Nowy numer 11/2024 Archiwum

Dlaczego zasadzę truskawki...

Mądrości na temat 500 plus to gotowy scenariusz kabaretowy.

Pięćset plus weszło w życie. O dziwo, bo przecież niemal do końca, przeciwnicy wieszczyli: nie wejdzie, nie uda się, okłamali was, naiwniacy. Jednak weszło. I działa. 

Cóż z tego, ojcze, matko, że się z tego cieszysz? Nie ciesz się, nie ciesz. Program, gdy się poczyta i posłucha przeróżnych komentarzy, to przecież samo ZUO. I przyjdzie ci płakać jeszcze, i przyjdzie ci bić się w pierś. Uważaj więc i bądź czujny!

Po pierwsze, uważaj na korupcję. Jak wiadomo, dodatkowe pieniądze dla rodziny to nie jest możliwość rozwoju dzieci, opłacenia dodatkowych zajęć czy kupna nowych zimowych butów, ale sposób by... kupić elektorat. Kupiony elektorat jest ciemny i tępy, więc - co by się w kraju nie działo - będzie odtąd popierał rząd. Program pięćset plus zamknął nam, rodzicom, usta.

Po drugie, miej się na baczności. Jak wiadomo, choćby z ostatniego Kongresu Kobiet, kobiety (czyt. wielodzietne matki), które otrzymają pieniądze, z pewnością rzucą pracę zawodową. Jest to szczególnie dramatyczne, gdy mówimy o kobietach pracujących po dziesięć godzin dziennie za 1500 zł. Wstrętne pięćset plus, części rodzin może dać możliwość wyboru, więc to złe świadczenie jest. Tymczasem przecież lepiej, by taka matka nadal spędzała całe dnie poza domem niż mogła opiekować się własnymi dziećmi (i jeśli chce, podjąć dodatkową pracę). Kobiety nie potrafią decydować o sobie świadomie i mądrze, więc odpowiednie organa, najlepiej rekrutowane z tzw. środowisk kobiecych, powinny im organizować pracę zawodową. Pracę mimo wszystko, mimo wszelkich uwarunkować i własnych chęci. Mus pracy i tyle! Dla wszystkich pań.

Po trzecie, pięćset plus uderzy w rodzimą gospodarkę oraz zbiór truskawek. Dlaczego? Bo jak wiadomo z niektórych wybitnych dziennikarskich analiz, ze względu na pięćset plus zabraknie... zbieraczy truskawkowych. Jeszcze co prawda zbiór truskawek się w zasadzie nie zaczął, ale już jest jasne: zabraknie zbierających, truskawki zgniją na polach. Polak nie będzie miał świeżego owocu, a potem i dżemu. Sklepy ich nie sprzedadzą, wszystko upadnie. Wszystko. A chociaż przez wiele ostatnich lat to głównie pracownicy z Ukrainy zbierali truskawki, to jest jasne: rządowy program zniszczył polski owoc!

Po czwarte w końcu, i może najważniejsze: jak się okazuje, co można przeczytać tu i ówdzie, do domów polskich, do rodzin, które korzystają z pięćset plus, zaczną pukać urzędnicy. Urzędnicy będą sprawdzać rachunki i w ogóle tropić wszelkie patologie. Będą tropić do skutku. Po pierwsze, by świadczenie odebrać (no, wiadomo). Po drugie, by rodzinę z lekka upodlić, a może i jej nawet niebieską kartę założyć. Ha! Bójcie się ojcowie i matki! Do niedawna dzieci odbierało państwo za biedę. Od teraz zapewne - gdy biedy nie będzie - za brak rachunków za pampersy.

Co dalej? Pewnie przyjdzie nam poznawać kolejne i odsłony kabaretu pt. "Jak pięćset plus dojdzie do rodzin". W sumie, nawet to i śmieszne. Warto jednak sprawę przemyśleć. I się na odpowiednio przygotować.

Ja osobiście zaryglowałam drzwi przed urzędnikami. A na wszelki wypadek rachunki za zakup pieluch dla najmłodszego od dawna trzymam na widoku. Rozważam też posadzenie zagonu truskawek na balkonie, żeby jednak uratować polską gospodarkę. Dżemu może narobię dla głodnych sąsiadów... No i podejmę dodatkową pracę zawodową. Gdzieś na kasie w supermarkecie, wieczorami. Żeby przypadkiem w świat nie poszło, że polskie kobiety to są leniwce i żyją z "zapomogi na dzieci". Bo jak wiadomo, opinia międzynarodowa na temat wewnętrznych spraw kraju i każdej z rodzin, jest tu kluczowa.

Do dzieła zatem! Czy raczej, do działa! Truskawki czekają na opiekę. Dzieci, rzecz jasna, nie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej