Proszę się nie martwić warkotem. Te teksty docierają też tam gdzie powinny. Mnie dziesięcina jeszcze boli bo z wyliczeń po wypłacie wynika, że "do pierwszego" braknie około 10%. Nigdy nie braknie! Dziś w to wierzę a jutro się przekonam na własnej skórze.
Panie Marcinie bardzo lubię Pana teksty, bardzo prosto są pisane. Co do dziesięciny - to obecnie pracuje nad tym, żeby oddawać dziesięcine, krąże pomiędzy 5 a 10% miesięcznych dochodów, które przekazuje i na cele kościelne i jako jałmużnę. Zdarza mi się też przeliczać, bo 10% to jakby nie było ponad miesięczna pensja, czyli jeden miesiąc z naddatkiem pracuje dla innych, czy to dla Pana Jezusa, czy to dla tych którym moje pieniądze ofiarowuje. Ale lubię się tym dzielić, czuje się też przez to wolny, chce też pokazać trochę Panu Bogu "popatrz z tym sobie radzę", po cichu wierząc, że może kiedyś otrzymam więcej w zarządzanie. W ogóle staram się zmieniać myślenie i patrzeć na to co tutaj "mam" jako coś czym zarządzam, bo każdego dnia mogę tak naprawdę to wszystko stracić. Dziesięcina ma też wymiar praktyczny, kto oddaje ten staje się z czasem bogatszy i wewnętrznie i zewnętrznie. Zewnętrznie ponieważ człowiek zaczyna patrzeć i rozsądnie gospodarować tymi środkami i często poza dziesięciną potrafi jeszcze zaoszczędzić więcej bo mądrzej gospodaruje tym co ma. Dzieląc się pieniędzmi człowiek wychodzi też poza czubek swojego nosa. 10% jest też moim zdaniem uczciwe, jest to na tyle dużo, że człowieka kosztuje trochę wyrzeczeń a na tyle mało, że można bez tych 10% w znacznej części przypadków sobie poradzić. Warto też spojrzeć że aż 90%! jest dla Nas. To naprawdę dużo, mniejsze niż najmniejsza skala podatkowa:) Pozdrawiam.
Jestem za dziesięciną i czytałam wszystkie artykuły z GN na ten temat, ale mam ciągle takie pytanie: Co w przypadku gdy żona chciałaby dawać kasę z tym, że nie pracuje, a mąż jest wierzący, ale nie jest katolikiem (autentyczny problem)?? Poza tym rodzice cały czas dokładają i pożyczają? Proszę o poważną odpowiedź.
Dziwne sformułowanie: wierzący, ale nie katolik. Chodzi pewnie o wierzący, ale nie praktykujący. Ja rozumiem dziesięcinę nie jako nakaz od Boga, tylko jako coś dobrowolnego. Wydaje mi się, że osoby w innych postach do tego nawiązują. To tak jakby spojrzeć trochę z boku: rezygnując z jakiejś części swojego bogactwa, jestem w stanie jakoś wesprzeć drugą osobę. Ja rozumiem świat jako ciało, jedno ciało, o tym mówi też Pan. Tzn. jak jednej osobie "powodzi" się na tyle, że może oddać jakiejś "osobie" coś od siebie to tym samym wzmacnia ona sytuację danej osoby, polepsza ją. Z kolei osoba, która coś otrzymuje może modlić się za darczyńcę, ustalić sobie jakieś wyrzeczenia( do tego nie potrzeba pieniędzy). Ludzkość wzajemnie się przenika i duchowo i fizycznie. Dodatkowo rezygnując z tych "dodatkowych funduszy", wybieramy drogę pokory. Papież o tym ostatnio mówił, wybierajcie pokorę, a nie sukces. Bo patrząc w szerszej perspektywie to można by inaczej żyć. Do Pani, której odpisuję poleciłbym inną drogę jałmużny, nie finansową, drogę duchową. Są różne drogi: można dawać poprzez $,ale można dawać też poprzez gesty, cierpliwość, łagodność, modlitwę. To jest dziwne, że każdy dobry uczynek wiążemy z religią. A może właśnie to jest norma? Że dobro to wiara w Chrystusa, wiara, której obraz jest bardzo zamazany poprzez ludzi ją praktykujących, przez to większość z niej rezygnuje. Proszę Pani, wystarczy jak Pani będzie zachowywać przykazania(to nie nakaz, to droga do obcowania z Bogiem). W obecnym świecie to już jest heroizmem, a dalej? Dalej Duch Panią pouczy...Proszę nie trzymać się utartych schematów dotyczących religii chrześcijańskiej, proszę żyć:).
Artykuły o dziesięcinie pomogły nam w podjęciu decyzji, aby ją praktykować. Trochę boli ( dopiero zaczynamy), ale ta praktyka dała mi wolność, bardziej otworzyła na innych
WItam Panie Marcinie, dziękuję bardzo za kolejny świetny tekst - świadectwo. Kiedy wstąpiłem do pewnej współnoty, w któej dziesięcina była de facto opcją, bardzo się o tą dziesięcinę oburzałem. Nie wiem dlaczego - dziś sądzę, że było to pewnego rodzaju kuszenie. Bo w tym jest realne dobro i szatan to atakuje. Wiem, że osoby ze wspólnoty modliły się za mnie. I z czasem tak jakby mój pogląd się rozjaśnił: po pierwsze, nie muszę oddawać dziesięciny, nikt jej ode mnie nie wymaga. Po drugie - wspólnota a tym bardziej Pan Bóg bez tych moich 10% sobie na pewno poradzi więc skąd było we mnie tyle złości - tak jak Pan pisze, była we mnie złość na myśl o dziesięcinie, którą inni oddają. Zdałęm sobie sprawę, że to tak jak: "na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?" [Mt 20:15]. Bóg chce działać przez nasze ręce. Po trzecie - zdałęm sobie sprawę, że jestem wierzący i w sercu chcę żeby Królestwo Boże się rozszerzało, dletego oddawanie dzięsięciny na to Królestwo jest zgodne z pragnieniem mojego serca. To cudowne móc w ten sposób być robotnikiem Pańskim - bo On jest wierny i nie zapomni o nas, a przeciwnie - zatroszczy się i da życie w obfitości (Jezu, ufam Tobie). Po wtóre :) w Piśmie Świętym zaczęły mnie nagle "bombardować" teksty o dziesięcienie :) (typu Malachiasz 3:6-12 - Słowo Boże jest żywe skuteczne i ostre :) i niesamowite :) ), po wtóre wtóre - w listopadzie zeszłego roku miałem szansę zmienić pracę na lepszą. Powiedziałem w sercu Jezusowi, że jeśli dostanę tą pracę i to chcę oddawać dziesięcinę. Pracę dostałem następnego dnia - wypłąta jest bardzo dobra, chwałą Panu. Oddaję dziesięcinę od tego czasu, trochę na wspólnotę, trochę na jałmużnę, trochę na PAH, Caritas itp. Ale to zawsze jest dla Pana Boga. Po pierwsze, czuję się wspaniale wiedząc, ze pracuję również dla Pana, któęy tak obficie mi błogosłąwi. po drugie - uczę się ufać Temu, który jest wierny i nigdy nie zawodzi. Już kilka razu zdarzało się tak, że wydawało się, że pieniędzy braknie i a to ktoś coś przelał, a to jakiś zwrot, a to jakaś premia - to niesamowite - tak dobrze jak teraz nigdy nie było. Czuję się "zaopiekowany". Podobają mi się słowa Jezusa d0 jednej ze Świętych: Zatroszcz się o Mnie, a Ja zatroszczę sie o Ciebie - to dopiro interes z Wszechmogącym Bogiem, któy nas kocha ponad życie :-) I to tak działa - świadczę o tym. Bóg jest dobry i spełnia pragnienia nawszych serc. Chwałą Panu. Dziękuję za artykuł, propszę o więcej.
Drodzy zwolennicy dziesięciny! Przecież nikt wam nie zabrania płacić nawet setniny! Cóż za mentalność! Cóż to za wielka chęć narzucania swoich widzimisię innym? W Niemczech mają 0,8 dziesięciny i puste kościoły i teraz chce się przez ustępstwa na rzecz upadłości moralnej i łamania Bożego prawa, nakłonić ludzi do chodzenia do kościoła, a może już tylko do zatrzymania tych, którzy jeszcze chodzą, no ale w swej głupocie nie wiedzą, że tym odgonią ta resztkę od chodzenia do kościoła.
" ... nawet setniny ..." ta setnina to ma być więcej od dziesięciny? Bo matematycznie wychodzi na odwrót ...
Nikt tu nie narzuca i nie przymusza do płacenia dziesięciny - gdzie to wyczytałeś? Dziesięcina jest dobrowolna i jest skutkiem tylko i wyłącznie dobrej woli darującego. Nie ma na to ustawy ani przepisu skarbowego. Jeśli nie dajesz - nikt Cię o to nie upomni ani nie wyczyta na ambonie, ale pozwól dawać innym i nie krytykuj ich za to, bo to nie Twoja kieszeń.
Dziesięcina to jest dziesięć procent, setnina to jest sto procent. A jakby szanowna barbara nazwała setninę? Wszystczyną? Też może być, byle wiadomo o co chodzi i aby oddawało prawdę.
@Maluczki Coś Pan pokręcił. Dziesięcina to jest jedna dziesiąta część całości (i to jest akurat 10 procent tej całości), i analogicznie "setnina" to jedna setna część całości, czyli 1 procent, a nie sto, jak Pan policzył. Oczywiście nie ma takiego słowa w języku polskim, ale skoro Pan taki słowotwórczy, to i można pobawić się językiem. A ta Pańska "wszystczyna" to po prostu całość. Albo 100 procent. Po co tak łamać język?
To że ktoś uważa, że 10 procent pensji można bardziej skutecznie przeznaczyć na pomoc potrzebującym w innym sposób niż płacąc na kościół nie jest niczym dziwnym, a na pewno nie złodziejstwem. Ludzie widzą jak kościół dysponuje finansami i mają opory, Papież Franciszek też mówił o kościele dla ubogich, ale mówił też o kościele ubogim, o tym by kościół odrzucił bogactwa i wszelkie znamiona władzy a powrócił ewangelicznych źródeł i tu jest problem. A że wierni tworzą kościół mają prawo reagować.
Nie bardzo problem rozumiem, przecież każdy w swojej wolności podejmuje decyzje jakie chce. Ostatnio jeździłem trochę po Europie i oglądałem jak tam Kościół wygląda (raczej jego brak) - kościoły pozamieniane na muzea, galerie, kawiarnie czy kluby nocne. Nawiasem w jednym przypadku z świątynią masońską po sąsiedzku. Więc warto a nawet trzeba wspierać w każdy sposób Kościół w Polsce, póki jeszcze istnieje.
Tak bardzo troszczycie się o słowo dziesięcina.
Jednakże, to co ważne to powiedzieć UFAM.
Z drugiej strony człowiek po to ma rozum aby UFAM nie było jednocześnie wystawianiem Boga na próbę, bo to już nie zaufanie ale kilka innych przymiotów mniej chwalebnych.
ps. Jakkolwiek potwierdzam, nie zdażyło mi się jeszcze by portfel położony na przysłowiowej tacy nie wrócił do mnie z nawiązką.
ps2. Nawet gdyby się zdarzyło jednak, że to czysta strata...cóż z tego?
Czy otrzymałem pieniądze dlatego, że naprawdę na nie zasłużyłem, czy też dlatego, że Pan dał mi talenty, pracę i zadania które mogę dzięki jego pomocy realizować i zarabiać, by utrzymać siebie i rodzinę?
Nic nie mam.
Jestem żebrakiem, a wszystko co mam KTOŚ mi dał.
Mechanizmy ubóstwa w społeczeństwach Szatan sam wytwarza (najczęściej przez niesprawiedliwość z jednej i lenistwo z drugiej strony), by zmarnowało się tyle darów Bożych, ile tylko się da. Natomiast drażni go każda ofiara składana Bogu, już od czasów Abla. Powiedziałbym więc mocniej, że nie tylko złodziejem jest, ale przede wszystkim zabójcą, na co przypadek Judasza niestety również wskazuje.
Pan Redaktor ma rację, ale to niestety nie zmieni sytuacji.
O hipokryzji polskich katolików najbardziej jest przekonany... nasz episkopat, który kategorycznie nie zgadza się na tzw. odpis od podatku.
Polscy katolicy dla kilku złotych wyrzekliby się przynależności do Kościoła. Przesadzam?
Nie! Dowód: w Niemczech ponad 90% polskich katolików zadeklarowało się jako niewierzący, aby nie płacić kilku euro podatku. Jak tanio sprzedajemy szatanowi siebie i naszą wieź z kościołem...
Kościół "niemiecki" już się pogubił, także dzięki podatkowi kościelnemu.
ps. odpis podatkowy jest neutralny finansowo dla podatnika - decyduje jedynie na co idzie jego podatek. Problem, iż większość katolickich Polaków realnie nie płaci podatku dochodowego, więc ich odpis podatkowy wyniósłby 0zł.
"odpis podatkowy jest neutralny finansowo dla podatnika - decyduje jedynie na co idzie jego podatek. Problem, iż większość katolickich Polaków realnie nie płaci podatku dochodowego, więc ich odpis podatkowy wyniósłby 0zł."
Wcześniej napisał Pan o kościele niemieckim...
Sugeruje to, że w Niemczech też tak jest. To nieprawda. Wystarczy zapytać Polaków, którzy często po przyjeździe do Niemiec szybko wypisują się z kościoła, aby ich zdaniem zaoszczędzić.
Rezygnacja z podatku = w Niemczech apostazji, i musi Pan to podpisać w obecności urzędnika.
A w czym pogubił się Kościół w Niemczech Pana szanownego zdaniem?
Jest znacząca różnica pomiędzy podatkiem "na kościół" od odpisu od podatku dochodowego, który to odpis jest przeznaczony "na kościół".
A Kościół katolicki w Niemczech - ostatnia wypowiedź przełożonych zakonnych jasno pokazuje problemy tamtejszego pogubionego Kościoła. Skoro rzekomo zakonnicy pytają, to znaczy że nie znają odpowiedzi. Tyle, że odpowiedź jest oczywista dla każdego, kto choć raz przeczytał Biblię. Widać wiec, jak ten lokalny Kościół daleko się pogubił. Pozostaje pytanie, na ile wpływ na ten Kościół ma podatek kościelny?
ps. To ze nie płacenie podatku = apostazja i to że dla kliku euro Polacy dokonują apostazji pokazuje istotny problem tym razem polskiego Kościoła.
Co do wypowiedzi zakonników, to w polskich mediach dość dziwnie przedstawiono. Społeczeństwo w którym w niektórych szkołach 70% dzieci posiada "patch workową" rodzinę jest poważnie chore. Zakonnicy zwracali uwagę na konieczność leczenia tego stanu...
@Tatrzański - w mojej ocenie list przełożonych zakonów w Niemczech opisuje niemiecką rzeczywistość. Zresztą nie tylko niemiecką, ale każdego bogatego zachodniego kraju, gdzie wiara zdaje się być zbędnym dodatkiem do realnego życia, a Kościół staje się jedynie usługodawcą dóbr duchowych.
I nie ten list, ale późniejsze tłumaczenia sprowokowane opiniami Radia Watykańskiego mnie zdumiały.
Czy ksiądz, zakonnik może okazać bezradność wobec wyzwań duszpasterskich i czekać, aż Synod zmieni lub potwierdzi "wymagania moralne"?
Jak słyszę każdego, kto wie lepiej, co zrobić z nie swoim majątkiem, to zawsze pojawia się ta scena z Judaszem i słowami Ewangelisty Jana.
Szczególnie, gdy ktoś "troszczy" się o biednych z nieswojego.
Ale oczywiście jest i druga strona medalu, otóż (podobno) ma nie wiedzieć lewa ręka co czyni prawa. Jaki jest wiec sens trąbienia o swojej dobroczynności, czy o jakiś dawanych dziesięcinach? Zapewne aby ludzie chwalili, albo aby kupić sobie niebo.
Obecnie mówienie o dziesięcinie, kiedy ludzie są wyrzucani na bruk z dziećmi, nie mają na podstawowe środki do życia, nie mają na lekarstwa, nie mają za co utrzymać rodziny, to jest po prostu chamstwo! Dlaczego nie napiszecie o złodziejstwie w sferze zapłaty za pracę. Przecież każdy katolik, a ksiądz w szczególności powinien to wiedzieć. Jest to dla was obojętne, że ludzie pracują całymi dniami za parę groszy, a wielokrotnie bez zapłaty. Chcecie biednych ludzi wyrzucić z Kościoła? Po prostu nie macie wstydu!
Jeszcze raz Ci napiszę - NIKT nie wyciąga pieniędzy z Twojej kieszeni!!! Ale proszę - nic Ci do tego, co ja robię ze swoimi, uczciwie zapracowanymi pieniędzmi.
A pomyślałeś o tym,że często właśnie dziesięcina ratuje tych, którzy nie mają na lekarstwa czy podstawowe potrzeby?
Każdy grosz rzucony na tacę czy do puszki w kościele ratuje innych. Ale czy chwalenie się tacowym, dziesięcinom lub jakąkolwiek inna jałmużną jest katolickie?
Zaczynam mieć wrażenie, że szanowna barbara mnie podrywa. Gdyby szanowna barbara jeszcze raz przeczytała mój wpis i postarała się go zrozumieć, to byłbym wdzięczny. Nie mam nic przeciwko temu, żeby szanowna barbara płaciła setninę, chodzi mi tylko o to, aby nie narzucała tego innym. Poza tym, gdyby ludzie nie byli okradani (przy aprobacie Kościoła), to biednych można by policzyć na palcach. Czyżby szanowna barbara nie wiedziała co znaczy Siódme Przykazanie Boże?
Maluczki, po co ta agresja? Kto mówi, że nam (nam, czyli komu?) jest obojętne, że ludzie nie mają pieniędzy? Przecież dziesięcinę przeznacza się w dużej części na pomoc biednym. Kto wyrzuca biednych ludzi z Kościoła? A pracę całymi dniami za parę groszy znam z osobistego doświadczenia i wiesz co? Wolę ciężko harować za parę groszy niż w ogóle nie mieć pracy. Zawsze mnie irytowały roszczenia tzw. "oburzonych", którzy skończyli studia i w związku z tym chcą wszyscy być natychmiast na kierowniczych stanowiskach i zarabiać co najmniej 5000 miesięcznie. Ja też mam skończone studia. I wiem, że dyplom to nie jest gwarancja, że się cokolwiek umie.
Jaka agresja?! "Kto mówi, że nam (nam, czyli komu?) jest obojętne, że ludzie nie mają pieniędzy? "
Wam, czyli tym, którzy chcecie dziesięciny i wszystkim, którzy uczestniczą i milczą wobec monstrualnego złodziejstwa dziejącego się obok nas, bo ludzie ne mają pieniędzy i innych dóbr danych ludziom przez Boga, ponieważ są po chamsku okradani.
" Kto wyrzuca biednych ludzi z Kościoła? "
Jeżeli przynależność do Kościoła będzie zależała (chociaż jest to absurd) od wpłaty odpowiedniej kwoty i ktoś będzie musiał wybierać pomiędzy należeniem formalnym do Kościoła, a właściwie kościoła, bo to już wtedy Kościołem nie będzie i kupnem pożywienia, albo lekarstw, to co to będzie? Wykluczeni z Kościoła,bo nie zapłacili? Jeżeli Ty chcesz być okradany, to Twoja sprawa i nikomu nic do tego, ale to nie znaczy że jeżeli Ty się dajesz okradać, to wszyscy też mają być okradani!
Przez tysiące lat kościół zajmował się opieką nad biednymi, bezdomnymi, szkolnictwem, itd. Teraz to Państwo przejęło większość tych obowiązków. Problem podatku liczonego w % jest taki że nie ma jak sprawdzić ile kto zarabia i pomaga to kontrolować i okradać każdego kogo się chce. Bardzo bym chciał żeby Kościół wrócił do działalności dobroczynnej, żeby odsunąć od tego urzędników i obniżyć koszty.
BARDZO dziękuję za teksty na ten właśnie temat. Dopiero dzięki bp. Rysiowi zwróciłem uwagę, jak często w Piśmie Świętym, a w listach Pawła w szczególności, powraca temat pieniędzy (np. składki na Kościół jerozolimski jako sposób uświęcania się!). Sam jestem dokładnie na tym etapie: "nawracania" portfela i dokładnie jest to dla mnie - póki co - bardzo trudne wyzwanie (szczególnie trudne jest uniknięcie ciągłych wahnięć: od hipokryty do świętoszka i na powrót).
bardzo dobry tekst. Zauważyłem ,ze te gnoje, które ochłapy biednym oddają, najwięcej się burzą. Też oddajemy z żoną dziesięcinę. I czujemy się wolni :) Niejeden zapomniał ,ze gdyby nie kościół ,to pewnie nadal gnilibyśmy w komunistycznym syfie...
co Ty z tym publicznym chwaleniem ... już po raz kolejny o tym piszesz;
Jak mamy dyskutować na temat artykułu o dziesięcinie skoro nie znamy zdania tych co faktycznie ją praktykują. Przecież nikt tu nie napisał,że "ja , Jan Kowalski, zam. w Katowicach, ul. 3Maja oddaję dziesięcinę od moich dochodów, które w lutym 2015 wyniosły 4872zł. - patrzcie, podziwiajcie i macie robić tak samo. "
@Barbara - jakie znaczenie ma dla Ciebie zdanie tych, co praktykują dziesięcinę? Dla mnie żadnego, ponieważ najpierw trzeba się zdecydować, komu się służy. Pisanie o dziesięcinie, (czy innej kwocie) oddawanej na potrzeby Kościoła ma znaczenia dla tych, dla których mamona ma znaczenie.
Katolik ma obowiązek (moralny) dbać o swój Kościół. Także materialnie. Kto to rozumie, nie potrzebuje jakiś wydumanych teorii ani dyskusji o dziesięcinie. Szczególnie dyskusji, gdy dawana Kościołowi mamona staje się przedmiotem swoistego kultu - dziesięciny.
"Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie". Sama jałmużna to za mało. Potrzebny jest post, modlitwa i ich owoc jałmużna. Nikt więc, kto słucha Jezusa nie będzie trąbił o tym, że daje. Ale uchylanie się od dawania (a także postu i modlitwy) jest realizowaniem własnej woli. Pozdrawiam słonecznie tych, którzy dają jałmużnę (dziesięcinę) i tych, którzy dopiero do tego dorastają. Pozdrawiam.
Kiedy dajesz coś komuś niech tylko Bóg o tym wie i rób to z miłością dla niego, módl się za brata któremu dajesz a bóg prędzej czy później zwróci podwójnie, nie żałuj drobnych dla biednego niech miłość Chrystusa-idź i rozdaj wszystko ubogim a będziesz miał skarb w niebie będzie realna w naszym życiu do bliźniego
1. Dawanie konkretnych kwot pieniędzy NIE jest łatwe, ale jałmużna musi zaboleć, musi być dana w WOLNOŚCI, ale trzeba ją odczuć. Od dwóch lat płacimy z Mężem sztywne 5% od dochodu na różne cele charytatywne, nie tylko kościelne, czasem obywatelskie. Co miesiąc mnie to boli, co miesiąc z jednej strony odczuwam radość, a z drugiej widzę, ile wydatków rodzinnych można byłoby łatwiej pokryć. Ale to nie są nasze pieniądze. Żyjemy z łaski.
2. Niech Twoja lewa ręka nie wie, co czyni prawa... to prawda, ale ludzie potrzebują niekiedy świadectwa. Ci co oddają naprawdę jakąś część swojego dochodu, nie mają potrzeby rozgłosu -- przynajmniej ja takich nie znam. Ale ja potrzebuję ich świadectwa, usłyszenia, dlaczego robią te szalone rzeczy...
Zaufanie proszę Pani, zaufanie...Oglądała Pani może film: Ziemia Maryi? Tam jest ukazane jakieś schronisko dla kobiet, te miejsce nie posiada stałego przychodzi, wszystko co otrzymują jest od ludzi i to im wystarcza. Takich historii jest kilka,a może nawet wiele, tylko o nich Pani w mediach nie usłyszy...trochę trzeba poszukać. Pani dobrze zauważyła, że dawać też trzeba umieć."niech lewa nie wie co robi prawa". Proszę iść za tymi słowami w waszej jałmużnie, która dajecie. Im większe zaufanie, tym większa Łaska. Ja wiem, że w Pani mogą rodzić się obawy odnośnie przyszłości finansowej(to chyba taki ogólny niepokój kobiet), ale... proszę zacząć żyć żywą wiarą. Żyć naprawdę i wierzyć w to, że Jezus choć niewidzialny jest bardzo blisko. A naprawdę szalone rzeczy, to są ukryte przed ludźmi, zakryte przed światem, spotyka się tam Pan i dusza... "Gdyby wiara była prosta, po górach nie byłoby już śladu..."
1. Coś co robisz z miłości do drugiego człowieka, coś co jest darem nigdy nie boli. W wypadku jałmużny finansowej bez względu, jaka to jest kwota.
2. Ktoś, kto poważnie potraktuje sobie te słowa (Niech Twoja lewa ręka nie wie, co czyni prawa...) nie potrzebuje nawet usłyszeć jakiś świadectw. Dla mnie nie ma żadnego znaczenia, dlaczego ktoś daje jałmużnę, dla mnie ma znaczenia dlaczego ja ją daję. Czy jest to potrzeba miłości, obowiązek kościelny (choćby ten trapiony z ambon) czy chęć pokazania się innym.
Świadectwa innych są niestety szkodliwe, bo wielu chce czynić jak inni. A dający świadectwa narażeni są na pokusę chwalipięctwa. I wielu jej ulega.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
Nigdy nie braknie! Dziś w to wierzę a jutro się przekonam na własnej skórze.
Panie Marcinie bardzo lubię Pana teksty, bardzo prosto są pisane.
Co do dziesięciny - to obecnie pracuje nad tym, żeby oddawać dziesięcine, krąże pomiędzy 5 a 10% miesięcznych dochodów, które przekazuje i na cele kościelne i jako jałmużnę. Zdarza mi się też przeliczać, bo 10% to jakby nie było ponad miesięczna pensja, czyli jeden miesiąc z naddatkiem pracuje dla innych, czy to dla Pana Jezusa, czy to dla tych którym moje pieniądze ofiarowuje. Ale lubię się tym dzielić, czuje się też przez to wolny, chce też pokazać trochę Panu Bogu "popatrz z tym sobie radzę", po cichu wierząc, że może kiedyś otrzymam więcej w zarządzanie. W ogóle staram się zmieniać myślenie i patrzeć na to co tutaj "mam" jako coś czym zarządzam, bo każdego dnia mogę tak naprawdę to wszystko stracić. Dziesięcina ma też wymiar praktyczny, kto oddaje ten staje się z czasem bogatszy i wewnętrznie i zewnętrznie. Zewnętrznie ponieważ człowiek zaczyna patrzeć i rozsądnie gospodarować tymi środkami i często poza dziesięciną potrafi jeszcze zaoszczędzić więcej bo mądrzej gospodaruje tym co ma. Dzieląc się pieniędzmi człowiek wychodzi też poza czubek swojego nosa. 10% jest też moim zdaniem uczciwe, jest to na tyle dużo, że człowieka kosztuje trochę wyrzeczeń a na tyle mało, że można bez tych 10% w znacznej części przypadków sobie poradzić. Warto też spojrzeć że aż 90%! jest dla Nas. To naprawdę dużo, mniejsze niż najmniejsza skala podatkowa:)
Pozdrawiam.
Co w przypadku gdy żona chciałaby dawać kasę z tym, że nie pracuje, a mąż jest wierzący, ale nie jest katolikiem (autentyczny problem)?? Poza tym rodzice cały czas dokładają i pożyczają?
Proszę o poważną odpowiedź.
Do Pani, której odpisuję poleciłbym inną drogę jałmużny, nie finansową, drogę duchową. Są różne drogi: można dawać poprzez $,ale można dawać też poprzez gesty, cierpliwość, łagodność, modlitwę.
To jest dziwne, że każdy dobry uczynek wiążemy z religią. A może właśnie to jest norma? Że dobro to wiara w Chrystusa, wiara, której obraz jest bardzo zamazany poprzez ludzi ją praktykujących, przez to większość z niej rezygnuje.
Proszę Pani, wystarczy jak Pani będzie zachowywać przykazania(to nie nakaz, to droga do obcowania z Bogiem). W obecnym świecie to już jest heroizmem, a dalej? Dalej Duch Panią pouczy...Proszę nie trzymać się utartych schematów dotyczących religii chrześcijańskiej, proszę żyć:).
Cóż za mentalność! Cóż to za wielka chęć narzucania swoich widzimisię innym? W Niemczech mają 0,8 dziesięciny i puste kościoły i teraz chce się przez ustępstwa na rzecz upadłości moralnej i łamania Bożego prawa, nakłonić ludzi do chodzenia do kościoła, a może już tylko do zatrzymania tych, którzy jeszcze chodzą, no ale w swej głupocie nie wiedzą, że tym odgonią ta resztkę od chodzenia do kościoła.
ta setnina to ma być więcej od dziesięciny? Bo matematycznie wychodzi na odwrót ...
Nikt tu nie narzuca i nie przymusza do płacenia dziesięciny - gdzie to wyczytałeś? Dziesięcina jest dobrowolna i jest skutkiem tylko i wyłącznie dobrej woli darującego. Nie ma na to ustawy ani przepisu skarbowego.
Jeśli nie dajesz - nikt Cię o to nie upomni ani nie wyczyta na ambonie, ale pozwól dawać innym i nie krytykuj ich za to, bo to nie Twoja kieszeń.
A jakby szanowna barbara nazwała setninę? Wszystczyną? Też może być, byle wiadomo o co chodzi i aby oddawało prawdę.
Coś Pan pokręcił. Dziesięcina to jest jedna dziesiąta część całości (i to jest akurat 10 procent tej całości), i analogicznie "setnina" to jedna setna część całości, czyli 1 procent, a nie sto, jak Pan policzył.
Oczywiście nie ma takiego słowa w języku polskim, ale skoro Pan taki słowotwórczy, to i można pobawić się językiem. A ta Pańska "wszystczyna" to po prostu całość. Albo 100 procent. Po co tak łamać język?
Tak bardzo troszczycie się o słowo dziesięcina.
Jednakże, to co ważne to powiedzieć UFAM.
Z drugiej strony człowiek po to ma rozum aby UFAM nie było jednocześnie wystawianiem Boga na próbę, bo to już nie zaufanie ale kilka innych przymiotów mniej chwalebnych.
ps. Jakkolwiek potwierdzam, nie zdażyło mi się jeszcze by portfel położony na przysłowiowej tacy nie wrócił do mnie z nawiązką.
ps2. Nawet gdyby się zdarzyło jednak, że to czysta strata...cóż z tego?
Czy otrzymałem pieniądze dlatego, że naprawdę na nie zasłużyłem, czy też dlatego, że Pan dał mi talenty, pracę i zadania które mogę dzięki jego pomocy realizować i zarabiać, by utrzymać siebie i rodzinę?
Nic nie mam.
Jestem żebrakiem, a wszystko co mam KTOŚ mi dał.
Pan Redaktor ma rację, ale to niestety nie zmieni sytuacji.
O hipokryzji polskich katolików najbardziej jest przekonany... nasz episkopat, który kategorycznie nie zgadza się na tzw. odpis od podatku.
Polscy katolicy dla kilku złotych wyrzekliby się przynależności do Kościoła.
Przesadzam?
Nie!
Dowód: w Niemczech ponad 90% polskich katolików zadeklarowało się jako niewierzący, aby nie płacić kilku euro podatku.
Jak tanio sprzedajemy szatanowi siebie i naszą wieź z kościołem...
Kościół "niemiecki" już się pogubił, także dzięki podatkowi kościelnemu.
ps. odpis podatkowy jest neutralny finansowo dla podatnika - decyduje jedynie na co idzie jego podatek. Problem, iż większość katolickich Polaków realnie nie płaci podatku dochodowego, więc ich odpis podatkowy wyniósłby 0zł.
"odpis podatkowy jest neutralny finansowo dla podatnika - decyduje jedynie na co idzie jego podatek. Problem, iż większość katolickich Polaków realnie nie płaci podatku dochodowego, więc ich odpis podatkowy wyniósłby 0zł."
Wcześniej napisał Pan o kościele niemieckim...
Sugeruje to, że w Niemczech też tak jest. To nieprawda. Wystarczy zapytać Polaków, którzy często po przyjeździe do Niemiec szybko wypisują się z kościoła, aby ich zdaniem zaoszczędzić.
Rezygnacja z podatku = w Niemczech apostazji, i musi Pan to podpisać w obecności urzędnika.
A w czym pogubił się Kościół w Niemczech Pana szanownego zdaniem?
A Kościół katolicki w Niemczech - ostatnia wypowiedź przełożonych zakonnych jasno pokazuje problemy tamtejszego pogubionego Kościoła.
Skoro rzekomo zakonnicy pytają, to znaczy że nie znają odpowiedzi. Tyle, że odpowiedź jest oczywista dla każdego, kto choć raz przeczytał Biblię. Widać wiec, jak ten lokalny Kościół daleko się pogubił.
Pozostaje pytanie, na ile wpływ na ten Kościół ma podatek kościelny?
ps.
To ze nie płacenie podatku = apostazja i to że dla kliku euro Polacy dokonują apostazji pokazuje istotny problem tym razem polskiego Kościoła.
Tak zgoda z tym podatkiem.
Co do wypowiedzi zakonników, to w polskich mediach dość dziwnie przedstawiono. Społeczeństwo w którym w niektórych szkołach 70% dzieci posiada "patch workową" rodzinę jest poważnie chore. Zakonnicy zwracali uwagę na konieczność leczenia tego stanu...
Zresztą nie tylko niemiecką, ale każdego bogatego zachodniego kraju, gdzie wiara zdaje się być zbędnym dodatkiem do realnego życia, a Kościół staje się jedynie usługodawcą dóbr duchowych.
I nie ten list, ale późniejsze tłumaczenia sprowokowane opiniami Radia Watykańskiego mnie zdumiały.
Czy ksiądz, zakonnik może okazać bezradność wobec wyzwań duszpasterskich i czekać, aż Synod zmieni lub potwierdzi "wymagania moralne"?
Szczególnie, gdy ktoś "troszczy" się o biednych z nieswojego.
Ale oczywiście jest i druga strona medalu, otóż (podobno) ma nie wiedzieć lewa ręka co czyni prawa.
Jaki jest wiec sens trąbienia o swojej dobroczynności, czy o jakiś dawanych dziesięcinach? Zapewne aby ludzie chwalili, albo aby kupić sobie niebo.
Dlaczego nie napiszecie o złodziejstwie w sferze zapłaty za pracę. Przecież każdy katolik, a ksiądz w szczególności powinien to wiedzieć. Jest to dla was obojętne, że ludzie pracują całymi dniami za parę groszy, a wielokrotnie bez zapłaty.
Chcecie biednych ludzi wyrzucić z Kościoła?
Po prostu nie macie wstydu!
przeczytaj jeszcze raz artykuł Marcina;
Jeszcze raz Ci napiszę - NIKT nie wyciąga pieniędzy z Twojej kieszeni!!! Ale proszę - nic Ci do tego, co ja robię ze swoimi, uczciwie zapracowanymi pieniędzmi.
A pomyślałeś o tym,że często właśnie dziesięcina ratuje tych, którzy nie mają na lekarstwa czy podstawowe potrzeby?
Ale czy chwalenie się tacowym, dziesięcinom lub jakąkolwiek inna jałmużną jest katolickie?
Gdyby szanowna barbara jeszcze raz przeczytała mój wpis i postarała się go zrozumieć, to byłbym wdzięczny.
Nie mam nic przeciwko temu, żeby szanowna barbara płaciła setninę, chodzi mi tylko o to, aby nie narzucała tego innym. Poza tym, gdyby ludzie nie byli okradani (przy aprobacie Kościoła), to biednych można by policzyć na palcach. Czyżby szanowna barbara nie wiedziała co znaczy Siódme Przykazanie Boże?
Chyba artykula pana Marcika trafil w samo sedno.
Dodam, ze dziesieciny nie place, ale podziwiam tych, ktorzy to robia. Ja na razie nie licze ile daje.
Nie ma znaczenia ile i czy dajesz.
Ma znaczenie, czy dajesz to z serca i w ukryciu.
Nie podziwiaj tych, co trąbią ile dają, bo zgubna droga jest.
Nie rozumiem.
"Kto mówi, że nam (nam, czyli komu?) jest obojętne, że ludzie nie mają pieniędzy? "
Wam, czyli tym, którzy chcecie dziesięciny i wszystkim, którzy uczestniczą i milczą wobec monstrualnego złodziejstwa dziejącego się obok nas, bo ludzie ne mają pieniędzy i innych dóbr danych ludziom przez Boga, ponieważ są po chamsku okradani.
" Kto wyrzuca biednych ludzi z Kościoła? "
Jeżeli przynależność do Kościoła będzie zależała (chociaż jest to absurd) od wpłaty odpowiedniej kwoty i ktoś będzie musiał wybierać pomiędzy należeniem formalnym do Kościoła, a właściwie kościoła, bo to już wtedy Kościołem nie będzie i kupnem pożywienia, albo lekarstw, to co to będzie?
Wykluczeni z Kościoła,bo nie zapłacili?
Jeżeli Ty chcesz być okradany, to Twoja sprawa i nikomu nic do tego, ale to nie znaczy że jeżeli Ty się dajesz okradać, to wszyscy też mają być okradani!
Niewygodnych tekstów się nie zamieszcza?
Teraz to Państwo przejęło większość tych obowiązków.
Problem podatku liczonego w % jest taki że nie ma jak sprawdzić ile kto zarabia i pomaga to kontrolować i okradać każdego kogo się chce.
Bardzo bym chciał żeby Kościół wrócił do działalności dobroczynnej, żeby odsunąć od tego urzędników i obniżyć koszty.
Kupujecie sobie to poczucie wolności?
I czemu chwalisz się dawaniem dziesięciny publicznie?
co Ty z tym publicznym chwaleniem ... już po raz kolejny o tym piszesz;
Jak mamy dyskutować na temat artykułu o dziesięcinie skoro nie znamy zdania tych co faktycznie ją praktykują.
Przecież nikt tu nie napisał,że "ja , Jan Kowalski, zam. w Katowicach, ul. 3Maja oddaję dziesięcinę od moich dochodów, które w lutym 2015 wyniosły 4872zł. - patrzcie, podziwiajcie i macie robić tak samo. "
Dla mnie żadnego, ponieważ najpierw trzeba się zdecydować, komu się służy.
Pisanie o dziesięcinie, (czy innej kwocie) oddawanej na potrzeby Kościoła ma znaczenia dla tych, dla których mamona ma znaczenie.
Katolik ma obowiązek (moralny) dbać o swój Kościół. Także materialnie. Kto to rozumie, nie potrzebuje jakiś wydumanych teorii ani dyskusji o dziesięcinie. Szczególnie dyskusji, gdy dawana Kościołowi mamona staje się przedmiotem swoistego kultu - dziesięciny.
ja place na Wielka Orkiestre Sswitecznej Pomocy
i wam tez to polecam
Sama jałmużna to za mało. Potrzebny jest post, modlitwa i ich owoc jałmużna. Nikt więc, kto słucha Jezusa nie będzie trąbił o tym, że daje. Ale uchylanie się od dawania (a także postu i modlitwy) jest realizowaniem własnej woli. Pozdrawiam słonecznie tych, którzy dają jałmużnę (dziesięcinę) i tych, którzy dopiero do tego dorastają. Pozdrawiam.
Ja jestem na emeryturze i płacę ok. 45%
2. Niech Twoja lewa ręka nie wie, co czyni prawa... to prawda, ale ludzie potrzebują niekiedy świadectwa. Ci co oddają naprawdę jakąś część swojego dochodu, nie mają potrzeby rozgłosu -- przynajmniej ja takich nie znam. Ale ja potrzebuję ich świadectwa, usłyszenia, dlaczego robią te szalone rzeczy...
Pani dobrze zauważyła, że dawać też trzeba umieć."niech lewa nie wie co robi prawa". Proszę iść za tymi słowami w waszej jałmużnie, która dajecie. Im większe zaufanie, tym większa Łaska. Ja wiem, że w Pani mogą rodzić się obawy odnośnie przyszłości finansowej(to chyba taki ogólny niepokój kobiet), ale... proszę zacząć żyć żywą wiarą. Żyć naprawdę i wierzyć w to, że Jezus choć niewidzialny jest bardzo blisko.
A naprawdę szalone rzeczy, to są ukryte przed ludźmi, zakryte przed światem, spotyka się tam Pan i dusza...
"Gdyby wiara była prosta, po górach nie byłoby już śladu..."
2. Ktoś, kto poważnie potraktuje sobie te słowa (Niech Twoja lewa ręka nie wie, co czyni prawa...) nie potrzebuje nawet usłyszeć jakiś świadectw.
Dla mnie nie ma żadnego znaczenia, dlaczego ktoś daje jałmużnę, dla mnie ma znaczenia dlaczego ja ją daję.
Czy jest to potrzeba miłości, obowiązek kościelny (choćby ten trapiony z ambon) czy chęć pokazania się innym.
Świadectwa innych są niestety szkodliwe, bo wielu chce czynić jak inni. A dający świadectwa narażeni są na pokusę chwalipięctwa. I wielu jej ulega.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.