Każdą łzę otrze Jezus z naszych oczu, bylebyśmy byli w zasięgu Jego ręki.
A to się zapewne dzieje już wtedy, gdy kapłan wyciąga rękę nad wyznającym swe winy skruszonym człowiekiem w konfesjonale albo gdy egzorcysta wyciąga dłonie w modlitwie uwalniającej od zniewolenia demonicznego. Czy Boskim rękom można zaufać, czy można im się oddać i pozwolić się przygarnąć? Czy ocierają one łzy? Czy są gotowe aż na zranienie, by nas wyleczyć ze zranień?
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.