"gosik777", nie mam zamiaru oceniać twojego postępowania, ale lepiej dobrze rozeznać czy chodzisz do spowiedzi z lekkimi grzechami bo czujesz taką potrzebę wewnętrzną, czy chodzisz do spowiedzi z lekkimi grzechami, bo trapi cię skrupulatyzm. Z skrupulatyzmem trzeba walczyć, i odradzałbym chodzić do spowiedzi z lekkimi grzechami, bo lekkie grzechy gładzi przystąpienie do Komunii, a można wpaść właśnie w skrupulatyzm, chodząc ciągle do spowiedzi. Piszę to z własnego doświadczenia, bo ja walczyłem z tymi myślami jakiś rok.
A ja wcale się nie spowiadam przed księdzem. Wolę posiedzieć w kościele 30 min. dłużej i "pogadać" o grzechach z BOGIEM. To właśnie BÓG mnie rozgrzesza a nie tam jakiś ksiądz który jest tylko sługą BOŻYM.
Twój grzech bierze się z pychy. Uważasz, że sługa boży nie jest godny służyć i Tobie. To jest zbyt wielkie uniżenie, by wyspowiadać się przed księdzem, prawda? Ale czy Jezus nie powiedział "komu odpuścicie grzechy temu zostaną odpuszczone, a komu zatrzymacie będą zatrzymane", czy nie mówił to własnie do swoich sług? I czy Pan nie powiedział "kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto sam siebie poniża będzie wywyższony?"
Nie martw się, miałem takie samo myślenie jak Ty. Zajęło mi trochę czasu zanim pojąłem piękno bożej miłości w sakramencie spowiedzi. Módl się i bądź cierpliwy. Ufaj Bogu i powierzaj mu siebie. On Ciebie poprowadzi tam gdzie trzeba w swoim czasie.
Jak najbardziej należy je traktować na serio. Bóg nie rzuca słów na wiatr. Jeżeli ręka moja jest powodem odrzucenia Boga, lepiej dla mnie bym jej nie miał.
ale to wtedy jest nieważne. To kapłani mają moc od Boga odpuszczania grzechów, które to rozgrzeszenie MUSI być wypowiedziane. inaczej, przyjmuje się po świętokradzku Komunię Św.
Zgadzam się z Tobą. Apostołowie zgodnie ze wspomnianym fragemntem Ewangelii zostali namaszczeni do tego przez Pana Jezusa, ale On mówił to do konkretnych ludzi, wszyscy z nich przypłacili swoją wiarę I oddanie Bogu życiem. Uzurpowanie prawa do interpretacji tych słów Pana jako odnoszących się do ogółu kapłanów jest nie na miejscu. Człowiek ułomny jak ja nie jest godzien nazywać się reprezentantem Boga by odpuszczać innym ich grzechy, tylko z racji posiadania święceń kapłańskich. Tak jak nikt nie jest bez grzechu by rzucić pierwszy kamieniem, tak nikt nie ma prawa wyręczać Boga na ziemi. Pierwsze przykazanie zabrania mi kierować się do człowieka ze sprawami leżącymi tylko w gestii Boga - nie bez powodu zaczyna ono dekalog. I tak jak spowiadam się Bogu bezpośrednio, tak i komunię św. przyjmuję z Jego Rąk w duchu, a nie opłatek z rąk kapłana.
Skoro tak wielu uważa me postępowanie za grzeszne to proszę to potwierdzić po tym : spowiadałem się kilka razy u księdza młodego, przystojnego i bardzo pobożnego. Tak pobożnego - mym zdaniem. Do czasu. Otóż ten ksiądz ma dzisiaj żonę i prawie 3 letniego syna. Zatem pytanie do was krytyków : czy moje spowiedzi były ważne, czy odpuszczenie grzechów było skuteczne?
Jak się dowiedziałem ów ksiądz przez 6 lat utrzymywał bliskie stosunki z obecną żoną. Ciekaw jestem czy moder to puści bo sprawa działa się w Katowicach.
Apostołowie wielokrotnie "wkładali ręce", aby inni ustanawiani przez nich "starsi" gmin chrześcijańskich otrzymywali Ducha Świętego.
Cytat z Dziejów Apostolskich
"A gdy apostołowie w Jerozolimie usłyszeli, że Samaria przyjęła Słowo Boże, wysłali do nich Piotra i Jana, którzy przybywszy tam, modlili się za nimi, aby otrzymali Ducha Świętego. Na nikogo bowiem z nich nie był jeszcze zstąpił, bo byli tylko ochrzczeni w imię Pana Jezusa. Wtedy wkładali na nich ręce, a oni otrzymywali Ducha Świętego."
