hmm.. no nie wiem, czy od tego należy zacząć ewangelizację. Musisz zdać sobie sprawę z "analfabetyzmu" współczesnych katolików. Przykład: ostatnio widziałem wypowiedź dwóch lesbijek, które są chrześcijankami, chodzą do kościoła, przystępują do komunii. Żyją ze sobą i wcale się tego nie wstydzą (opowiadają o swoim życiu również intymnym). Nie uważają, że to coś złego.. Przecież Bóg jest miłością. Chrystus uczył miłości. Dlatego uważają one, że nie robią niczego złego. Tak samo jest z wieloma osobami żyjącymi w konkubinacie. Nie uważają oni że robią coś złego "bo przecież ja ją/jego kocham a miłość to coś pięknego". Według tych osób cudzołóstwo byłoby wtedy gdyby oni "zdradzili się". Natomiast to że nie są małżeństwem to nie jest dla nich żaden problem.. Uważam, że akcja jest potrzebna! - uświadamia tych, którzy nie wiedzą o tym bo do kościoła chodzą raz na rok, - porusza sumienia osób, które wiedzą o tym, ale starają się o tym zapomnieć, - inicjuje dyskusje na ten temat (który staje się coraz większym problemem)
Akcja jest negatywna... pokazuje czego nie robić, a nie pokazuje, co robić.
Błąd logiczny. Akcja która pokazuje czego nie robić, pokazuje zawsze równocześnie jak powinno się postępować. Krytyka grzechu cudzołóstwa , jest równocześnie pochwałą małżeństwa które błogosławi sam Bóg.
Czy bronienie wartości chrześcijańskich ma znaczyć że mamy potępiać żyjących w konkubinacie przez np. 11 lat ( moi sąsiedzi)mających dzieci, chodzących do kościoła i wierzących w Boga? A może to wielu katolików gorąco chwalących swą wiarę na łamach lecz nie w życiu codziennym pow2inno się uczyć od takich współżycia rodzinnego?
Dobrze, że są dobrymi ludźmi, ale nie my ich potępiamy, tylko sami się wydają na potępienie, żyjąc bez ślubu. A plakaty nam wszystkim przypominają o ... Zasadach.
Masz rację bracie Kris. To hierarchowie są winni dzielenia Polaków dla własnych korzyści. Jestem byłym kapłanem, obecnie żonatym i mającym pięknego syna. Tyle kłopotów ile mi zaserwowali hierarchowie wystarczyłoby dla 10. Musieli się jednak pogodzić z faktami a ja musiałem na 5 lat zamieszkać w innej diecezji ale za pieniądze dane mi z archidiecezji. Tak oto oni, pasterze ludu Bożego okłamują wiernych ukrywając prawdę wewnątrz KK. Po trzech latach mam zamiar - co czynię - przestać milczeć i uświadamiać ludzi o poczynaniach tych którzy mają opiekować się powierzonymi owieczkami Bożymi.
Kampanię oceniam negatywnie, dlatego, że widzę jak wiele pracy zniszczyła. Już tłumaczę - codziennie widzę jak duszpasterze i ludzie Kościoła pracują z parami żyjącymi bez ślubu by wyjaśnić im znaczenie sakramentu małżeństwa. Wiele z par, które się jeszcze wahały poczuły się "uderzone" tą kampanią. Wiele par wie, że żyją w grzechu i rzeczywiście cierpią, bo nie mogą przystępować do sakramentu. Myślę, że dużo lepsze byłyby skutki kampanii w stylu "ślub to nie tylko papier".
Akcja przypominająca, iż życie na wzór małżeństwa, nie żyjąc jednak w małżeństwie jest złem (grzechem) jest oczywiście akcja pozytywną. Szczególnie w naszym społeczeństwie, które 4 kwietnia w zdecydowanej większości uda się do kościołów ze "święconką", a 5 kwietnia będzie z radością zasiadać do uroczystego śniadania czy rodzinnego obiadu.
bman@ - problem tylko w tym , że w obliczu naszej śmierci , nie będziemy rozliczani z ,, błędów i wypaczeń " kościoła tylko naszych grzechów . A grzech cudzołóstwa należy do grzechów ciężkich !!! Więc , BMAN , Twoja wypowiedź tak naprawdę jest przeciwko CZŁOWIEKOWI .
A cóż to za Miłość, która znalazła upodobanie w cudzołóstwie? Ewangelia się nie zmienia. Nawet jeśli ludzie uważają, że coś nie jest grzechem, nie ma to znaczenia w oczach Prawdy. Po śmierci nie będzie już tej chusty na oczach, która niektórym zasłania widok na swoją osobę. Pan Jezus często o tym mówił w Ewangelii,przemawiał do nich, a oni nic nie rozumieli. Ta niewiedza i niezrozumienie to grzechy ciężkie, które odrywają nas od Boga i sprawiają, że jesteśmy ślepi. Te słowa są proste, a tak trudne to zrozumienia i przyjęcia.
nie każdy, kto kocha i żyje w cudzołóstwie, znajduje w nim upodobanie. Większość takich ludzi, których znam, uważa, że małżeństwo nie ma sensu. I niestety z plakatu o sensie małżeństwa się nie dowiedzą.
Natomiast mogą się tego dowiedzieć na przykład z wykładów Marka Gugnora, z książek Pulikowskiego i podejrzewam, że z niezliczonej ilości innych publikacji, które pozytywnie mówią o małżeństwie.
Uważam, że to o wiele bardziej sensowny sposób nawracania ze złej drogi
"Tak jak napisałem, nie każdy, kto żyje w cudzołóstwie, znajduje w nim upodobanie. "
Żyje w cudzołóstwie za karę? A może żyje w cudzołóstwie wbrew własnej woli?
"Grzesznikom jest potrzebna wyciągnięta ręka, a nie młotek."
Codziennie, w każdym znanym mi kościele czeka na każdego bez wyjątku grzesznika wyciągnięta pomocna dłoń. Problem w tym, iż to grzesznicy odrzucają tę wyciągniętą rękę. Często waląc ja młotkiem swoich roszczeń.
bman Tu nie chodzi o "młotek", ale o przypomnienie, że to co robią to jest grzech. Mam kilku znajomych, którzy żyją w konkubinacie. Tak- nie widzą sensu małżeństwa: - małżeństwo wypala związek - później już nie jest tak fajnie - a jeżeli on zacznie pić? to zawsze mogę od niego odejść - poco brać ślub, jeżeli bez ślubu będę mieć pomoc od państwa (pierwszeństwo w dostaniu się do przedszkola itp.)
To są dylematy, których faktycznie nie rozwiąże ten plakat ANI ŻADEN INNY. Myślisz, że "marsz dla życia i rodziny" zmieni ich światopogląd? Owszem- trzeba się starać, podać tym osobom rękę (aby zauważyli korzyści życia w małżeństwie). Jednak ewangelizacja nie może się opierać TYLKO na miłych słówkach. Trzeba czasem stanowczo powiedzieć co jest złe...
człowiek wierzący przestrzega 10 przykazań i nie grzeszy.niewierzący może robić co chce bo i tak nie będzie zbawiony.po co więc akcje.to tak jakbym chciał nawrócić ortodoksyjnego muzułmanina lub ateiste.
piszesz jak faryzeusz, który sądził, że wypełnia 10 przykazań - co nie jest prawdą, sam Jezus pokazał, że nikt nie jest w stanie ich spełnić bo po co by On przyszedł? Św. Jan dużo o tym pisze w listach. Niewierzący też będą zbawieni, tzn. mogą być zbawieni - tak uczy nasz Kościół; jaka jest misja Kościoła? czy wszyscy mają być w Kościele by być zbawionymi? - nie; ci, którzy nie sa w Kościele nie są gorsi; misją Kościoła jest być światłem dla tych, którzy w nim nie są, ma być solą..........
Dziecku, które wybiega na ulicę nie będę tłumaczyć, jak pożyteczny jest chodnik. Muszę go najpierw ostrzec przed niebezpieczeństwem, potem oczywiście porozmawiamy i o chodniku. Udawanie, że wszystko jest "cacy" to naiwna pedagogika. "Prawda was wyzwoli"
To nie jest udawanie, że wszystko jest "cacy". Powiedziałbym odwrotnie - nie ma co udawać, że wszystko jest "be".
Nie znam żadnej osoby, która żyłaby z kimś bez małżeństwa i w wyniku tej akcji przemyślałaby swój związek. Wszyscy jak jeden mąż zareagowali irytacją.
Bo są źli i zatwardziali? Nie sądzę. Większość z nich albo była wcześniej w małżeństwie, które się rozpadło. Albo widziała nieudane małżeństwo swoich rodziców. Albo widzi dookoła siebie małżeństwa katolików, którzy ani się ze sobą nie rozstają, ani tak naprawdę ze sobą nie są.
Oni nie chcą takiego związku i wcale im się nie dziwię.
Czy ta akcja cokolwiek zmieni w ich poglądach? Nie sądzę. I nie dziwię się ich irytacji.
Ewangelizacja "Biblią po głowie" to słaby pomysł, naprawdę. Nie znam nikogo, kto by się w wyniku takiej akcji nawrócił.
Też mnie to nie dziwi. Przypominanie o grzechu w ułożonej sobie prywatnej wizji wiary musi zaboleć. Tak doskonale wytrenowane usprawiedliwienia życia w konkubinacie legły w gruzach przy prostym przypomnieniu jednego przykazania. Nagle odzywa się znów głos sumienia, zwątpienie, czy aby naprawdę wierze, skoro nie żyję podług wiary, ale podług jej fałszywej wizji.
Czy można wyjść z innym, "pozytywnym" przekazem? Owszem, tylko co tak naprawdę ma oznaczać ten "pozytywny" przekaz? Co chcieliby usłyszeć ci wszyscy, co publiczne pokazanie grzechu konkubinatu tak irytuje?
Ze życie w konkubinacie jest dobre? A może, że bez znaczenia jest, jak się żyje?
Ale przecież taki przekaz byłby zakłamaniem Słowa.
czytając poszczególne sekwencje Twoich wypowiedzi dochodzę do wniosku, że myślę dokładnie tak jak Ty Bman. Z tym, że na początku nie zgadzałem się z oceną dotyczącą negatywności kampanii. Sens tej oceny widzę dopiero teraz wczytując się w Twoje kolejne argumenty. Są one do rzeczy.
Katokalifat, nawet się nie podpisuje na bilbordach, napiętnować pedofilie, tak jaskrawie bezkarną wśród kleru, zająć się pomocą porzuconym dzieciom, a nie walczyć z prezerwatywami, usuwać ze stanu kapłańskiego księży mających dzieci i rodziny bez sakramentu czyli żyjących w konkubinacie, utrzymywane z tacy i podatków również nie katolików, przywrócić lekcje religii w kościołach, wprowadzić odpis podatkowy na cele religijne, nawet 2% i tak wyjdzie taniej niż fundusz kościelny i fundowana ze wspólnej kasy religia w szkołach.
Skoro seks zasłużył na billboardy, dlaczego ważniejsza sprawa jak aborcja, in-vitro nie zasłużyły? Dlaczego grzechem nie jest popieranie polityków za aborcją, obecnym "kompromisem" legalizującym morderstwa? Dlaczego nie godne są ciała Chrystusa rozwódki, które popełniły grzech zaniedbania i bezmyślnie wyszły za mąż za pijaków i po rozwodzie z namysłem znalazły nowych mężów, a ciała Chrystusa godni są wyborcy popierający in-vitro, aborcję, cywilizację śmierci?
Nie pojmuję oburzenia ateistów. Przecież wam - jako niewierzącym - to za przeproszeniem "wisi". A może budzą się sumienia? Niedawno był reportaż w "Faktach" o tej kampanii. Kompletnie zmanipulowany. Wystąpiła tam podstawiona para, którą przedstawiono jako "katolików". Znam tych ludzi i z tego co wiem, to nie chodzą do kościoła.
A może by tak: "Nie musicie dawać ani grosza za ślub kościelny. Jeżeli ksiądz próbuje was skłonić do takiej dobrowolnej ofiary, popełnia grzech. Więc jeśli chcecie razem żyć, weźcie skromny ślub. Wesele wyprawicie, kiedy będziecie bogatsi. A dzieci również ochrzcicie za darmo."
żyję w konkubinacie już prawie 20 lat, mamy dzieci. Od 2 lat zbliżam się do kościoła ...z bardzo daleka... i czytając takie słowa robię niestety krok w tył. Wcale mnie to nie zachęciło do małżeństwa. Lepiej zachęcić tych co zwlekają ze ślubem dobrym słowem a nie straszyć grzechem...
Mimo wielkiej wiary wielu z pośród kapłanów szuka po czasie życia w szczęściu rodzinnym. Bóg daje nam wiele od życia począwszy. Człowiek jednak szuka w życiu druha, czyli kogoś na kim może się oprzeć w trudach dnia codziennego. Tak też i ja , mimo wiedzy że jestem dzieckiem Bożym z którym na co dzień obcuję szukałem po 5 latach posługi drugiego człowieka. Nie miała to być żona, znajoma czy przyjaciółka, to miała być osoba do rozmów poważnych - o wątpliwościach, o życiu. A wyszło jak wyszło. Postanowiliśmy wziąć ślub kierując swe decyzje do biskupa.Długa , ciężka droga lecz znajomość wcześniejszych 7 takich przypadków pomogła. cdn.
A gdy przyłapano kobietę na cudzołóstwie Jezus Chrystus powiedział: "«Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień»." (J 8,7) I wszyscy odeszli zawstydzeni.
Autorom tej idiotycznej kampanii powinniśmy odpowiedzieć słowami które kiedyś Jezus skierował do Piotra: «Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki». (Mt 16, 23)
Konkubinat nie jest pojęciem teologicznym tylko prawnym. W sam raz dla legalistów i faryzeuszów. Czyli dla jedynej grupy wyraźnie piętnowanej przez Jezusa Chrystusa. Jesteśmy judaistami pokładającymi ufność w Prawie? Czy Chrześcijanami ufającymi w Zbawienie za darmo z Bożej Łaski?
Nie naszą rolą jest wytykać ludziom grzech. Ponieważ to Duch Święty przekona świat o grzechu: "On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie." (J 16,8)
My natomiast powinniśmy:
- "w pokorze oceniać jedni drugich za wyżej stojących od siebie" (Flp 2,3). I z szacunkiem podchodzić do wszystkich, w tym do ateistów.
- inspirować innych pokazując, że związek jednej kobiety i jednego mężczyzny na całe życie jest dobry i błogosławiony przez Boga.
- oferować realną pomoc w budowaniu takiego zdrowego i trwałego związku, tzn. modlitwę i praktyczne wsparcie w zakresie rozwiązywania konfliktów, komunikacji, przebaczenia, relacji z rodzicami i teściami, etc...
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
Uważam, że ludziom żyjącym w konkubinacie bardziej się pomoże mówiąc o tym, co jest dobre i piękne w małżeństwie, a nie co jest złego w ich życiu.
Owszem, plakaty wywołały dyskusję, ale kręci się ona raczej wokół tego, co złego dzieje się w kościele, a nie wokół małżeństwa i konkubinatu..
ostatnio widziałem wypowiedź dwóch lesbijek, które są chrześcijankami, chodzą do kościoła, przystępują do komunii. Żyją ze sobą i wcale się tego nie wstydzą (opowiadają o swoim życiu również intymnym). Nie uważają, że to coś złego.. Przecież Bóg jest miłością. Chrystus uczył miłości. Dlatego uważają one, że nie robią niczego złego.
Tak samo jest z wieloma osobami żyjącymi w konkubinacie. Nie uważają oni że robią coś złego "bo przecież ja ją/jego kocham a miłość to coś pięknego". Według tych osób cudzołóstwo byłoby wtedy gdyby oni "zdradzili się". Natomiast to że nie są małżeństwem to nie jest dla nich żaden problem..
Uważam, że akcja jest potrzebna!
- uświadamia tych, którzy nie wiedzą o tym bo do kościoła chodzą raz na rok,
- porusza sumienia osób, które wiedzą o tym, ale starają się o tym zapomnieć,
- inicjuje dyskusje na ten temat (który staje się coraz większym problemem)
Błąd logiczny. Akcja która pokazuje czego nie robić, pokazuje zawsze równocześnie jak powinno się postępować. Krytyka grzechu cudzołóstwa , jest równocześnie pochwałą małżeństwa które błogosławi sam Bóg.
Nie cudzołóż!
Nic więcej.
lecz nie w życiu codziennym pow2inno się uczyć od takich współżycia rodzinnego?
Tak oto oni, pasterze ludu Bożego okłamują wiernych ukrywając prawdę wewnątrz KK.
Po trzech latach mam zamiar - co czynię - przestać milczeć i uświadamiać ludzi o poczynaniach tych którzy mają opiekować się powierzonymi owieczkami Bożymi.
Już tłumaczę - codziennie widzę jak duszpasterze i ludzie Kościoła pracują z parami żyjącymi bez ślubu by wyjaśnić im znaczenie sakramentu małżeństwa. Wiele z par, które się jeszcze wahały poczuły się "uderzone" tą kampanią. Wiele par wie, że żyją w grzechu i rzeczywiście cierpią, bo nie mogą przystępować do sakramentu. Myślę, że dużo lepsze byłyby skutki kampanii w stylu "ślub to nie tylko papier".
Szczególnie w naszym społeczeństwie, które 4 kwietnia w zdecydowanej większości uda się do kościołów ze "święconką", a 5 kwietnia będzie z radością zasiadać do uroczystego śniadania czy rodzinnego obiadu.
Konkubinat jest życiem na wzór małżeński bez małżeństwa. Konkubinat ze swej natury jest złem.
To jest wprost odniesienie do Dekalogu.
I to nie akacja mówi, czego nie robić, lecz to Dekalog mówi czego nie robić.
Czy więc przypomnienie Dekalogu może być negatywne?
A może Dekalog jest negatywny?
Więc , BMAN , Twoja wypowiedź tak naprawdę jest przeciwko CZŁOWIEKOWI .
Natomiast mogą się tego dowiedzieć na przykład z wykładów Marka Gugnora, z książek Pulikowskiego i podejrzewam, że z niezliczonej ilości innych publikacji, które pozytywnie mówią o małżeństwie.
Uważam, że to o wiele bardziej sensowny sposób nawracania ze złej drogi
A co do miłości - nie można kochać Boga i odrzucać Jego przykazania.
Żyje w cudzołóstwie za karę?
A może żyje w cudzołóstwie wbrew własnej woli?
"Grzesznikom jest potrzebna wyciągnięta ręka, a nie młotek."
Codziennie, w każdym znanym mi kościele czeka na każdego bez wyjątku grzesznika wyciągnięta pomocna dłoń.
Problem w tym, iż to grzesznicy odrzucają tę wyciągniętą rękę. Często waląc ja młotkiem swoich roszczeń.
Tu nie chodzi o "młotek", ale o przypomnienie, że to co robią to jest grzech. Mam kilku znajomych, którzy żyją w konkubinacie. Tak- nie widzą sensu małżeństwa:
- małżeństwo wypala związek
- później już nie jest tak fajnie
- a jeżeli on zacznie pić? to zawsze mogę od niego odejść
- poco brać ślub, jeżeli bez ślubu będę mieć pomoc od państwa (pierwszeństwo w dostaniu się do przedszkola itp.)
To są dylematy, których faktycznie nie rozwiąże ten plakat ANI ŻADEN INNY. Myślisz, że "marsz dla życia i rodziny" zmieni ich światopogląd? Owszem- trzeba się starać, podać tym osobom rękę (aby zauważyli korzyści życia w małżeństwie). Jednak ewangelizacja nie może się opierać TYLKO na miłych słówkach. Trzeba czasem stanowczo powiedzieć co jest złe...
Niewierzący też będą zbawieni, tzn. mogą być zbawieni - tak uczy nasz Kościół; jaka jest misja Kościoła? czy wszyscy mają być w Kościele by być zbawionymi? - nie; ci, którzy nie sa w Kościele nie są gorsi; misją Kościoła jest być światłem dla tych, którzy w nim nie są, ma być solą..........
Chcecie, żeby było pozytywnie? Pozytywna jest przysięga małżeńska: "Ślubuję ci, miłość, wierność i uczciwość małżeńską..."
Nie znam żadnej osoby, która żyłaby z kimś bez małżeństwa i w wyniku tej akcji przemyślałaby swój związek. Wszyscy jak jeden mąż zareagowali irytacją.
Bo są źli i zatwardziali? Nie sądzę. Większość z nich albo była wcześniej w małżeństwie, które się rozpadło. Albo widziała nieudane małżeństwo swoich rodziców. Albo widzi dookoła siebie małżeństwa katolików, którzy ani się ze sobą nie rozstają, ani tak naprawdę ze sobą nie są.
Oni nie chcą takiego związku i wcale im się nie dziwię.
Czy ta akcja cokolwiek zmieni w ich poglądach? Nie sądzę. I nie dziwię się ich irytacji.
Ewangelizacja "Biblią po głowie" to słaby pomysł, naprawdę. Nie znam nikogo, kto by się w wyniku takiej akcji nawrócił.
http://szymonholownia.com/ewangelizacja-metoda-psa-pajaka/
Akcja jest do kitu. Oceniam po owocach, które widzę dookoła siebie.
Chęć wyjścia do ludzi i publicznego mówienia o Ewangelii jest super. Pomysł z plakatami super. Tylko treść nietrafiona.
Też mnie to nie dziwi. Przypominanie o grzechu w ułożonej sobie prywatnej wizji wiary musi zaboleć.
Tak doskonale wytrenowane usprawiedliwienia życia w konkubinacie legły w gruzach przy prostym przypomnieniu jednego przykazania. Nagle odzywa się znów głos sumienia, zwątpienie, czy aby naprawdę wierze, skoro nie żyję podług wiary, ale podług jej fałszywej wizji.
Czy można wyjść z innym, "pozytywnym" przekazem?
Owszem, tylko co tak naprawdę ma oznaczać ten "pozytywny" przekaz?
Co chcieliby usłyszeć ci wszyscy, co publiczne pokazanie grzechu konkubinatu tak irytuje?
Ze życie w konkubinacie jest dobre?
A może, że bez znaczenia jest, jak się żyje?
Ale przecież taki przekaz byłby zakłamaniem Słowa.
napiętnować pedofilie, tak jaskrawie bezkarną wśród
kleru, zająć się pomocą porzuconym dzieciom, a nie walczyć z prezerwatywami, usuwać ze stanu kapłańskiego księży mających dzieci i rodziny bez sakramentu czyli żyjących w konkubinacie, utrzymywane z tacy i podatków również nie katolików,
przywrócić lekcje religii w kościołach, wprowadzić odpis podatkowy na cele religijne, nawet 2% i tak wyjdzie taniej niż fundusz kościelny i fundowana ze wspólnej kasy religia w szkołach.
Witek Wilk do sceptyków:
https://www.youtube.com/watch?v=Pr5Jj6YaKKs
Bóg daje nam wiele od życia począwszy.
Człowiek jednak szuka w życiu druha, czyli kogoś na kim może się oprzeć w trudach dnia codziennego. Tak też i ja , mimo wiedzy że jestem dzieckiem Bożym z którym na co dzień obcuję szukałem po 5 latach posługi drugiego człowieka. Nie miała to być żona, znajoma czy przyjaciółka, to miała być osoba do rozmów poważnych - o wątpliwościach, o życiu. A wyszło jak wyszło. Postanowiliśmy wziąć ślub kierując swe decyzje do biskupa.Długa , ciężka droga lecz znajomość wcześniejszych 7 takich przypadków pomogła.
cdn.
Autorom tej idiotycznej kampanii powinniśmy odpowiedzieć słowami które kiedyś Jezus skierował do Piotra: «Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki». (Mt 16, 23)
Jesteśmy judaistami pokładającymi ufność w Prawie? Czy Chrześcijanami ufającymi w Zbawienie za darmo z Bożej Łaski?
Nie naszą rolą jest wytykać ludziom grzech. Ponieważ to Duch Święty przekona świat o grzechu: "On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie." (J 16,8)
My natomiast powinniśmy:
- "w pokorze oceniać jedni drugich za wyżej stojących od siebie" (Flp 2,3). I z szacunkiem podchodzić do wszystkich, w tym do ateistów.
- inspirować innych pokazując, że związek jednej kobiety i jednego mężczyzny na całe życie jest dobry i błogosławiony przez Boga.
- oferować realną pomoc w budowaniu takiego zdrowego i trwałego związku, tzn. modlitwę i praktyczne wsparcie w zakresie rozwiązywania konfliktów, komunikacji, przebaczenia, relacji z rodzicami i teściami, etc...
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.