Nowy numer 17/2024 Archiwum

Brygada kryzys

Co napisać? Że scena muzyków chrześcijan jest w zaniku? Że wykonuje rachityczne podrygi? A może już kompletnie nie istnieje?

Przed sześciu laty temu pisałem w „Gościu”: Od wielu między Odrą a Bugiem obserwujemy niespotykane nigdzie na taką skalę zjawisko. Znani i popularni muzycy coraz głośniej przyznają się do swoich chrześcijańskich korzeni.

Przed dwoma laty temu dodawałem: ‘Po wielkim boomie nadeszły chude lata”.

Co napisać dziś? Że scena jest w zaniku? Że wykonuje rachityczne podrygi? A może już kompletnie nie istnieje?

Zawsze miałem problem z określeniem „muzyka chrześcijańska”. Pachniało jakim gettem, szufladką, izolacją. Wielokrotnie powtarzałem: „Na moim osiedlu mieszka piekarz. Co niedzielę widzę go w kościele. Ale nigdy nie zauważyłem, by piekł katolickie bułki. Ma świetne kajzerki i grahamki. I tak jest z muzyką. Nie ma muzyki chrześcijańskiej. Jest muzyka grana przez chrześcijan. A to już nie to samo”.

Podział na rynek świecki i kościelny (brr, jak to brzmi!) jest z gruntu sztuczny. Śmieszyło mnie wrzucanie takich kapel jak Armia czy Triquetra do worka „Kato-rock”. Wystarczy przeczytać autobiograficzną książkę Budzyńskiego „Soul Side Story”, by przekonać się jak absurdalne są te podziały.

Dziś scena tworzona przez chrześcijan jest w zaniku. Przetrwali najsilniejsi. Nie słychać nowych kapel. Negatywna strona zjawiska? Wystarczy zerknąć na kalendarz koncertów zespołów tworzonych przez chrześcijan. Posucha. Ostatnie granie w październiku… I oczekiwanie na letnie festiwale dla młodych. A nuż w tym roku zaproszą nas salezjanie?

Żal mi tysięcy ludzi, którzy paradowali nad Wisłą w koszulkach Tymoteusza. Na własne uszy słyszałem setki świadectw ludzi, którzy wrócili do Boga dzięki muzyce. To minusy.

Ogromnym plusem zjawiska jest stopniowe zanikanie sztucznego podziału. Cieszę się, gdy biorę do ręki najnowszy „Teraz Rock” i czytam że Luxtorpeda wygrała w rankingach właściwie wszystko co mogła wygrać. (zespół roku, debiut roku, płyta roku, przebój roku i teledysk roku). Cieszę się, że zagrała znakomity set na Woodstocku i długo rządziła na liście „Trójki”. Cieszę się, że zagra w tym roku przed Metallicą i Slayerem. Że nagrywa nowy materiał.

Cieszę się widząc, że Armia powraca po roszadach personalnych na wielkich scenach (m.in. katowickiego Spodka). Cieszę się, że między Foster the People, Comą, a Gotye na wspomnianej liście „Trójki” znalazł się „Astroblues” Triquetry.

Może to właściwy kierunek? Wianie z szufladek i zaistnienie na normalnej scenie? Wiem, że dla większości kapel będzie to graniczyło z cudem. Ile razy Grzesiu Bociański opowiadał mi o tym, jak alergicznie rynek muzyczny reaguje na nazwę „Katolika Front”. Tyle, że (ależ ten Bocian uparty!) lider kapeli za Chiny nie chce śpiewać o d… Maryni.

Przeczytaj komentarz Grzegorza K. Witkowskiego Muzyka buntu.

Przeczytaj komentarz Stefana Sękowskiego Kryzys - czy próba?.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza