– Myślałam: „Czy będzie bardzo bolało?”. I że zanim dosięgnie nas kula, trzeba koniecznie krzyknąć: „Jeszcze Polska nie zginęła!” – wspomina porucznik s. Janina Chmielińska, szara urszulanka, sanitariuszka w Powstaniu Warszawskim.
Stały, czekając na strzał. Z koleżanką z harcerstwa trzymały się mocno za ręce, gdy Niemiec z plutonu egzekucyjnego podbiegł i pchnął ją z całej siły w tłum kobiet i dzieci. Na jej oczach zginęło tego dnia ok. 40 młodych powstańców.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.