Właśnie obrzęd "nakładania rąk", był przekazaniem charyzmatu Ducha Świętego, przed czym przestrzegał Św. Paweł, aby nie na wszystkich nakładać ręce, a na ludzi "sprawdzonych". 1 List do Tymoteusza"(17,1) "Zaklinam cię wobec Boga i Chrystusa Jezusa, i wybranych aniołów, abyś tego przestrzegał bez uprzedzeń, nie powodując się w niczym stronniczością. Na nikogo rąk pospiesznie nie wkładaj."
aldin, albo jesteś jehowy, albo mocno niedokształcony, albo jedno i drugie razem. Kościół, który powołał Jezus Chrystus do życia nie skończył się wraz ze śmiercią krzyżową Chrystusa. Chrystus zmartwychwstał i działa wśród nas po dziś dzień i aż do końca wieków.I tak, jak mówił Chrystus do Piotra, Jakuba, Jana, Andrzeja...tak mówi do Papieża Franciszka, do Biskupa Hozera, do twojego, czy mojego proboszcza, do kapłanów i do nas. Chrystus ciągle powołuje nowych uczniów, ciągle mówi do nas "pójdź za Mną". I mówi" wy dajcie im jeść". Wy bądźcie szafarzami mojej Łaski, moich sakramentów. Pan Bóg chce działać w naszym świecie poprzez ludzi, chce, byśmy się o siebie troszczyli, byśmy razem się uświęcali. Wolą Pana Boga było powołać ludzi ułomnych i grzesznych i działać poprzez nich. I po dziś dzień Pan Bóg namaszcza nowych ułomnych i grzesznych i chce działać poprzez nich.
Kris, nawet jeśliby ten ksiądz miał ze 3 kochanki i nadużywał zaufania wiernych, to i tak mógłby udzielić Ci rozgrzeszenia, w imię Boże. Ważność sakramentu nie zależy od nieskazitelności szafarza. Jego grzechy idą na jego "konto". Może warto się pomodlić i za niego? Co innego przyznać przed samym sobą że coś się schrzaniło, a co innego powiedzieć to głośno i tak samo obiecać poprawę.
Jakiej Ty jesteś wiary. Bo chyba nie znasz JEZUSA CHRYSTUSA. Jego nauki. Módl się do Ducha Swietego aby cie pkprowadzil droga wlasciwa. Ja bede modlila sie o swiatlo Ducha Swietego dla ciebie.
Bóg, Ojciec miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna, i zesłał Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów, niech ci udzieli przebaczenia i pokoju przez posługę Kościoła. I ja odpuszczam tobie grzechy w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Gdzie tu masz element wręczania Boga na ziemi? Przyjmując twoje myślenie Biblia przestaje być księga wiary a zaczyna być księga historyczną. Weźmijcie Ducha Świętego!
Kris, piszesz: "Wolę posiedzieć w kościele 30 min. dłużej i "pogadać" o grzechach z BOGIEM". To bardzo dobry wstęp do spowiedzi, pierwszy etap. Ale spodobało się Panu Bogu udzielać rozgrzeszenia za pośrednictwem właśnie " sług bożych" - kapłanów - ludzi ułomnych, grzesznych, jak my sami.To z ust kapłana usłyszysz " ja odpuszczam Ci grzechy w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego". Nigdy nie słyszałam, aby Pan Bóg zwrócił się tak bezpośrednio do kogokolwiek, poza ewangeliczną Niewiastą. Najwięksi Święci, choćby Święta Teresa, Święty Jan od Krzyża, Święta Faustyna mieli swoich spowiedników, choć Pan Jezus osobiście im się objawiał, rozmawiał z nimi, mówił im, co Go w nich zasmuca. Im byli Świętsi, tym częściej się spowiadali.
Już wiele kwesti zostało tu dość dobrze wytłumaczone, inną sprawą jest fakt że do któregoś chyba 4 albo 6 wieku obowiązywała spowiedź ogólna, a więc każdy na głos przy całej wspólnocie wyznawał swoje grzechy a dopiero później apostołowie (czy jak ich wówczas zwano, słudzy Boży) modlili się i prosili wraz z wiernymi Boga o odpuszczenie tych grzechów. Warunkiem koniecznym było publiczne przyznanie się do grzechu. Miało to też na celu żeby ludzie odczuli swego rodzaju wstyd i hamowało ich to przed kolejnymi grzechami. Dopiero później zmieniono to na spowiedź indywidualną, ale nadal trzeba było i do dziś trzeba głośnie powiedzieć swoje grzechy i to do kapłanów którzy są namaszczeni Duchem Świetym należy rozeznanie, udzielenie nauki (dobra jest rozmowa z petentem) rozgrzeszenia i pokuty. Kapłani wcale nie mają tak "fajnie", ponieważ odpowiadają przed Bogiem tak samo jak my, z tym że od nich dużo więcej się wymaga. DLatego tak ważna jest modlitwa za kapłanów, zwąszcza za tych którzy schodzą ze swej drogi
Ta "pogaduszka" to nic złego - to dobry rachunek sumienia. Jednak odpuszczenie grzechów, wymaga czegoś więcej niż rozmowa wewnętrzna - nasze złe czyny należy nazwać i wyartykułować w trakcie spowiedzi. Jest bariera którą każdy musi pokonać, bariera która odgradza "chciejstwo" od realnego działania jakim jest wyznanie grzechów. Pokonanie tej tej bariery bywa trudne (sam wiem o tym doskonale), lecz to nie jest bezsensowny wymóg - człowiek który potrafi stanąć w prawdzie o sobie samym przed sługą bożym, zrywa z pychą która nie bez powodu jest numerem 1 wśród grzechów głównych. Po co zatrzymywać się w połowie drogi, skoro do odnowienia więzi z Bogiem droga jest od wieków znana i konkretna ?
Jn 20:21-24 21. A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. 22. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego!
23. Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane.
Pascal w "Myślach" napisał coś w stylu (piszę z pamięci, pewnie niedokładnie), że człowiek skruszony i pokorny powinien właściwie wypowiedzieć swoje grzechy całemu światu. I jest oznaką wielkiej Bożej miłości i mądrości, że wystarczy je wyznać tylko jednej osobie.
Spowiedź to nie jest spacerek i wymaga wysiłku. Pamiętam, że dawno temu usłyszałem lub przeczytałem to co mówi tu Papież - żeby traktować spowiedź przede wszystkim jako spotkanie i rodzaj modlitwy. To mi bardzo pomogło.
To prawda, że spowiedzi są różne: czasami ksiądz patrzy na zegarek, czasami nie ma nic mądrego do powiedzenia. Wtedy myślę sobie: może to miało oznaczać "jakie przygotowanie taka spowiedź"? A bywają spowiedzi, które bardzo, bardzo, pomagają. Serdecznie pozdrawiam i życzę odwagi.
Ponizajaca spowiedz "do ucha" czyli sredniowieczny podsluch to taki wynalazek ktory stosuje sie chyba jeszcze tylko w Polsce. W innych krajach katolicy nie slyszeli o takim cyrku od pokolen. Ale polski kosciol i tutaj, jak w wielu innych dziedzinach, przoduje.
Dlatego cieszę się, że urodziłem się w Polsce, i mimo że za granicą mógłbym zarobić 4x tyle co tutaj, to wolę tutaj kiepsko zarabiać, ale mieć ten luksus, że kościół mam na wyciągnięcie ręki. Wszak żyję 32 lata i nigdy mi ani jedzenia nie brakowało ani dachu nad głową...
Do II wieku w tradycji chrześcijańskiej stosowano publiczne pokuty,to znaczy osoba która popełniła grzech śmiertelny, na przykład leżała krzyżem na podłodze, pościła, nosiła strój pokutny, a pokutę oczywiście nakładała głowa miejscowego Kościoła, czyli biskup gminy chrześcijańskiej. Od razu wszyscy wiedzieli że ta osoba popełniła grzech śmiertelny. Zdarzały się również publiczne spowiedzi, więc z perspektywy czasu widać, że Kościół zliberalizował prawo, i teraz jest łatwiej prawda?.
http://www.spowiedz.pl/kat.htm Do wszystkich zainteresowanych,odsylam panstwa do Katechizmu Kosciola Katolickiego.Prosze nie opowiadac bzdur o tym ze sakrament spowiedzi jest nie potrzebny, albo ze ksiadz sprawujacy ten sakrament jest nie potrzebny. Tylko Bóg przebacza grzechy. Ponieważ Jezus jest Synem Bożym, mówi o sobie: "Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów" (Mk 2, 10), i wykonuje tę Boską władzę: "Odpuszczone są twoje grzechy" (Mk 2, 5; Łk 7, 48). Ponadto, na mocy swego Boskiego autorytetu, Jezus daje tę władzę ludziom, by ją wykonywali w Jego imieniu.(to jest kaplanom).
chodzę z potrzeby serca co 2 lub 3 miesiące. Pamiętam,że kapłan uosabia Chrystusa i to On do mnie przemawia, każde słowo jest bardzo ważne, bo wiem że to Chrystus do mnie mówi, choćby bardzo nieudolny był ten kapłan. To jest moment okazania pokory z mojej strony i szczerego słuchania sercem. Radze o tym pamiętać,bo takie podejście daje prawdziwe odrodzenie i radość z odbytej spowiedzi
Tym, którzy twierdzą, że nie mają się z czego spowiadać, należy zaproponować, żeby przez miesiąc się nie myli. Wtedy zobaczą jak na tym wyjdą... Kto widzi swój grzech, ten żałuje. Kto nie widzi, staje się żałosny.
saheb, jest pewne niebezpieczeństwo w niemyciu się przez miesiąc - człowiek się przyzwyczaja do własnego smrodu. A nawet zaczyna odkrywać pozytywne strony niemycia - oszczędza mydło, wodę, czas. W końcu w ogóle przestaje czuć, że śmierdzi.W takim stanie znajdujemy się, kiedy mówimy, że nie mamy grzechów i spowiedź odkładamy na wieczne nigdy.
Spowiedź uszna to archaizm, zupełnie nieprzydatny w Kościele. Głównie z tego powodu przestałem chodzić do kościoła. Nie będę za każdym razem szeptał do ucha całego mojego życia z wszystkimi jego uwikłaniami. Mógłby to zrobić w myślach przed Bogiem (gdyby istniał i chciało mu się słuchać), ale nie przed obcym mi człowiekiem. Nonsens.
Nollan i inni, którym spowiedź jest nie potrzebna - spowiedź to sakrament, do którego przystąpienia potrzeba uniżenia, ogromnej pokory. Pan Bóg zna nas, zna wszystkie nasze myśli, słowa i uczynki. Jemu nie musimy nic mówić. Spowiedź potrzebna jest nam, byśmy stanęli przed samymi sobą w prawdzie o samych sobie, byśmy zobaczyli się i naszą grzeszność oczami Boga. Spowiedź u pośrednika, którym jest namaszczony przez Boga Kapłan, jest wyzwaniem dla naszej dumy, pychy, ale nie zapomnijcie, że kapłan jest też ogromną pomocą w tym trudnym dla nas akcie skruchy. Kapłan modli się za nas, nad nami, błogosławi nas. Szczere wyznanie grzechów, szczery za nie żal i szczere nawrócenie, to jak kąpiel po miesiącach, latach nie mycia się.
Te porównania nie mają dla mnie najmniejszego sensu. Pan Bóg mnie zna więc nie potrzebuję spowiedzi, a po co Panu Bogu moje uniżenie przed księdzem czy nawet przed Nim samym? Kolejny nonsens. Nie potrzebuję spowiedzi, aby stanąć przed samym sobą w prawdzie. Co to w ogóle znaczy? Jeśli Bóg mnie kocha bezwarunkowo, tak, jak ja kocham swoje dzieci, żadne sakramenty nie są mi potrzebne, a już najmniej ta cała spowiedź, w najgłupszej formie, jaką sobie można wyobrazić.
@Nollan Bóg może Cię Zbawić darmo, łaską, jednak tę łaskę musisz przyjąć na Jego warunkach, nie na swoich a Bóg w Biblii mówi: "Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane".
Jak ktoś ma stałego spowiednika, to nie będzie to obcy człowiek. I nie trzeba mu za każdym razem opowiadać całego życia. I proszę nie pisać, że przestał pan chodzić do kościoła ze względu na spowiedź - sam pan wątpi w istnienie Boga. Niektórzy chodzą do psychologa - toż to nonsens spowiadać się tam obcemu człowiekowi i jeszcze mu za to płacić ;-p
Nolin, zadałeś bardzo istotne pytanie - po co Bogu moje uniżenie? Różne odpowiedzi cisną mi się do głowy: może po to, żebyś nie zapomniał, że Pan Bóg to Pan Bóg, a nie koleżka, z którym sobie rozmawiamy o grzechach jak równy z równym?,że jednak klęczysz przed kochającym, ale Bogiem, może po to, żebyś od czasu do czasu przypominał sobie, do czego doprowadziła pycha naszych prarodziców?, może po to, byś uświadomił sobie, że nikt nigdy nie uniżył się tak, jak sam Bóg w osobie Jezusa Chrystusa, a Ty masz być na Jego obraz i podobieństwo?,może po to, byś pokazał wielką figę szatanowi, temu pyszałkowi, który wbijając Cię w pychę wiedzie Cię na zatracenie, może po to, byś stawał się lepszy? Wiele jest powodów. Jedno jest pewne, pyszni nie wejdą do Królestwa Niebieskiego. Piszesz też, że nie potrzebujesz spowiedzi, by stanąć przed sobą w prawdzie. Uważam ,że jesteś w wielkim błędzie. Prawdę o Tobie zna tylko Bóg. W Sakramencie spowiedzi, Bóg Ci tę prawdę objawia. Oświeca Cię Duchem Prawdy. Oczywiście mówię o spowiedzi dobrze odbytej, a nie świętokradczej. A co do potrzeby sakramentów, Bóg dał je nam właśnie dlatego, że kocha nas bezwarunkowo. Ty kochając swoje dzieci bezwarunkowo, też dajesz im różne rzeczy, to czego potrzebują. Sakramenty wzmacniają nas, budują, leczą i zbliżają do Boga. Gdy twoje dziecko zachoruje, idziesz z nim do lekarza, podajesz mu leki, prawda? Gdy jest zdrowe, odżywiasz je , ogrzewasz. To samo robi Bóg - Ojciec poprzez sakramenty.
Dlaczego moja negacja spowiedzi ma mieć związek z moją pychą? To inwektywa niczym nie poparta. Bóg zna prawdę o mnie i nie potrzebuję spowiedzi do objawienia mi jej. Zresztą w żadnej spowiedzi człowiek nie uzyska prawdy o sobie, to nonsens. W ogóle sakramenty nie są dla mnie żadnym wyrazem miłości Boga, raczej utrudniają zbliżenie doi Niego przez cały sztab niepotrzebnych urzędników. Porównanie z lekarzem chybione. Bez sakramentów można żyć, w niczym one nie wzbogacają naszego życia, anie nie leczą. To akurat łatwo sprawdzić. Dorabia się do tego ideologię, dla mnie niepotrzebną.
Kiedy nasze sumienia zaczynają interpretować wszystko po swojemu, tym głośniej powinno dotrzeć do nas owo Jezusowe (czyli Boże): "Ja wam powiadam".
W spowiedzi właśnie o to chodzi, żeby mieć odwagę przed kimś się przyznać do swoich plugawych czynów. Tak to już jest, że kiedy pojawia się pokusa, diabeł zabiera nam wstyd. Gdy mamy się spowiadać, oddaje go nam. W spowiedzi trzeba ten wstyd przełamać.
Potrafimy znakomicie, perfekcyjnie znieczulić swoje sumienie. Grzech kamufluje się w człowieku, jak komórki rakowe, które rozwijają się bezboleśnie. Kiedy boli, bywa już za późno na leczenie. Bez zobaczenia swojego grzechu, nie ma nawrócenia. Zło najbardziej tego właśnie chce - bym się nim nie przejmował, przestał je dostrzegać, uznał za normalność, wręcz bym je polubił, uczynił przedmiotem chluby. To prosta droga do duchowej śmierci.
Misją Kościoła jest nie tylko głoszenie Bożego przebaczenia, ale przebaczanie grzechów w imieniu Boga. Spowiedź jest niesamowitym momentem, w którym możemy doświadczać działania Ducha Bożego. Bez Niego spowiedź byłaby tylko kolejną wersją psychoanalizy. Spowiedź to tylko pozornie rozmowa dwóch osób. Najważniejszy jest Ten Trzeci - Duch Boży. Działa po obu stronach kratek konfesjonału. Penitentowi pomaga rozpoznać grzech i pobudza do żalu i pragnienia poprawy. Spowiednikowi pozwala wypowiedzieć słowa rozgrzeszenia, które sprawiają to, co oznaczają. Słowo Boże prowadzi do konkretu. Więc warto zapytać siebie, kiedy ostatnio się spowiadałem. Jaka jest moja spowiedź? Czy wzywam Ducha Świętego na pomoc przy rachunku sumienia?
Diabeł ma nad nami władzę, gdy jesteśmy w stanie grzechu śmiertelnego. To właśnie grzech jest tym łańcuchem, który nas trzyma w niewoli Złego, to z jego powodu tracimy synostwo Boże, czyli obecność Boga w nas. Spowiedź połączona ze szczerą skruchą i rozgrzeszeniem pozwala nam odzyskać łaskę uświęcającą. Ponieważ Szatan boi się dobrze odprawionej spowiedzi, posługuje się wszystkimi posiadanymi przez siebie kartami, żeby do niej nie dopuścić. Najpierw diabeł ukazuje zło pod postacią dobra, zwodzi i nakłania do grzechu. Gdy zgrzeszysz, sumienie ci to wyrzuca i to jest moment niebezpieczny dla intryg szatańskich, ponieważ poczucie winy mogłoby cię skłonić do odbycia spowiedzi. Wtedy Szatan zabiera się do roboty i próbuje usprawiedliwić popełnienie grzechu, szepcze ci więc do ucha: ależ nie, nie zgrzeszyłeś, a poza tym nie mogłeś się oprzeć. I wtedy ponownie upadasz. Demon chce nie dopuścić do skruchy i spowiedzi. I czyni to na wszelkie możliwe sposoby. Mówi ci: odłóżmy ją na jutro, pójdziemy, kiedy indziej, jeszcze czas... Jest rzeczywiście bardzo przebiegły, bo niekiedy po odczekaniu kilku dni wyrzuty sumienia słabną, zapomina się o całej sprawie, cichnie głos sumienia, aż w końcu w ogóle przestaje ci on dokuczać i jesteś gotów do popełnienia kolejnego grzechu. Popełniasz jeden grzech za drugim, po tym procesie samousprawiedliwiania się sumienie już cię nie gryzie, ponieważ zostało stłumione i Szatan odniósł wielkie zwycięstwo. Jeśli potem Złemu nie udaje się odwieść cię od spowiedzi, robi wszystko, żeby to była zła spowiedź, bez szczerej skruchy, a nawet namawia do ukrywania najcięższych grzechów. Szatan namawia do milczenia i sekretu, do ukrycia najcięższych przewinień, ponieważ wie, że na spowiedzi penitent wyrzuca na zewnątrz całe zło, które ma w sobie, aby unicestwiło je miłosierdzie Boże, by spaliło się ono w miłości Boga. Jednak nawet gdy odbyliśmy dobrą spowiedź i w naszym sercu panuje pokój, Diabeł nie rozluźnia uchwytu. Zaczyna siać zwątpienie co do samej spowiedzi, chcąc zmącić ów głęboki pokój osiągnięty przez pojednanie z Bogiem. Szatan zazdrości ci tego pokoju, tej odzyskanej przyjaźni z Bogiem, i dlatego chce cię ich pozbawić; zaczyna gnębić cię nieuzasadnionymi wyrzutami, skrupułami i wątpliwościami co do wartości odbytej spowiedzi.
Mam 15 lat i pochodze z Mielca (diecezja tarnowska). Spowiadam się regularnie co miesiąc. Uważam że praktykowanie spowiedzi pierwszopiątkowych jest bardzo dobre i potrzebne. Do praktykowania takiej formy spowiedzi zaciągneła mnie moja młodsza siostra, która akurat przystępowała do Pierwszej Komunii Świętej ... i wyszło mi i całej mojej rodzinie na dobre. Naprawde bardzo zachęcam :) Pozdrawiam
Gdy sześć lat temu dostałem drugie życie, dar trzeźwości od Boga. Spowiadam się przed pierwszym piątkiem miesiąca, czekam na ten dzień, po spowiedzi, pokucie akumulatory naładowane na kolejne dni. Gdy wstaje to dziękuję MATCE BOŻEJ za trzeźwą noc, oraz proszę o trzeźwy dzień, wieczorem też. Spowiedź modlitwa a KOCHANA MATECZKA uprasza u swojego SYNA trzeźwe dni CHWAŁA PANU
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
Piszę to z własnego doświadczenia, bo ja walczyłem z tymi myślami jakiś rok.
A ja wcale się nie spowiadam przed księdzem.
Wolę posiedzieć w kościele 30 min. dłużej i "pogadać" o grzechach z BOGIEM.
To właśnie BÓG mnie rozgrzesza a nie tam jakiś ksiądz który jest tylko sługą BOŻYM.
Nie martw się, miałem takie samo myślenie jak Ty. Zajęło mi trochę czasu zanim pojąłem piękno bożej miłości w sakramencie spowiedzi. Módl się i bądź cierpliwy. Ufaj Bogu i powierzaj mu siebie. On Ciebie poprowadzi tam gdzie trzeba w swoim czasie.
Pozdrawiam! :)
Czy uważasz, że słowa Jezusa należy przyjmować dosłownie?
Pozdrawiam
Jakub
Skoro tak wielu uważa me postępowanie za grzeszne to proszę to potwierdzić po tym :
spowiadałem się kilka razy u księdza młodego, przystojnego i bardzo pobożnego.
Tak pobożnego - mym zdaniem. Do czasu.
Otóż ten ksiądz ma dzisiaj żonę i prawie 3 letniego syna.
Zatem pytanie do was krytyków :
czy moje spowiedzi były ważne, czy odpuszczenie grzechów było skuteczne?
Jak się dowiedziałem ów ksiądz przez 6 lat utrzymywał bliskie stosunki z obecną żoną.
Ciekaw jestem czy moder to puści bo sprawa działa się w Katowicach.
Cytat z Dziejów Apostolskich
"A gdy apostołowie w Jerozolimie usłyszeli, że Samaria przyjęła Słowo Boże, wysłali do nich Piotra i Jana, którzy przybywszy tam, modlili się za nimi, aby otrzymali Ducha Świętego. Na nikogo bowiem z nich nie był jeszcze zstąpił, bo byli tylko ochrzczeni w imię Pana Jezusa. Wtedy wkładali na nich ręce, a oni otrzymywali Ducha Świętego."
Właśnie obrzęd "nakładania rąk", był przekazaniem charyzmatu Ducha Świętego, przed czym przestrzegał Św. Paweł, aby nie na wszystkich nakładać ręce, a na ludzi "sprawdzonych".
1 List do Tymoteusza"(17,1)
"Zaklinam cię wobec Boga i Chrystusa Jezusa, i wybranych aniołów, abyś tego przestrzegał bez uprzedzeń, nie powodując się w niczym stronniczością. Na nikogo rąk pospiesznie nie wkładaj."
Co innego przyznać przed samym sobą że coś się schrzaniło, a co innego powiedzieć to głośno i tak samo obiecać poprawę.
Módl się do Ducha Swietego aby cie pkprowadzil droga wlasciwa.
Ja bede modlila sie o swiatlo Ducha Swietego dla ciebie.
Gdzie tu masz element wręczania Boga na ziemi? Przyjmując twoje myślenie Biblia przestaje być księga wiary a zaczyna być księga historyczną. Weźmijcie Ducha Świętego!
Pokonanie tej tej bariery bywa trudne (sam wiem o tym doskonale), lecz to nie jest bezsensowny wymóg - człowiek który potrafi stanąć w prawdzie o sobie samym przed sługą bożym, zrywa z pychą która nie bez powodu jest numerem 1 wśród grzechów głównych.
Po co zatrzymywać się w połowie drogi, skoro do odnowienia więzi z Bogiem droga jest od wieków znana i konkretna ?
Jn 20:21-24
21. A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam.
22. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego!
23. Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane.
Spowiedź to nie jest spacerek i wymaga wysiłku. Pamiętam, że dawno temu usłyszałem lub przeczytałem to co mówi tu Papież - żeby traktować spowiedź przede wszystkim jako spotkanie i rodzaj modlitwy. To mi bardzo pomogło.
To prawda, że spowiedzi są różne: czasami ksiądz patrzy na zegarek, czasami nie ma nic mądrego do powiedzenia. Wtedy myślę sobie: może to miało oznaczać "jakie przygotowanie taka spowiedź"? A bywają spowiedzi, które bardzo, bardzo, pomagają. Serdecznie pozdrawiam i życzę odwagi.
Do wszystkich zainteresowanych,odsylam panstwa do Katechizmu Kosciola Katolickiego.Prosze nie opowiadac bzdur o tym ze sakrament spowiedzi jest
nie potrzebny, albo ze ksiadz sprawujacy ten sakrament jest nie potrzebny. Tylko Bóg przebacza grzechy. Ponieważ Jezus jest Synem Bożym, mówi o sobie: "Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów" (Mk 2, 10), i wykonuje tę Boską władzę: "Odpuszczone są twoje grzechy" (Mk 2, 5; Łk 7, 48). Ponadto, na mocy swego Boskiego autorytetu, Jezus daje tę władzę ludziom, by ją wykonywali w Jego imieniu.(to jest kaplanom).
Kto widzi swój grzech, ten żałuje. Kto nie widzi, staje się żałosny.
Bóg może Cię Zbawić darmo, łaską, jednak tę łaskę musisz przyjąć na Jego warunkach, nie na swoich a Bóg w Biblii mówi: "Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane".
I proszę nie pisać, że przestał pan chodzić do kościoła ze względu na spowiedź - sam pan wątpi w istnienie Boga.
Niektórzy chodzą do psychologa - toż to nonsens spowiadać się tam obcemu człowiekowi i jeszcze mu za to płacić ;-p
Jedno jest pewne, pyszni nie wejdą do Królestwa Niebieskiego.
Piszesz też, że nie potrzebujesz spowiedzi, by stanąć przed sobą w prawdzie. Uważam ,że jesteś w wielkim błędzie. Prawdę o Tobie zna tylko Bóg. W Sakramencie spowiedzi, Bóg Ci tę prawdę objawia. Oświeca Cię Duchem Prawdy. Oczywiście mówię o spowiedzi dobrze odbytej, a nie świętokradczej. A co do potrzeby sakramentów, Bóg dał je nam właśnie dlatego, że kocha nas bezwarunkowo. Ty kochając swoje dzieci bezwarunkowo, też dajesz im różne rzeczy, to czego potrzebują. Sakramenty wzmacniają nas, budują, leczą i zbliżają do Boga. Gdy twoje dziecko zachoruje, idziesz z nim do lekarza, podajesz mu leki, prawda? Gdy jest zdrowe, odżywiasz je , ogrzewasz. To samo robi Bóg - Ojciec poprzez sakramenty.
W spowiedzi właśnie o to chodzi, żeby mieć odwagę przed kimś się przyznać do swoich plugawych czynów. Tak to już jest, że kiedy pojawia się pokusa, diabeł zabiera nam wstyd. Gdy mamy się spowiadać, oddaje go nam. W spowiedzi trzeba ten wstyd przełamać.
Potrafimy znakomicie, perfekcyjnie znieczulić swoje sumienie. Grzech kamufluje się w człowieku, jak komórki rakowe, które rozwijają się bezboleśnie. Kiedy boli, bywa już za późno na leczenie. Bez zobaczenia swojego grzechu, nie ma nawrócenia. Zło najbardziej tego właśnie chce - bym się nim nie przejmował, przestał je dostrzegać, uznał za normalność, wręcz bym je polubił, uczynił przedmiotem chluby. To prosta droga do duchowej śmierci.
Misją Kościoła jest nie tylko głoszenie Bożego przebaczenia, ale przebaczanie grzechów w imieniu Boga. Spowiedź jest niesamowitym momentem, w którym możemy doświadczać działania Ducha Bożego. Bez Niego spowiedź byłaby tylko kolejną wersją psychoanalizy. Spowiedź to tylko pozornie rozmowa dwóch osób. Najważniejszy jest Ten Trzeci - Duch Boży. Działa po obu stronach kratek konfesjonału. Penitentowi pomaga rozpoznać grzech i pobudza do żalu i pragnienia poprawy. Spowiednikowi pozwala wypowiedzieć słowa rozgrzeszenia, które sprawiają to, co oznaczają. Słowo Boże prowadzi do konkretu. Więc warto zapytać siebie, kiedy ostatnio się spowiadałem. Jaka jest moja spowiedź? Czy wzywam Ducha Świętego na pomoc przy rachunku sumienia?
Diabeł ma nad nami władzę, gdy jesteśmy w stanie grzechu śmiertelnego. To właśnie grzech jest tym łańcuchem, który nas trzyma w niewoli Złego, to z jego powodu tracimy synostwo Boże, czyli obecność Boga w nas. Spowiedź połączona ze szczerą skruchą i rozgrzeszeniem pozwala nam odzyskać łaskę uświęcającą. Ponieważ Szatan boi się dobrze odprawionej spowiedzi, posługuje się wszystkimi posiadanymi przez siebie kartami, żeby do niej nie dopuścić. Najpierw diabeł ukazuje zło pod postacią dobra, zwodzi i nakłania do grzechu. Gdy zgrzeszysz, sumienie ci to wyrzuca i to jest moment niebezpieczny dla intryg szatańskich, ponieważ poczucie winy mogłoby cię skłonić do odbycia spowiedzi. Wtedy Szatan zabiera się do roboty i próbuje usprawiedliwić popełnienie grzechu, szepcze ci więc do ucha: ależ nie, nie zgrzeszyłeś, a poza tym nie mogłeś się oprzeć. I wtedy ponownie upadasz. Demon chce nie dopuścić do skruchy i spowiedzi. I czyni to na wszelkie możliwe sposoby. Mówi ci: odłóżmy ją na jutro, pójdziemy, kiedy indziej, jeszcze czas... Jest rzeczywiście bardzo przebiegły, bo niekiedy po odczekaniu kilku dni wyrzuty sumienia słabną, zapomina się o całej sprawie, cichnie głos sumienia, aż w końcu w ogóle przestaje ci on dokuczać i jesteś gotów do popełnienia kolejnego grzechu. Popełniasz jeden grzech za drugim, po tym procesie samousprawiedliwiania się sumienie już cię nie gryzie, ponieważ zostało stłumione i Szatan odniósł wielkie zwycięstwo. Jeśli potem Złemu nie udaje się odwieść cię od spowiedzi, robi wszystko, żeby to była zła spowiedź, bez szczerej skruchy, a nawet namawia do ukrywania najcięższych grzechów. Szatan namawia do milczenia i sekretu, do ukrycia najcięższych przewinień, ponieważ wie, że na spowiedzi penitent wyrzuca na zewnątrz całe zło, które ma w sobie, aby unicestwiło je miłosierdzie Boże, by spaliło się ono w miłości Boga. Jednak nawet gdy odbyliśmy dobrą spowiedź i w naszym sercu panuje pokój, Diabeł nie rozluźnia uchwytu. Zaczyna siać zwątpienie co do samej spowiedzi, chcąc zmącić ów głęboki pokój osiągnięty przez pojednanie z Bogiem. Szatan zazdrości ci tego pokoju, tej odzyskanej przyjaźni z Bogiem, i dlatego chce cię ich pozbawić; zaczyna gnębić cię nieuzasadnionymi wyrzutami, skrupułami i wątpliwościami co do wartości odbytej spowiedzi.
CHWAŁA PANU
Szczęśliwy trzeźwiejący alkoholik Antoni
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.