Pełna wyrzeczeń i duchowych dylematów działalność w antykomunistycznej opozycji kontra szybkie i bezrefleksyjne życie w świecie mediów i reklamy. Przez ostatnie kilkanaście lat system wartości Polaków zmienił się radykalnie.
Bohater komediodramatu Jerzego Stuhra, w którego postać wcielił się sam reżyser, doświadcza tej różnicy w sposób szczególny. Ostatnie 17 lat swojego życia spędził bowiem za klasztornym murem, gdzie znalazł schronienie przed problemami. Rozpoznany przez porzuconą żonę i syna podczas festiwalu Sacrosong trafia nagle w sam środek konsumpcyjnego piekła.
Aktualny konkubent małżonki pozwala mu wprawdzie zamieszkać w garażu, ale posiadanie dachu nad głową nie umniejsza jego cierpienia, kiedy obserwuje, jak w świecie bez zasad gubią się jego dzieci. Ciepła i pełna humoru opowieść o ojcu walczącym o odzyskanie lekkomyślnie utraconego autorytetu.
Chrześcijańską logikę fabuły redukuje nieco scena końcowa, którą – prawdę mówiąc – reżyser mógł sobie darować. Gdybym zdradził jej treść, odebrałbym Państwu przyjemność oglądania filmu, a tego byśmy przecież nie chcieli.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.