Nowy numer 17/2024 Archiwum

Nic nas nie odłączy od Chrystusa

Nawet terroryści. Na rozpoczęcie ŚDM, kilka godzin po zamachu we francuskim Rouen, Pawłowa myśl jest jak gong w serce.

Kumulacja ataków terrorystycznych przed i w dniu rozpoczęcia Światowych Dni Młodzieży nie może być przypadkiem. Mówiąc językiem wiary, nie polityki, oczywiście. Terrorystom, Złemu, który za nimi stoi, chodzi o to, by siać strach (i przekierować naszą uwagę oczywiście z tzw. good news, jakimi są ŚDM, na bad news). Dzisiaj rano we francuskim Rouen islamiści poderżnęli gardło księdzu odprawiającemu Mszę. Islamiści przyznający się do zbrodni zapowiadają, że to początek, że teraz wchodzą na tereny kościołów. I co? Strach jest? Po ludzku być musi. Ale jest też coś więcej…

Światowe Dni Młodzieży oglądam niestety w telewizji. Z bólem serca, że mnie tam nie ma. Za to są tam moje (nasze) dzieci. Czy jako mama bałam się wysłać je tam mimo zamachu w Nicei, czy wystraszyłam się i dzisiaj? Jeśli powiem, że nie, skłamię. Moje dziecko ma ze sobą relikwie bł. ks. Popiełuszki. Córka wzięła je bez mrugnięcia okiem…

Relikwie dostałam od zakonnicy, która była świadkiem cudu za wstawiennictwem ks. Jerzego we Francji. Ona opowiedziała mi mocną historię – o ocaleńcach z zamachu w Bagdadzie z 2011 r. Opatrywała im rany. Jednemu z nich islamiści zabili brata księdza. Poderżnęli mu gardło w czasie Mszy. Jak dzisiaj w Rouen. Ta zakonnica mówiła, że codziennie przynosiła Komunię ocaleńcom z Bagdadu. I kiedy po raz pierwszy weszła do ich pokoju w szpitalu, rozłożyła jak co dzień obrus, by postawić na nim krzyż, Irakijczyk – ten, któremu zabito brata i który leżał kilka godzin pod martwymi ciałami w kościele – wyciągnął przed siebie ręce. Porwał krzyż przyniesiony przez zakonnicę i z całej siły przytulił. I całował, powtarzając: „Jezus”. „Płakałam jak dziecko – mówiła mi michalitka, bo nie wiem, czy ja po takim zamachu też bym tak potrafiła”.

Ta scena i zamach z Iraku dziś do mnie wróciły. Po newsach z Rouen i po tym, jak na krakowskich Błoniach zabrzmiało Pawłowe wezwanie z Listu do Rzymian: „Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk, prześladowania (…) ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce (…) Ani śmierć, ani życie, ani jakiekolwiek inne stworzenie”. Ani islamiści! 

Ołtarz na krakowskich Błoniach przygotowano cały w bieli. To zamierzenie celowe. Chodzi o to, by uwagę młodych skoncentrować na oczach Jezusa (stąd też i gigantyczne zbliżenie Jego twarzy, a nie cała postać, które będzie towarzyszyć dekoracji tego miejsca na ŚDM). Młodzież ma wpatrywać się w Te oczy, zapalić się od iskry miłosierdzia, która w nich jest. Bo jak podkreślił dziś kilka razy w czasie homilii kard. Dziwisz: „On jest naszym światłem!”. I chodzi o to, by „żyć w rytmie Jego serca”. Wtedy niczego i nikogo bać się nie sposób.

Jest nadzieja, że te ŚDM, wpisane w historię między jednym zamachem a drugim w Europie, rozpalą „płomień miłości, który ogarnie cały świat”. Tylko tak pokonamy zło.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy