Nowy numer 18/2024 Archiwum

Nałóżcie sobie wzajemnie obowiązki

Obrączki to symbol obowiązków – i to wzajemnych. Nieraz trudnych, ale zawsze pięknych, jak piękne są te dwie złote obrączki

Było ostatnio kilka ślubów, nawet po dwa w jedną sobotę. Sympatyczne pary, już „moje” pierwszaki i przedszkolaki sprzed 17 lat. Dużo uśmiechu, „kazanie” zamienia się w gawędę splecioną ze wspomnień i oczekiwań. A w tle, czyli w moich myślach, odzywają się wspomnienia. Był kiedyś ślub dwojga oazowiczów. Ona była Barbara. W naszym gronie Baś było kilka. Dla wygody na co dzień jedna była Basią, inna Balbinką, jeszcze inna Bajką. Jak ja się bałem, by nie wystrzelić „Bajka”. Karteczkę położyłem na ołtarzu: barbara. Udało się! Ale kiedyś udało mi się coś innego.

Zamiast powiedzieć „Nałóżcie sobie wzajemnie obrączki”, powiedziałem „Nałóżcie sobie wzajemnie obowiązki”. Gdyby nie parsknięcie śmiechem ministrantów, pewnie bym się nie zorientował, a i to nie od razu się połapałem. Ktoś mi z boku podpowiedział: „ob-rącz-ki”. No i nie zastanawiając się wiele, pozwoliłem sobie na mały komentarz, iż obrączki to istotnie symbol obowiązków – i to wzajemnych. Nieraz trudnych, ale zawsze pięknych, jak piękne są te dwie złote obrączki. Znowu przypomniał mi się ów ślub z „obowiązkami”. Bo wpisywałem adnotacje o zawarciu małżeństwa do księgi chrztów. Roczniki dwudziestotrzy- do dwudziestoośmiolatków.

Zwłaszcza u tych starszych to adnotacje powinny być przy prawie wszystkich osobach. A nie ma. Jest jedna na kilka stron. A przecież wszyscy jakoś ułożyli już sobie życie. Tych, którzy zrobili to „po kolei” jest niewielu. Niektórzy zdążyli już nadrobić zaległości i są nie tylko „kolegami”, „partnerami”, ale mężem i żoną. Cieszę się i nawet im nie wypominałem minionych lat. Martwią mnie ci (i te), którzy zapuścili korzenie na emigracji, urządzając sobie partnerskie życie. Wiem, we dwoje łatwiej.

Martwią mnie ci, którzy niby to osobno, a przecież razem – bez zobowiązań, a pewnie i bez przyszłości. I ci, którym wystarcza wirtualny związek z pomocą Gadu-Gadu. Martwią mnie ci, co to jak pszczółka z kwiatka na kwiatek. Wszystko bez obrączek, wszystko bez obowiązków. A jak znam życie, to połowa tych bezobrączkowych nie nadaje się do życia w społeczeństwie. Tak, tak, nie nadają się. Bo nie nałożyli sobie obowiązków rodzinnych. W efekcie nie dorośli do innych obowiązków. Na kogo będziemy mogli liczyć za dwadzieścia lat? Przecież już teraz w całej Europie zaczyna brakować tych obowiązkowych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej