawie programowej kształcenia ogólnego dla szkoły podstawowej i ponadpodstawowej z zakresu języka polskiego, historii i WOS-u. Propozycje zostaną poddane dalszym konsultacjom, a zmieniona podstawa programowa będzie obowiązywać od 1 września br. 

Chciałbym przedstawić kilka uwag dotyczących propozycji zmian w programie nauczania historii dla szkół podstawowych, jako szczególnie istotnych. Jestem przekonany, że wiedza przyswajana na tym etapie jest najważniejsza. Kształtuje nie tylko informacje o przeszłości, ale i powoduje zainteresowanie się nią. Tworzy do niej emocjonalny stosunek. Autorzy omawianej propozycji mają w tej sprawie odmienne zdanie, dlatego z dotychczasowych założeń programowych usuwają informację: „Rozbudzanie poczucia miłości do ojczyzny przez szacunek i przywiązanie do tradycji i historii własnego narodu oraz jego osiągnięć, kultury oraz języka ojczystego jest kształtowane podczas realizacji przedmiotu historia”. Uznano więc, że zbędnym jest obarczanie uczniowskiego umysłu wiedzą o Zawiszy Czarnym oraz o zwycięstwie pod Grunwaldem. Oszczędzona uczniom będzie wiedza o obronie Jasnej Góry i ojcu Auguście Kordeckim. Z treści dodatkowych wykreślono m.in. takie tematy jak: „Chrzest Polski. Chrystianizacja i przemiany kulturowe na ziemiach polskich. Misja św. Wojciecha”.

Najbardziej irytujące propozycje dotyczą XX wieku. Przewiduje się omawianie Bitwy Warszawskiej, ale już bez wyjaśnienia, że jej skutkiem było ocalenie Polski przed najazdem bolszewickim. Kompletnie nie rozumiem, dlaczego uczeń nie ma się uczyć o obronie poczty w Gdańsku, walkach o Westerplatte, obronie wieży spadochronowej w Katowicach, bitwach pod Mokrą i Wizną oraz nad Bzurą, o obronie Warszawy czy obronie Grodna. Zaś w kontekście omawiania zbrodni niemieckich i sowieckich ma być pozbawiony szczegółowej wiedzy o takich miejscach (stanowiących przecież ponadczasowe, można powiedzieć wieczne węzły pamięci Polaków) jak Palmiry i Katyń, czy o kaźni profesorów lwowskich, a także ludobójstwie dokonanym przez ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Z programu nauczania mają być usunięte również informacje o żołnie- rzach podziemia niepodległościowego, walczących z komunizmem po 1945 r. oraz wpływie Jana Pawła II na przemiany społeczne i polityczne.

Nie wszystkie zawarte w tych materiałach propozycje są złe. Czasem mamy do czynienia z trafniejszym ujęciem jakiegoś zagadnienia albo prezentowanym w sposób bardziej nowoczesny. W całości jednak brakuje generalnego namysłu, czemu nauka historii ma służyć i w jakim szerszym kontekście kulturalnym zdobyta na lekcjach historii wiedza ma dalej funkcjonować. Przykładowo, jeśli wykreślimy temat Legionów Polskich oraz zrezygnujemy z omawiania ich znaczenia, jak uczeń będzie rozumiał słowa hymnu narodowego oraz jego sens?

Usuwając z programu nauczania informacje o konkretnych wydarzeniach oraz postaciach historycznych, pozostawimy tylko marksizujący w istocie przekaz o tendencjach i relacjach społecznych oraz gospodarczych, kształtujących proces dziejowy. To wizja historii opowiadanej bez emocji, przekazywanej jako kompendium suchych faktów i porządkujących dat. Z takiego nauczania nigdy nie powstanie ideowy genotyp, który sprawia, że jako naród trwamy we wspólnocie, obejmującej nie tylko teraźniejszość, ale i głęboko zakorzenionej w przeszłości.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy