"„Zła nie zwycięża się złem: na tej drodze bowiem, zamiast pokonać zło, zostaje się przez nie pokonanym”. To do dziś nie jest rozumiane, bo jeśli by było rozumiane, chrześcijanie braliby broń do rąk? Zło jest następstwem niesprawiedliwości, a dobro jest następstwem sprawiedliwości i miłosierdzia, więc zwalczanie zła polega na odrzuceniu niesprawiedliwości, a reszta jest w rękach Boga. To jest sprawa wiary w Boga i zaufania mu. Przez zasadę oko za oko, ząb za ząb, co oczywiście sprawiedliwością żadną nie jest, bo to jest odpłacaniem niesprawiedliwością za niesprawiedliwość, ludzkość doszła na krawędź zniszczenia świata, bo obecnie środków niszczenia na świecie jest tyle, że nimi świat można zniszczyć więcej razy i to wszystko wisi nad nami niby miecz Damoklesa, który może na nas spuścić w każdej chwili jakiś opętany przez diabła satrapa. Człowiek wierzący w Boga i Mu ufający, nie boi się śmierci, która i tak przecież następuje, bo po śmierci ma miejsce w świecie, do którego zło nie ma już dostępu i w którym jest żywot wieczny w szczęśliwości, czyli bycie z ukochanymi osobami w pełnym zaspokojeniu potrzeb.

To najbardziej wzbudzające sprzeciw słowa. Chyba każdy je pamięta i gdzieś w sercu zostaje. Niech wyda owoce!

W matematyce coś się waży? Ciekawe... :-)